TOM
II HANNIBAL LECTER

(opis z lubimyczytac.pl)
Komentarz: „Rozwiązanie problemu jest niczym udane polowanie; daje dziką radość, radość, do której jesteśmy zrodzeni.”
Jestem
geniuszem. Geniuszem, który zamiast sprawdzić kolejność czytania danej serii,
zaufa swojej intuicji, która w 98% zawsze się myli, i chwyci na chybił trafił
za tom, który okazuje się nie być tomem pierwszym, acz drugim. Faux pas. Lecz
jakby na to nie patrzeć, jeśli ma się jakiekolwiek pojęcie o Hannibalu,
tudzież: widziało się filmy, bądź serial, bądź kojarzy samą postać, to raczej
kłopotem nie będzie rozpoczęcie czytania od Milczenia
owiec.
Skoro
już o mojej gafie wspomniałam, teraz można skupić się na pewnym psychologu
kanibalu, zadziornej studentce oraz mordercy, który szyje ubranie z kobiecych
skór… Jako osoba, która zanim przeczytała książkę, obejrzała film, nie mogę stwierdzić,
żeby cokolwiek mnie tutaj zaskoczyło, czy wzbudziło ogromny niesmak. Z góry
wiedziałam jak fabuła się potoczy, jakie będą plot twisty, jak funkcjonują
postacie i jak to ogólnie się skończy, dlatego też pod względem zaskoczenia i
zwrotów akcji mogę jedynie przypuszczać. A przypuszczam, że gdybym czytała
wpierw powieść to niejednokrotnie byłabym zaskakiwana, chociażby zachowaniem
bohaterów. Nie ukrywam, że wiele elementów z filmu pozapominałam, przykładowo
znaczenie tytułu, które jakimś cudem wyleciało mi z głowy, z tej przyczyny
książka przypomniała mi to wszystko, co znałam, lecz również pokazała znacznie więcej.
Jak wszyscy wiedzą: papierowe wersje z reguły są bardziej rozbudowane i
szczegółowe. Dlatego też wrażenia po przeczytaniu okazały się głębsze niż po
obejrzeniu ekranizacji.

„Pożądanie nie zaczyna się od rzeczy wyimaginowanych. Pożądanie jest grzechem bardzo konkretnym- zaczynamy pożądać tego, co możemy dotknąć, zaczynamy pożądać tego, co widzimy na co dzień.”
Prócz
niejakiego wglądu w psychikę mordercy, mamy przede wszystkim grę pomiędzy
Hannibalem a Clarice. Subtelne manipulacje, słowne pojedynki, informacje o Buffalo
w zamian za informacje o przeszłości Clarice, badanie jej psychiki, wzajemne
porozumienia, wzajemne zdrady, co za tym idzie: niesamowita chemia, która
połączyła tę dwójkę. Przy pierwszym spotkaniu nie jest to, aż tak odczuwalne,
ale później widać wzajemną zależność i chorą bliskość, jaką nawiązuje studentka
i socjopata. To był najciekawszy wątek całego Milczenia owiec – zastanawianie się jak potoczy się dalej relacja między
głównymi bohaterami oraz jak to wszystko się skończy. Tak jak nie emocjonowałam
się zbytnio sprawą Buffalo Billa, która toczyła się powoli, a została
rozwiązana błyskawicznie, tak przy Lecterze i Clarice byłam szczerze
zafascynowana. Tym bardziej, kiedy ich ścieżki zaczęły się rozchodzić. Nie ma wątpliwości,
że Clarice odgrywa tu nadrzędną rolę i to z jej punktu widzenia dostrzegamy jak
najwięcej wydarzeń; jako główna bohaterka spisała się znakomicie. Jej błyskotliwość,
cięty język i opanowanie wprawiały mnie w podziw i uznanie. Już od jakiegoś
czasu nie spotkałam w literaturze tak inteligentnej postaci kobiecej, która
radziła sobie lepiej niż otaczający ją mężczyźni. Niemniej jednak najwięcej
uwagi przykuwa Lecter, o którym chciałoby się wiedzieć więcej, ale on jak na złość
nic o sobie nie mówi. A co ciekawe, nawet nie mówiąc o sobie nic i nie
wyrażając zbytnio emocji, czytelnik jest w stanie go polubić za samą aurę, jaką
wokół siebie roztacza. Tajemniczy, diabelnie inteligentny, niebezpieczny,
nieprzewidywalny i nawet zamknięty w celi, wydawał się bardzo groźny. Nie raz dostawałam
palpitacji serca, kiedy przykładowo ktoś zbliżał się za bardzo do jego twarzy
albo przez przypadek dotknął jego dłoni – myślałam wówczas: O Boże, zaraz
stanie się coś złego. Uwielbiam kreację Hannibala i manipulacje, jakie używał
na każdym kogo spotkał. Jestem szczerze zaintrygowana jak wyglądałaby cała powieść
z jego punktu widzenia.
Thomas
Harris stworzył niesamowitą książkę, która zwraca uwagę na szczegóły oraz wiarygodność.
Poboczne postaci mają jakieś znaczenie, są ukształtowane na zadowalającym
poziomie; motyw z ćmą został dobrze i ciekawie przemyślany; terminologia
związana z więzieniem, bronią oraz psychologią nadawała historii realności, tak
samo działania postaci wydawały się logiczne, poukładane i wiarygodne. Milczenie owiec jest sprytnie napisaną
powieścią, którą pozostaje jedynie zachwalać. Dobrze było w końcu poznać
pierwowzór Hannibala i choć pojawiał się nie, aż tak często jakbym chciała, to
i tak jestem usatysfakcjonowana, że mogłam spojrzeć na niego z zupełnie innej
strony (nie tylko tej filmowej czy serialowej). Teraz pozostaje mi w końcu sięgnąć
po pierwszą część, a Wam polecam albo obranie mojej ścieżki, czyli rozpoczęcie od
Milczenia owiec (przy której
niekoniecznie trzeba znać pierwszy tom) albo pójście za głosem rozsądku i
sięgnięcie po Czerwonego smoka
(pierwszy tomik serii). Jakakolwiek będzie Wasza decyzja – i tak polecam tą
iście mroczną i fascynującą serię!
„Niektóre z naszych gwiazd są takie same, Clarice.”
Co prawda znam jedynie tę historię z produkcji filmowej, ale nie ukrywam, że chciałabym zapoznać się z pierwowzorem zwłaszcza, że nigdy nie obejrzałam z należytą uwagą ekranizacji.
OdpowiedzUsuńJa za to jestem ciekawa serialowej wersji :D
UsuńPolecam filmy jak i książkową wersję Milczenia owiec :3
Nie wiem, czy Cię to pocieszy (choć może nawet nie trzeba pocieszać), ale też zaczęłam właśnie od "Milczenia owiec". Bo przecież takie sławne, to musi być pierwsze! No ale faktycznie, nie był to jakiś wielki problem. Filmu nie oglądałam, a książkę przesłuchałam w wersji audio już dość dawno (i jakoś tak się złożyło, że w końcu nie napisałam żadnej recenzji...), więc sporo zdążyło wylecieć mi z głowy. Po Twojej recenzji aż zachciało mi się odświeżyć sobie tę historię, szczególnie na linii Lecter-Clarice. Chociaż może zamiast tego zabiorę się za "Czerwonego smoka". ;)
OdpowiedzUsuńDobrze nie być jedyną XD
UsuńPrzeczytaj lepiej Czerwonego Smoka, chyba że chcesz ciąg dalszy relacji Clarice-Lecter, to wtedy lepiej trzeci tom :3
Czytałam ,,Milczenie owiec" i ,,Hannibala", ale właśnie mnie to zupełnie nie porwało. Hopkins w filmie jest o wiele lepszym Lecterem niż książkowy bohater, który dla mnie jest wręcz komiczny.
OdpowiedzUsuńDlaczego komiczny? ><
UsuńWłaśnie Hopkins był śmieszny z tym swoim charakterystycznym sykiem kanibala XD
Bo jakiś taki przerysowany, autor chciał za bardzo.
UsuńDla mnie Harris to klasyka, uwielbiam, a "Milczenie..." jest moją ulubioną częścią serii. :) Chronologia nie ma tutaj aż takiego znaczenia, za pierwszym razem też czytałam całość w jakiejś postrzelonej kolejności, z filmami tak samo, więc luzik. ;) Z kolei serial to gwałt na serii, więc uważaj!
OdpowiedzUsuńAż tak źle z serialem? Słyszałam, że podobno aktor, który wciela się w rolę Hannibala jest genialny. :3
UsuńMnie niestety ta książka zupełnie do siebie nie przyciąga i zdexydowanie ją sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com
Filmowego Hannibala znam, ale literackiego pierwowzoru nie znam. A powinnam :)
OdpowiedzUsuńA powinnaś :3
Usuń