TOM
V SZKLANY TRON
Droga
do tronu Terrasenu dopiero się rozpoczęła. I choć młoda królowa z każdym dniem
coraz lepiej poznaje potęgę swojej magii, to wie, że nie wygra wojny z Erawanem
w pojedynkę. Nadszedł czas szukania sojuszników. Kto odpowie na jej wezwanie? I
jaką cenę będzie skłonna zapłacić za zwycięstwo z siłami ciemności?
Komentarz: “The world began and ended in fire.”
Rok oczekiwań, kilka miesięcy zwlekań
i w końcu odważyłam się na sięgnięcie po kontynuację jednej z moich ukochanych
serii. Tom piąty Szklanego Tronu – Imperium burz. Grube tomiszcze, które z
jednej strony wabiło mnie swoim urokiem, a z drugiej odstraszało, bo miałam świadomość,
że jak zacznę, to tylko na czytaniu się skupię, a jak skończę to poczekam sobie
ponad rok na powrót do Aelin, bo jak wiadomo – lub nie – teraz na jesień wychodzi
tom poświęcony samemu Chaolowi (meh…) i dopiero za rok będzie wielki powrót
oraz wielkie zwieńczenie całego Szklanego
Tronu (jupi!). Dlatego też jak ogromnym ciężarem dla mojego serca okazało się
wczytywanie się w treść Imperium burz,
które bezczelnie skakało po moich emocjach i w rezultacie zostawiło mnie
ponownie z bolesną pustką. No, ale co zrobić? Poczekam… Z utęsknieniem, ale
poczekam.