
Miles ustala tylko jedną regułę ich związku: nie pytaj o przeszłość i nie oczekuj przyszłości. Gdy ta sytuacja staje się nie do wytrzymania i prowokuje do pytań, ożywają jego dramatyczne wspomnienia. Serca zaczynają szybciej bić, obietnice zostają złamane, reguły przestają obowiązywać.
Komentarz: „I have only two rules: "Don't ask about my past", he says firmly. "And never expect a future.".”
Od kiedy na polskim rynku
wydawniczym mamy wysyp wszelkiej maści New Adult, moje kryteria tego, co
toleruję i tego, co mi się podoba znacząco się wyostrzyły. Kiedyś moja
akceptacja wszelkiego naiwniactwa była duża – mogłam czytać byle co, byleby
przeczytać książkę, ale ostatnio zauważyłam, że ostrożniej dobieram swoje
lektury, a mój próg tolerancji się podniósł. Szczególnie kiedy sprawa idzie o
New Adult. Ostrożnie wybieram polecane oraz chwalone pozycje i głównie sięgam
po sprawdzonych autorów. Jedną z nich jest właśnie Colleen Hoover, która
zachwyciła mnie zarówno Hopeless jak
i Maybe Someday. A skoro los chciał
że dostrzegłam na bibliotecznych półkach Ugly
Love… Jak mogłam odmówić?
Zaczyna się nieźle – ona
przeprowadza się do mieszkania brata, odkrywa przed drzwiami pijanego faceta,
próbuje przesunąć pijanego faceta, facet nie chce się przesunąć, desperacko
wpada do środka przytrzaskując mu rękę, ale udaje jej się zamknąć drzwi, chwila
ulgi i uświadomienie sobie, że na korytarzu zostawiła wszystkie rzeczy, dzwoni
do brata, brat dzwoni do sąsiada, który ma jej pomóc i… cóż, okazuje się, że
pijany facet to ten pomocny sąsiad. I byłoby fajnie Tate, gdybyś się tak TY nim
zajęła, a skoro jest pielęgniarką o dobrym sercu to czemu nie? Jak czytałam początek
to naprawdę dobrze się uśmiałam, a moje nastawienie do całości od razu się
poprawiło, tym bardziej, że poznajemy fabułę z dwóch perspektyw. Teraźniejszość
widziana ze strony Tate oraz przeszłość ze strony Milesa. W chwili obecnej
skupiamy się oczywiście na rozwoju niezbyt prostej relacji Tate-Miles.
Dlaczegóż nieprostej? Ponieważ on od początku ustanawia granice i zasady: Nie
pytaj o przeszłość, nie oczekuj przyszłości. Innymi słowy: nie zakochuj się we
mnie. Miał ich łączyć jedynie seks – oboje się zgodzili, że nic więcej, ale…
jak wiadomo sexfriends zawsze przeżywają jakiś kryzys, gdzie stosunek płciowy
nigdy nie wystarcza. W ten sposób obserwujemy wewnętrzne konflikty bohaterów,
które charakteryzują autorkę. Jest trochę podobnie jak w Maybe Someday, że między postaciami istnieje jakaś przeszkoda,
która uniemożliwia im pełne zatracenie się w miłości - tylko tak jak to było
strasznie rozdzierające serce i szczere w Maybe
Someday, tak tutaj nie porwało emocjonalnie. Nie było żadnego napięcia, bo
od początku byłam święcie przekonana, że skończy się happy endem (w Maybe nie było to, aż tak oczywiste). Niemniej
jednak spodobał mi się rytm budowania relacji między postaciami. Nie pojawiło się
zbędne przeciąganie, czy owijanie w bawełnę – Tate okazała się silną, pewną
siebie kobietą, która stawia sytuację jasno, a Miles szczerze zranionym
facetem, do którego trzeba odpowiedniego podejścia i Tate w realistyczny sposób
się to udaje. Poza tym dało się wyczuć między nimi chemię, co jest ogromnym
plusem.
„Łatwo wziąć złudzenia za prawdziwe uczucia, zwłaszcza gdy patrzy się drugiej osobie w oczy.”
Cały czas zastanawiałam się po
pierwsze, co się takiego wydarzyło w życiu Milesa, że wykreślił całkowicie miłość
ze swojego życia oraz po drugie, skąd ten tytuł, dlaczego ugly love (bo
przecież między Tate a Milesem nie było żadnej brzydkiej relacji). Odpowiedzi
znalazłam w rozdziałach ujawniających przeszłość bohatera, w których jako
licealista przeżywa swoją pierwszą miłość. Miałam pewną teorię na samym
początku, ale od razu została zniszczona przez przebieg wydarzeń – miło, że nie
udało mi się przewidzieć. Jednak gdzieś w połowie już dało się domyślić z
pewnością, co takiego zrobił chłopak, że dręczy go sumienie. Co jak co, lecz to
wydarzenie nie wstrząsnęło mną tak jak powinno, było to tragiczne, rozpaczliwe,
ale bardziej mnie tknęło współczesne zachowanie Milesa. Ogólnie wciąż rozważam:
czy to był wystarczający powód, żeby przez sześć lat upierać się że wszelka miłość
jest brzydka? Czy to miało sens? Rozumiem, blokada psychiczna, ale i tak
logicznie myśląc…
„Miłość nie zawsze jest ładna. Czasami wciąż masz nadzieję, że w końcu będzie inaczej. Lepiej. A potem, zanim się zorientujesz, znowu jesteś w punkcie wyjścia, a serce zgubiłeś gdzieś po drodze.”
Ugly
Love
nie jest tak pasjonująca i emocjonująca jak wcześniej wymieniane przeze mnie tytuły
od autorki, ale trzeba przyznać, że ma swój urok i co najważniejsze: nie wkurza
schematami, banalnością oraz głupotą. Brak sztampowości jest tym, co cenię
sobie w dziełach Hoover, tak samo pomysły, które trafiają w gusta czytelniczek.
Bardzo dobrze czytało mi się tą lekką, niezobowiązującą książkę, a relację
między bohaterami uważam za największą zaletę, dlatego jeśli przepadacie za New
Adult albo za Hoover albo chcecie przeczytać lekki romans, to polecam Brzydką miłość. Nie przeczę, że jestem
otwarta na propozycje, które New Adult warto by przeczytać. :3
„- Jest takie powiedzenie: kiedy życie daje ci cytryny...
- Zrób z nich lemoniadę - kończę za niego.
Kapitan patrzy na mnie i kręci głową.
- W mojej wersji brzmi ono nieco inaczej. Kiedy życie daje ci cytryny, upewnij się, że wiesz, w czyje oczy wycisnąć z nich sok.”
A ja wciąż nie czytałam nic tej autorki... Ostatnio jednak odważyłam się powrócić do New Adult (po długim czasie, kiedy to nic mi z tego gatunku nie podchodziło), więc może akurat to nadrobię. :)
OdpowiedzUsuńO, to przeczytaj Morze spokoju albo Maybe Someday albo Lato koloru wiśni!!! :D
UsuńMam za sobą trzy powieści autorki, ale niestety żadna z nich nie skradła mojego serca. Owszem, były w miarę niezłe, jednak nie zaskoczyły mnie niczym ani tym bardziej nie wyróżniły się na tle tego typu podobnych historii. Z tego względu raczej odpuszczę sobie czytanie "Ugly love".
OdpowiedzUsuńA jakie czytałaś od Hoover?
UsuńJeśli lubisz humor i sarkazm, mogę polecić Lato koloru wiśni. :3