
Zabawna
opowieść o zakochiwaniu się!
Lea i Gabe mają ze sobą wiele wspólnego. Łączy ich niewidzialna więź, jednak…
nigdy ze sobą nie rozmawiali. Wszyscy na około chcą im pomóc i ich zeswatać!
Jedna impreza pomaga im przełamać lody i rozwiązać pewną zagadkę.
Co ciekawe, to love story opowiedziane
z perspektywy ich znajomych!
Komentarz:
Ostatnimi czasy Musimy coś zmienić było
książką o której większość książkoholików słyszała i chciała przeczytać. Opinii
namnożyło się mnóstwo od pochwalnych sonetów, przez średnie wrażenia, aż do
przepełnionych kpiną hejtów. Sama byłam ciekawa jakie światło rzuci mi ta lekka
historia miłosna spostrzegana przez 14 różnych obserwatorów i kiedy już ją
przemęczyłam – tak, to nie żadne przejęzyczenie, przemęczyłam książkę – to bezpośrednio
stanęłam po stronie osób, której się nie spodobała.
Jedni
mogą zapytać jak to się stało, że nie potrafiłam z łatwością przebrnąć przez
mniej więcej 200 stronicową powiastkę, której tematyka powinna się spodobać,
skoro kwalifikuję się do romantyczek ubóstwiających historie miłosne? No
właśnie, jak to się mogło zdarzyć? Sama do końca nie rozumiem, dlaczego w tak
negatywny sposób odebrałam historię romantyczną widzianą z aż 14 perspektyw.
Przecież to coś nowego! Coś oryginalnego! Coś tak skrajnie mdłego, naciąganego
i nudnego, że się nie dało czytać! Tak to właśnie wyglądało. Miałam 14
narratorów różnorodnych pod względem wyglądu, wieku, płci i charakteru, ale
kiedy przychodził czas spostrzegania naszej głównej parki zakochanych, to cała 14
zamieniała się w dwie osoby: jedna wkurzająca się na Leę i Gabe, a druga kibicująca
im. Kit z tym, że później osoby wkurzone na główną parkę również popierały ich
związek. Sęk w tym, że byłam poirytowana, kiedy musiałam czytać i poznawać podobne
myśli narratorów, którzy myśleli przede wszystkim o Lei i Gabie w sposób tak
słodki, że aż mdły. Autorka zawaliła, bo nawet jeśli te różne narracje miały nadać
powieści lekkości, to ja cierpiałam i zmuszałam się do dobrnięcia do końcówki.

Musimy coś zmienić jest lekturą kiepską, męczącą i
banalną. Tak jak z reguły lubię powieści romantyczne i zachwalam je, tak przy
tej mogę jedynie ostrzec, żeby nie czytać, bo szkoda marnować nawet tę odrobinę
czasu. Nie polecam!
Ale perspektywa wiewiórki i ławki była dobra :P
OdpowiedzUsuńAkurat ja nie cierpię powieści romantycznych, więc ocena tej książki jesy mi w zupełności obojętna
OdpowiedzUsuń.http://kruczegniazdo94.blogspot.com
Spojrzenie rzeczywiście inne, nietypowe, ale skoro wykonanie okazało się klapą, nawet nie będę próbowała zagłębiać się w tę historię.
OdpowiedzUsuń