Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

czwartek, 18 kwietnia 2013

,,Wilk" Katarzyna Berenika Miszczuk

TOM I


Margo Cook to zwyczajna nastolatka. Pewnego dnia przenosi się razem z rodzicami z Nowego Jorku do prowincjonalnego miasteczka Wolftown położonego w głębi olbrzymiej puszczy. Od przyjazdu dręczą ją koszmary, w których ucieka przez las przed groźnym prześladowcą. W szkole poznaje lekko zwariowaną Francuzkę Ivette, milczącego outsidera Maksa Stone’a oraz przystojnego sportowca Petera. Czy sny Margo mają jakiś związek z rzeczywistością? O czym nie mówi Max? Jaki mroczny sekret skrywa to ciche, senne miasteczko? Margo spróbuje rozwiązać zagadkę ciążącą nad Wolftown od kilkunastu lat. A kiedy na niebie pojawi się księżyc w pełni, nic już nie będzie takie jak przedtem…

Komentarz: Nareszcie mogłam przeczytać pierwszą książkę mojej ulubionej polskiej autorki: Katarzyny B. Miszczuk!
Jakie są moje wrażenia?

Hm… Powieść była tak wciągająca, że nie mogłam się od niej oderwać(dosłownie)! Czytałam ją z rana, w szkole podczas przerw i czasem podczas lekcji( cóż, szkolne warunki jakoś nie odpowiadają mi przy czytaniu, ale nie mogłam się powstrzymać!), po szkolnych zajęciach, między posiłkami i wieczorami. Spędzałam z nią prawie cały Boży dzień! A to dlatego, że musiałam się dowiedzieć jak się skończy. Osobiście uwielbiam, a zarazem potępiam takie książki, które wzbudzają po każdym skończonym rozdziale chęć czytania dalej i dalej i dalej, dopóki nie dotrzesz do ostatniej strony i nie poczujesz się nasycona. Taki jest właśnie ,,Wilk”.
Pisarka napisała go w wieku piętnastu lat, dlatego też starałam się być wyrozumiała co do stylu jej pisania. Bardzo ważnym odkryciem jest dostrzeżenie, że charakter głównej bohaterki, Margo, jest bardzo zbliżony do Wiktorii – bohaterki trylogii ,,Ja, dialica” tej samej autorki. A mam tu głównie na myśli jej ostry język, komiczne rozpoznawanie sytuacji i pewność siebie.

Taaak... Wiktoria jest starszą wersją Margo(ale to może też się brać z tego, że bohaterki są w niewielkim stopniu odzwierciedleniem Katarzyny B. Miszczuk, co za czym idzie pewne ich cechy pozostają niezmienione).
Dobra, moja psychoanaliza została dokonana…

A teraz podsumowując: czytając można zauważyć, że styl pisania odpowiada wiekowi autorki. Nie jest profesjonalny, co można zauważyć w szybkiej akcji i nie konkretnych opisach sytuacji. Wszystko jest uproszczone i w głównej mierze skupione na pokazywaniu wydarzeń. Wątek miłosny, który rozgrywa się między Maksem i Margo na początku wciąga, ale kiedy zostają parą, nie da się wyczuć tej miłości.

Co do fabuły… to jestem wręcz zachwycona! Margo w wyjątkowy sposób spostrzega wszystkie sytuacje, nie raz rzucając jakieś zabawne komentarze, bo to właśnie dzięki nim nie mogłam oderwać się od książki. Owszem, akcja jest szybka, co ma swoje minusy i plusy. Kategorycznie plusem jest to, że nie ma jakichś monotonnych opisów i rozlewności nad, przykładowo, światem natury.


Max jest moją ulubioną postać, ale to nie tylko z powodu jego wyglądu( metalowiec z tatuażem i kolczykiem w uchu, mający szmaragdowe oczy) czy zainteresowań(granie na gitarze, jazda na motorze…).
Kocham go za tą tajemniczość!

Zaś Margo ma takie cechy, które sama chciałabym w jakiś możliwy sposób nabyć( co oczywiście, byłoby syzyfową pracą). Ona zawsze potrafi wyjść z twarzą z każdych niekomfortowych okoliczności, a do tego robić różne spontaniczne rzeczy.
Inni bohaterowie tacy jak Aki(nie wiem dlaczego, ale na początku wyobrażałam go sobie jako eskimosa…) spodobał mi się ze względu na jego terrorystyczne pomysły( podkreślone przy końcówce powieści). Zaś Ivette, przypominała przede wszystkim takie przesłodzonego lizaka, co nie oznacza niczego negatywnego! Jej różowy garbus i dążenie do celu pomimo najcięższych przeszkód, wywarły na mnie duże wrażenie.

Zaliczam ,,Wilka” do moich osobistych arcydzieł literackich i nawet pomimo jego drobnych wad, wiem, że będę do niego wracać nie raz w swym zbyt krótkim życiu.

niedziela, 14 kwietnia 2013

,,Noelka" Małgorzata Musierowicz

TOM VII Jeżycjady


Komentarz: W siódmym tomie Jeżycjady jest opisany tylko jeden dzień, i to nie byle jaki!
24 grudnia 1991 roku.

Można by powiedzieć, że jest to lekkie podsumowanie wydarzeń, które rozgrywały się do tej pory(tudzież: w poprzednich tomach).
Elka Stryba została wychowana przez trzech mężczyzn: wiecznie zajętego pracą ojca Grzegorza, roześmianego i dogryzającego dziadka Metodego oraz ułożonego i pilnego dziadka stryjecznego Cyryjka. Każdy z nich obdarzył ją wielką miłością i trudno się nie zdziwić, że stała się trochę rozpieszczona i przemądrzała i bardzo zazdrosna o swoją jedyną rodzinę…

Dziwne zbiegi okoliczności, które przewijają się przez całą powieść zaczynają się od momentu, kiedy to chłopak, który spodobał się Elce, nie przyjeżdża na umówione spotkanie.
I tak właśnie nasza poddenerwowana bohaterka trafia do domu Kowalików, aby uzyskać adres Baltony(spóźnialskiego chłopaka) i zostaje wplątana w akcję uszczęśliwiania dzieci w przebraniu aniołka. Oczywiście towarzyszy jej Mikołaj( nazywany przez poznańczyków Gwiazdorem), to właśnie dzięki niemu i doświadczeniom napotkanym na swej drodze, Elka zrozumie prawdziwego ducha świąt oraz zmieni swoje dotychczasowe nastawienie(łącznie z charakterem).

Rodziny napotkane na ich drodze to między innymi: Borejkowie, Kowalikowie, Ogorzałkowie oraz Żak-Hajduk-Kołodziej(przepraszam, że nie odmieniłam tych nazwisk, ale brzmiałoby to dość dziwacznie). Co do pierwszych, Ida ma zamiar wyjść za mąż 25 grudnia, jak dla mnie to jest trochę nieodpowiednia data na ślub. Nie wiem skąd to się u mnie bierze, lecz po prostu nie lubię obchodzić jakichś podwójnych uroczystości w jednym dniu.
No, ale to tylko moja subiektywna opinia…

Reszta niespodzianek jakie szykują Borejkowie, zapewne zadziwi i rozśmieszy czytelników. Wątek z Kowalikami, czyli naszą zwariowaną Anielą(Kłamczuchą) i Bernardem(nazywanym przeze mnie pluszowym misiem) jest wprost przezabawny! Jako małżeństwo i rodzice są tak specyficzni, że aż trudno mi sobie ich wyobrazić w prawdziwym życiu. Kreska i Maciek Ogorzałka spędzają te święta wraz z Dmuchawcem i ich cudowną córeczką, Kasią. Pogoda ducha i ciepło jakie u nich spotkałam, aż przypomniały mi moje święta, kiedy to byłam małą dziewczynką. A wspominając jeszcze o naszych najstarszych bohaterach z pierwszego tomu Jeżycjady, czyli Cesia, Jerzy, Danusia i Pawełek, są pięknym przykładem spełnionej i wielodzietnej rodziny.
,,Noelka” spisała się pod względem utrzymanej fabuły i niespodzianek, które napotykamy na każdym kroku. Jest po prostu niesamowita!

Lubimy czytać

Moja lista blogów