Jego
usta były zimne jak śnieg, ale biło z nich ciepło jedwabnej czerwonej tkaniny,
tkaniny z pokładu statku. Poczuła jego język i pomyślała o wilku. „A jeśli to
prawda? Jeśli ta baśń jest prawdziwa? Pocałunek i śmiertelne ugryzienie w kark.
Wszystko się zgadza. Co, jeśli właśnie całuję mordercę?”.
Anna i Abel – historia miłości, rozwiewająca wszelkie wątpliwości.
ABEL TANNATEK, outsider, wagarowicz, handlarz narkotykami. Mimo to Anna
zakochuje się w nim do szaleństwa, gdyż wie, że Abel ma jeszcze inne oblicze:
łagodnego, smutnego baśniarza, opiekującego się młodszą siostrą. Niezwykła
opowieść, którą snuje Abel, fascynuje Annę do tego stopnia, że dziewczyna nie
może o niej zapomnieć. Granica między rzeczywistością a fantazją stopniowo się
rozmywa. A jeśli jej fabuła wcale nie jest fikcją i obawy Anny są uzasadnione?
Ten, którego kocha, może okazać się równocześnie jej największym wrogiem…
Komentarz: ,,W miłości nie ma miejsca na krytykę. W miłości nie ma miejsca na rozsądek.”
Baśniarza bezwarunkowo zaliczam do jednej
z najlepszych książek, jakie miałam okazję przeczytać w swym krótkim acz
znaczącym życiu. A decyzja ta, została zdeterminowana wrażeniami, jakimi na
mnie wywarł i przede wszystkim za wywołanie gorzkiego potoku łez. A jak już
kiedyś wspominałam: można u mnie liczyć na palcach jednej dłoni powieści przy
których się rozklejam.
,,Oni wszyscy byli tylko aktorami grającymi w szkole swoje role. Rolę handlarza narkotykami. Rolę grzecznej dziewczynki. A on? On też grał tylko jakąś rolę… Ale niektóre role były bardziej niebezpieczne.”
Naszą
główną bohaterką jest Anna - nieśmiała, niewinna, o dziecięcym spojrzeniu na
świat – ot co, dziewczyna żyjąca w bezpiecznej bańce. Jej życie przebiegało
spokojnie, dobre stosunki z rodzicami, dobre kontakty z przyjaciółką, wysokie
stopnie w nauce i zero zmartwień, prócz nadchodzącej matury. Tu chciałam wtrącić,
że przez to, iż bohaterowie znajdowali się w tym samym wieku co ja oraz również
podchodzili do matury(mnie to dopiero czeka w maju T^T), to dzięki temu mogłam się
bardziej wgłębić i utożsamić z tą historią. Ba! Miałam wrażenie jakbym
występowała w tej historii! Lecz wracając do fabuły… Wszystko w życiu Anny było
bezproblemowe, aż do momentu, kiedy znalazła starą lalkę w klasie. Okazało się,
że należała do siostry Abla – szkolnego outsidera, handlarza narkotykami, który
nigdy dotąd nie zwracał uwagi bohaterki. Tylko, że to się zmieniło i Anna odkryła,
że ten tajemniczy chłopak w jakiś niewyjaśniony sposób przebija jej bezpieczną
bańkę, wywołując przy tym nigdy dotąd niepoznane uczucia.
,,Można uciekać tak szybko, jak się da, ale nieszczęście i tak jest szybsze.”
Wielkim
plusem, jaki tutaj się przejawia jest fabuła. Mamy świat rzeczywisty oraz świat
baśniowy, który jest opowiadany przez Abla swojej młodszej siostrze i Annie. Baśnie
z reguły są niewinne, z oczywistymi zakończeniami i przeplatanymi morałami, a rzeczywistość
często rzuca ludziom pod nogi kłody, tylko co się zdarzy, kiedy świat
opowiadany przez Abla zacznie przenikać się ze światem realnym? Gdy niewinność zostanie
splamiona krwią, a zakończenie będzie wielką niewiadomą?
,,Ale kogo interesuje później? Później jest zawsze za późno.”
Antonia
Michaelis w bardzo dobry sposób przedstawiła historię kryminalną, gdzie
morderca nie jest oczywisty aż do samego końca, a zarazem historię miłosną,
która ściska serce czytelnika przy każdym spotkaniu Abla i Anny. Nieprzewidywalność
oraz ciąg zaskoczeń jest kolejnym mega plusem. Wielokrotnie byłam zbijana z
tropu, zaskakiwana oraz oszukiwana przez autorkę, przez co biję oklaski i
pokłony. Co do wątku romantycznego, to jak już pisałam przy Tematycznie #2, miłość pomiędzy
bohaterami nie jest wyrażana wprost i przez słowa, jednakże czytelnik w pewnym
momencie odczuwa i widzi, że to co łączy tą dwójkę nastolatków jest silne i
prawdziwe. Niby ta miłość jest subtelna i niewinna, ale niesie ze sobą
katastroficzne skutki dla nich obojga. Dosłownie można odczuć te same wzloty i
upadki w miłości co Anna, przez co nasze serce jest rozrywane i sklejane na
nowo.
,,- Michi oprowadziła cię po całym mieszkaniu?
- Nie martw się, nie zauważyłam tamtych gnijących martwych ciał pod łóżkiem.
- Walizki z kradzionymi pieniędzmi i tajemnego reaktora jądrowego w szafie też nie?
- Nie. Ale zastanawiałam się, co te sztabki złota i broń maszynowa robią w szufladzie na sztućce.”
Humoru
tutaj nie brakuje, lecz wszystko jest utrzymane w poważnych barwach. Inni
bohaterowie odgrywają równie znaczącą rolę i są dokładniej przedstawieni,
dzięki czemu powieść nabiera kilku warstw a czytelnik z pasją odkrywa wszystkie
zakamarki i sekrety. Do tego dochodzi ten wyjątkowy klimat, którego nie
spotkałam w żadnej innej książce: możliwe że spowodowany opisami zimy,
przyprawiał o dreszcze i napięcie. Tak, w Baśniarzu
można do samego końca odczuć napięcie i czający się w kątach mrok.
,,Najtrudniej jest wybaczyć samemu sobie.”
Na
koniec chciałam wspomnieć coś o zakończeniu: SZOK. Kompletnie zaskakujący
koniec, który wstrząsnął posadami mojego zdrowego rozsądku i wycisnął wszystkie
możliwe łzy. Z drugiej strony patrząc spodobał mi się końcowy zabieg autorki, sugerujący
różne typy zakończeń. Dzięki temu książka jeszcze bardziej wbiła mi się do
głowy i nadal ją wspominam – a minął przeszło miesiąc.
Dlatego
podsumowując: polecam Baśniarza
każdemu. Mamy tu nowy, oryginalny pomysł na fabułę, wiele sekretów i
niewiadomych, których nie da się odkryć, chyba że autorka nam na to pozwoli i
przede wszystkim jedną z najpiękniejszych historii miłosnych okraszoną
niebezpieczeństwem i niepewnością. Polecam, polecam, polecam!
,,Czasami powinno się pomyśleć o śmierci. Większość ludzi za mało o tym myśli. A potem, kiedy śmierć do nich przychodzi, jest już za późno. Wtedy już nie mają czasu na rozmyślania…”
Dzisiaj jest to już druga pozytywna recenzja tej książki jaką miałam okazję przeczytać, przez co przy najbliższej wizycie w księgarni będę ją jak najusilniej wyszukiwać :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam "Dopóki śpiewa słowik", więc i tę książkę chciałabym przeczytać :)
OdpowiedzUsuńTa książka to fenomen, ale niestety nie mogę tego powiedzieć o "Dopóki śpiewa słowik", którą miałam okazję niedawno przeczytać. :<
OdpowiedzUsuń"Baśniarz" jest sto razy lepszy i bardziej wciągający. :p
Tak, to niezwykła książka, jestem nią oczarowana!
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej lektury
OdpowiedzUsuńKsiążka potwornie mnie oczarowała, nawet pamiętam, że wylałam przy niej morze łez ;)
OdpowiedzUsuńSkoro to jest aż takie dobre, to faktycznie muszę to czym prędzej przeczytać! Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie do tego skłoniła :P Ale to może po maturze...
OdpowiedzUsuńJak najbardziej się zgadzam. Czytałam "Baśniarza" ponad rok temu, a jednak wciąż robi na mnie wrażenie i z chęcią przeczytałabym go jeszcze raz. Polecam Ci też "Dopóki śpiewa słowik" tej samej autorki, gdzie można poczuć ten sam baśniowy klimat tajemnic i grozy. ;)
OdpowiedzUsuń