TOM
VIII PENDERGAST
Trudno
o bardziej przerażającą sytuację niż rejs oceanicznym liniowcem, na pokładzie
którego grasuje seryjny zabójca.
Podążając tropem bezcennego artefaktu, wykradzionego z niedostępnego tybetańskiego klasztoru, agent FBI Aloysius Pendergast i jego wychowanica Constance Greene wypływają supernowoczesną „Britanią” w dziewiczy rejs. Zabójstwa, które zaczynają się wkrótce po opuszczeniu portu potwierdzają najgorsze podejrzenia Pendergasta – złodziej znajduje się na pokładzie. Ale jak go odnaleźć pośród tysięcy pasażerów? Dlaczego kapitan „Britanii” kieruje statek prosto na rafy, ku pewnej zgubie? Czy on także miał kontakt z złowrogim Agozyenem, którego kształt i wygląd pozostają zagadką? Kto ocali pasażerów zmierzających wprost do piekła na okręcie ogarniętym paniką?
Komentarz:
Po
zakończeniu trylogii Diogenesa, która była serią wzlotów i upadków, z otwartymi
ramionami powitałam niezależną książkę, która dawała obietnicę powrotu do
starych, znanych przygód Pendergasta. Spodziewałam się czegoś na miarę
pierwszych książek duetu autorów, które zachwycały i wstrząsały. Czy Krąg ciemności spełnił moje oczekiwania,
czy może wręcz przeciwnie sprawił, że sławny duet Preston i Child okazał się
całkowitym zawodem?
Jakkolwiek
by na to nie spojrzeć: autorów nie da się nie podziwiać i nawet jeśli napiszą
jakiś chłam, zawsze znajdę w ich powieściach coś niesamowitego, interesującego
i inteligentnego. I żeby nie było - Krąg
ciemności nie jest chłamem. Jest wręcz odskocznią od poprzednich tomów.
Nareszcie wyrywamy się z brudnych i morderczych uliczek Nowego Jorku, by rozpocząć
nową przygodę w nowych miejscach, wpierw wśród tajemniczych mnichów, którzy
proszą agenta specjalnego Pendergasta o znalezienie ukradzionego przedmiotu, który
skrywa niczym puszka Pandory złowrogie niespodzianki, a następnie szukając złodzieja-mordercy
na ekskluzywnym statku wycieczkowym, który zmierza z tysiącami pasażerów na
niechybną śmierć. Nowe miejsca, nowe klimaty, nowe zagadki i znowu w książce
Prestona i Childa można poczuć się jak w żywiole. Mogłoby się wydawać, że temat
zamkniętych przestrzeni, szczególnie statków, wydaje się oklepany - kojarzymy
motyw grasującego mordercy, albo jakiegoś tajemniczego stwora, albo katastrofy,
która nadeszła, bądź zbliża się wielkimi krokami. Tutaj znajdziemy te trzy
elementy na raz. Po pierwsze: morderca, czyli kryminalna zagwozdka i zabawa w
kotka i myszkę. Pendergast i Constance muszą wykluczyć kilka tysięcy osób i znaleźć
tego właściwego, który jest odpowiedzialny za zniknięcia pasażerów. Dedukcja,
zabawa w przebieranki, gry słowne, szukanie tropów, znajdowanie mylących wskazówek
i ciągłe napięcie charakteryzują niniejszy wątek kryminalny. Mamy przedstawiane
kilka znaczących postaci, gdzie każda coś ukrywa – mniejsze i większe brudy – jednak,
która z nich jest bezwzględnym mordercą? Przyznaję, że kilkakrotnie tych, co podejrzewałam,
później okazywali się mało znaczącymi pionkami, zaś rozwiązanie całej tej
zabójczej sprawy okazało się niezwykle zaskakujące, a to z tego względu, że
jeśli wykluczało się kogoś z grupy podejrzanych, to niekoniecznie ta osoba do
końca pozostawała niewinna.
Po
drugie: tajemniczy stwór. Tak jak zawsze autorzy musieli wpleść jakiś wątek
związany nadnaturalnością i teoriami spiskowymi, bo kto wie, czy jacyś mnisi
nie ukrywają gdzieś tajemniczego przedmiotu, który skrywa coś makabrycznie
złego? Kto wie, co by się stało, gdyby pokazać go światu? Przeklęte przedmioty,
sekret ich powstania i istota, na którą lepiej się nie natykać. Jak zwykle
jestem pod tym względem zaintrygowana i zachwycona. Pisarze stworzyli coś, co z
jednej strony zastanawia, a z drugiej przeraża – nie raz miałam ciarki.
Podziwiam ich wyobraźnię i to, że tak zgrabnie oraz logicznie połączyli wątek
kryminalny z nadnaturalnym. Po trzecie: katastrofa, czyli statek zmierzający na
rafę. Innymi słowy: powtórka z Titanica,
a dokładniej: panika, głupie zachowania i szukanie rozwiązań na zatrzymanie
statku. Cieszę się, że w dość wiarygodny sposób pokazano mentalność tłumu,
reagującego na stan zagrożenia, ale z drugiej strony nie lubię o takim czymś czytać.
Nie bierze się to z poczucia, że nie lubię czytać o katastrofach, raczej z
tego, że nienawidzę czytać o głupich ludziach oraz sztampowym zachowaniu się w
razie niebezpieczeństwa. Fragmenty z pasażerami i załogą, która próbowała powstrzymać
statek uważam za najmniej ciekawe i naprawdę ciężko się je przyswajało. Choć nie
wyobrażam sobie ich nie pojawienia. Te trzy wątki współgrały ze sobą bardzo
dobrze, zostały ukazane tak by za wiele nie zdradzać, a zarazem podtrzymać napięcie
i niewiadome zakończenie.
Bohaterowie
poboczni zostali dobrze dopracowani – potrafili zdziałać coś samodzielnie bez
udziału głównych postaci, a to się pisze na plus. Oczywiście na największą
uwagę zasługuje Pendergast oraz Constance, którzy w tym tomie niby odgrywali
główną rolę, lecz cały czas działali jakoś w tle. Nie obyło się bez dramatów i
zaskakujących zwrotów akcji, kiedy przykładowo Pendergast wpadł w kłopoty.
Bohaterowie dobrze ze sobą współpracowali i pokazali nowe oblicza, które do tej
pory były ukrywane. Stali się mniej doskonali i bardziej ludzcy, dlatego jestem
ciekawa jak zostaną pokazani w kolejnych tomach. Uważam Krąg ciemności za dobrą książkę, którą można przeczytać bez
znajomości poprzednich tomów. Znalazłam tu to, co od dawna nie widziałam w powieściach
Prestona i Childa między innymi dreszczyk emocji. Polecam.
Intryguje mnie połączenie kryminału z elementami fantastycznymi. Czytałam niedawno podobny kryminał i czułam się usatysfakcjonowana z lektury, bo było to coś dla mnie oryginalnego, coś nowego. Ponadto czytałam już jedną z książek duetu Child i Preston i bardzo dobrze wspominam ten czas. Poza tym dreszczyku emocji w moim przypadku nigdy za wiele. Dodatkowo zachęca mnie fakt, że nie trzeba czytać tomów w kolejności.
OdpowiedzUsuńU tych autorów łączenie sci-fi albo supernaturala z kryminałem przejawia się dosyć często - i za to ich kocham <3
UsuńA jaki podobny kryminał czytałaś?