TOM VII
Jeżycjady
24
grudnia 1991 roku.
Można by
powiedzieć, że jest to lekkie podsumowanie wydarzeń, które rozgrywały się do
tej pory(tudzież: w poprzednich tomach).
Elka
Stryba została wychowana przez trzech mężczyzn: wiecznie zajętego pracą ojca
Grzegorza, roześmianego i dogryzającego dziadka Metodego oraz ułożonego i
pilnego dziadka stryjecznego Cyryjka. Każdy z nich obdarzył ją wielką miłością i
trudno się nie zdziwić, że stała się trochę rozpieszczona i przemądrzała i
bardzo zazdrosna o swoją jedyną rodzinę…
Dziwne
zbiegi okoliczności, które przewijają się przez całą powieść zaczynają się od
momentu, kiedy to chłopak, który spodobał się Elce, nie przyjeżdża na umówione
spotkanie.
I tak
właśnie nasza poddenerwowana bohaterka trafia do domu Kowalików, aby uzyskać
adres Baltony(spóźnialskiego chłopaka) i zostaje wplątana w akcję
uszczęśliwiania dzieci w przebraniu aniołka. Oczywiście towarzyszy jej Mikołaj(
nazywany przez poznańczyków Gwiazdorem), to właśnie dzięki niemu i
doświadczeniom napotkanym na swej drodze, Elka zrozumie prawdziwego ducha świąt
oraz zmieni swoje dotychczasowe nastawienie(łącznie z charakterem).
Rodziny napotkane
na ich drodze to między innymi: Borejkowie, Kowalikowie, Ogorzałkowie oraz Żak-Hajduk-Kołodziej(przepraszam,
że nie odmieniłam tych nazwisk, ale brzmiałoby to dość dziwacznie). Co do
pierwszych, Ida ma zamiar wyjść za mąż 25 grudnia, jak dla mnie to jest trochę
nieodpowiednia data na ślub. Nie wiem skąd to się u mnie bierze, lecz po prostu
nie lubię obchodzić jakichś podwójnych uroczystości w jednym dniu.
No, ale
to tylko moja subiektywna opinia…
Reszta
niespodzianek jakie szykują Borejkowie, zapewne zadziwi i rozśmieszy
czytelników. Wątek z Kowalikami, czyli naszą zwariowaną Anielą(Kłamczuchą) i
Bernardem(nazywanym przeze mnie pluszowym misiem) jest wprost przezabawny! Jako
małżeństwo i rodzice są tak specyficzni, że aż trudno mi sobie ich wyobrazić w
prawdziwym życiu. Kreska i Maciek Ogorzałka spędzają te święta wraz z
Dmuchawcem i ich cudowną córeczką, Kasią. Pogoda ducha i ciepło jakie u nich
spotkałam, aż przypomniały mi moje święta, kiedy to byłam małą dziewczynką. A
wspominając jeszcze o naszych najstarszych bohaterach z pierwszego tomu
Jeżycjady, czyli Cesia, Jerzy, Danusia i Pawełek, są pięknym przykładem spełnionej
i wielodzietnej rodziny.
,,Noelka”
spisała się pod względem utrzymanej fabuły i niespodzianek, które napotykamy na
każdym kroku. Jest po prostu niesamowita!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz