TOM I
RUCHOMY CHAOS

Todd
Hewitt jest jedynym chłopcem w osadzie pełnej mężczyzn. Odkąd osadnicy zostali
zarażeni Szumem, Todd słyszy wszystko, co mężczyźni myślą, a oni słyszą
wszystko, co myśli on.
Za miesiąc Todd ma stać się mężczyzną, ale wśród otaczającej go kakofonii
orientuje się, że miszkańcy osady coś przed nim ukrywa – coś tak strasznego, że
Todd zmuszony jest uciec wraz ze swoim psem, którego prosty, lojalny głos
również słyszy.
Chropowata
narracja Todda wciąga czytelników w zapierającą dech podróż, w toku której
chłopiec stojący u progu dorosłości musi się oduczyć wszystkiego, co zna, aby
pojąć, kim naprawdę jest.
Komentarz: „Nóż jest wart tylko tyle, co ten, kto go trzyma.”
Na ostrzu noża wydaje mi się niezbyt popularną
książką w Polsce, ani tym bardziej rozchwytywaną, a szkoda, bo jest to coś
nowego, świeżego, a sam pomysł na fabułę wieje oryginalnością. Począwszy od
istnienia miasteczka, gdzie żyją sami mężczyźni, przez występowanie niejakiego
Szumu, który polega na czytaniu sobie w myślach (co okazuje się dosyć problematyczne
wśród samych facetów), a zakończywszy na skrywanych tajemnicach, które nasz
główny bohater niekoniecznie chciałby poznawać…

Dlatego
jak sami możecie zauważyć zaczyna się ciekawie, a dalej to jest po prostu niespodzianka
goniąca niespodziankę, ale po kolei. Todd Hewitt za niecały miesiąc stanie się pełnoprawnym
mężczyzną a wraz z tym awansem wszyscy mieszkańcy Prentisstown będą go traktować
jak równego, tylko… pojawia się coś niespodziewanego. Chłopak, który od
urodzenia był przyzwyczajony do panującego wokół Szumu(i ludzi i zwierząt),
odkrywa pewnego rodzaju ciszę, a jest to zjawiskiem tak niewiarygodnym, że aż
przerażającym. Właśnie po tym wydarzeniu z niewyjaśnionego powodu zostaje zmuszony
do ucieczki z miasteczka i potraktowania swojego wcześniejszego życia jako
całkowitego kłamstwa… Jak dla mnie fabuła była poprowadzona w prosty, ale
ciekawy sposób. Kilkakrotnie byłam zaskakiwana, lecz zdarzały się też sytuacje
w których mogłam się domyślić o co chodzi. I chociaż na początku czułam się tak
zagubiona jak Todd, to z kolejnymi rozdziałami wszystko stawało się jaśniejsze,
aż w końcu prawda lekko przybiła mnie do fotela. Cóż, miałam pewne
przypuszczenia, ale i tak większa część odkryć była dla mnie mile zaskakująca. Dlatego
mogę stwierdzić tak: główną tajemnicę zapewne większość z Was odkryje, ale i
tak zostaniecie zaatakowani dodatkowymi informacjami, które zbiją Was z tropu.
A przynajmniej ja tak miałam.
„Nikt nic dla ciebie nie zrobi. Jeśli sam czegoś nie zmienisz, nie będzie zmienione.”
Styl
pisania Patricka Nessa, do którego wlicza się narracja pierwszoosobowa
niespełna trzynastoletniego chłopca, wydał mi się lekki, prosty i zachęcający
do dalszego czytania. Spostrzeżenia, przemyślenia i działania bohatera były
przede wszystkim szczere i realistyczne. To, jak używał własnego, błędnego i
prostego (gwarnego) słownictwa odbierałam pozytywnie, ponieważ było to częścią
jego jestestwa. Todd bez wątpienia jest bystrym chłopcem, ale pamiętajmy, że
nadal chłopcem, dlatego niczym dziwnym nie było to, że często podejmował
idiotyczne albo niezbyt dobre decyzje, to właśnie w takich momentach przede
wszystkim denerwuje, irytuje czytelnika. Jednakże to również wskazuje na to, że
został przedstawiony realistycznie – popełnia błędy, czytelnik to widzi, ale on
dopiero się na nich uczy i to jest właśnie świetne w tej książce. Dlatego jak
zaczniecie czytać Na ostrzu noża, to
bądźcie wyrozumiali dla Todda i pamiętajcie, że jako bystry chłopak potrafi
również podejmować odpowiednie decyzje.
„Nóż nie jest pierwszą lepszą rzeczą, co nie? To wybór, to coś, co robisz. Nóż mówi: tak albo nie, tnij albo nie, umieraj albo nie. Nóż odbiera tobie decyzję i puszcza ją w świat i potem już nie możesz tego cofnąć. Nigdy.”
Co się tyczy
innych bohaterów, to jest ich tutaj mnóstwo i każdy dostaje swoje pięć
znaczących minut. Jednych się polubi, innych znienawidzi, ale są wykreowani
bardzo dobrze – mają swoje historie, przyzwyczajenia, poglądy i okazują to w
rozmaity sposób. Żeby nie było spoilerów to powiem ogólnie że towarzysze
głównego bohatera byli interesujący, chociaż jedna osoba również miała głupie
zagrywki, ale wybaczalne. Drugi towarzysz zasługuje na wyjawienie, bo pojawia się
już na pierwszej stronie – jest to Manczi, niezbyt mądry pies, który jest
najlepszym przyjacielem Todda i zawsze wywoływał na moich ustach uśmiech swoim
głupkowatym zachowaniem. Boże, jak ja kocham tego oddanego psa!!! Och, Manczi…
<3
Ogólnie
rzecz biorąc, Na ostrzu noża jest
dobrą powieścią, którą czytało się z przyjemnością i z pełnym zadowoleniem.
Największymi zaletami są postaci, pomysł na tajemnice i fabułę oraz moralne
rozterki, które przeżywał nasz bohater – szczególnie mocne są przy trzymaniu noża…
Taaak, niezła jazda z tym narzędziem… Minusami są denerwujące wybory, jakie
dokonywał Todd, ale tak jak wspominałam – będę wyrozumiała. Co jeszcze mogę powiedzieć?
Książka zasługuje na uwagę, jest intrygująca i oryginalna, a mnie pozostaje
tylko czekać na drugą część – kit z tym, że miała wyjść w lutym 2015 roku…
„Szum to nieprzefiltrowany człowiek, a bez filtra człowiek to tylko ruchomy chaos.”
Zaintrygowałaś mnie, muszę sprawdzić półki biblioteki - może akurat ją mają? :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
Właśnie też zwróciłam uwagę na to, że ta książka jest jakaś taka... niepopularna? Przed premierą było o niej głośno, a potem nagle wszystko ucichło, mimo że na Zachodzie ta trylogia to jakiś hit... Osobiście po lekturze miałam bardzo mieszane uczucia - spodobał mi się świat, pomysł i sama idea Szumu, a jednak mocno się przy lekturze męczyłam. Chyba liczyłam, że będzie to książka, która mnie porwie i zachwyci, a zderzyłam się z nierównomierną akcją (momentami wszystko działo się totalnie szybko, a za chwilę tempo spadało do minimum), no i tym specyficznym językiem...
OdpowiedzUsuńWłaśnie, taki hit, że podobno film mają kręcić >< ale jak widać, nie zawsze predyspozycje do ekranizacji oznaczają, że książka jest rozchwytywana w innych krajach...
UsuńSpecyficzny język był dla mnie akurat czymś pozytywnie odbieranym, bo przemawiało realnością i szczerością - widać było że ten świat i ludzie są przesycenie gwarną gadką :D
Na razie wstrzymuję się z lekturą z powodu nieznanej daty premiery 2 tomu. Strasznie nie lubię takich sytuacji, gdy spodoba mi się jakaś seria, a wydawnictwo przestaje ją wydawać :(
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię takich sytuacji (przykładowo czekam na trzeci tom Nevermore nie wiem już ile lat...), dlatego rozumiem twoją niechęć, ale zawsze można pocieszać się myślą, że można przeczytać po angielsku :3
UsuńPrzyznam, że książka zaciekawiła mnie przede wszystkim za sprawą autora, którego "Siedem minut po północy" już czytałam. Tej też mogłabym dać szansę. A jeśli chodzi o drugą część, w najgorszym wypadku można przeczytać ją w oryginale - zawsze to jakieś wyjście. ;)
OdpowiedzUsuńO? I jaka jest ta książka ,,Siedem minut..." dobra? Możliwe, że również sięgnę po tym jak styl autora przekonał mnie po przeczytaniu Na ostrzu noża :)
UsuńPowiedziałabym nawet, że świetna. :D
UsuńSam pomysł pochodzi od innej osoby, która nie zdążyła go zrealizować, ale Ness bardzo dobrze się spisał. No i do tego świetna oprawa graficzna i pełno klimatycznych ilustracji - prawdziwa ozdoba każdej książkowej kolekcji. <3
Jestem skłonna zaryzykować
OdpowiedzUsuńPolowałam na tę powieść, ale ostatnio zrobiło się o niej cicho(a szkoda, jeśli jest tak oryginalna) i zapomniałam. Muszę ją kupić i przeczytać, choć wiek bohatera lekko mnie przeraża. To co może wyprawiać 13 latek nie zachęca, ale pomysł na wioskę mężczyzn już bardzo...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
PS. Zapraszam do siebie na konkurs z "Fangirl".
Pomysł na to dziwne czytanie w myślach naprawdę oryginalny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!