TOM I OSTATNIE IMPERIUM
Przez tysiąc lat popiół zasypywał kraj, nie
kwitły kwiaty. Przez tysiąc lat skaa wiedli niewolnicze życie w nędzy i
strachu. Przez tysiąc lat Ostatni Imperator, "Skrawek Nieskończoności”,
posiadając władzę absolutną, rządził i stosował terror, niezwyciężony jak bóg.
A kiedy nadzieja została porzucona już tak dawno, że nie pozostały z niej nawet
wspomnienia, pokryty bliznami pół-skaa ze złamanym sercem odkrywa ją na nowo w
piekielnym więzieniu Ostatniego Imperatora. Tam poznaje moce Zrodzonego z Mgły.
Znakomity złodziejaszek i urodzony przywódca, wykorzystuje swoje talenty w
intrydze, która ma pozbawić tronu i władzy samego Ostatniego Imperatora.
Komentarz: „Cała sztuka polega na tym, żeby nigdy nie przestawać szukać. Zawsze jest kolejna tajemnica.”
Będę szczera i od razu
powiem, że poleciałam na okładkę. Nie miałam zielonego pojęcia, o czym jest
historia i wcale mi to nie przeszkadzało. Chciałam po prostu zobaczyć, co
skrywa tak pięknie oprawiona powieść. Jednak zanim porwałam się na grube
tomiszcze Z mgły zrodzonego, wcześniej chciałam oswoić się z inną,
krótszą historią Brandona Sandersona, Legionem, i sprawdzić jak autor
radzi sobie z piórem. Opowiadania bardzo przypadły mi do gustu pod względem
bohaterów, a styl pisania Sandersona okazał się przyjemny w przyswajaniu,
dlatego po lekkim ociąganiu w końcu nadeszła chwila na pierwszą cześć serii. Z
mgły zrodzony. Ponad sześćset stron spisanych małym druczkiem. Czysta
fantastyka. A ponad to wszystko: obietnica dobrej przygody.
Na początku czytelnik
zostaje rzucony na głęboką wodę, do świata, który rządzi się swoimi prawami i
magicznymi właściwościami. Przyznaję, że przez kilkadziesiąt stron miałam spory
problem z odnalezieniem się w tych wszystkich informacjach, postaciach,
wydarzeniach, zwrotach akcji, religiach, polityce i w tym, co Sanderson tutaj nawywijał.
Jednakże w pewnym momencie zaczęłam oswajać się z tą niesamowitą
rzeczywistością i dostrzegać, że jest w tym logika i piękno. Autor ma naprawdę
niesamowity dar, kiedy chodzi o wymyślanie świata i spisywanie go na kartkach –
czyta się i poznaje z zapartym tchem, myśląc o jego geniuszu.
Wystarczy spojrzeć na
fundamenty przedstawionych realiów, by stwierdzić, że tkwi w tym niesamowitość:
w Ostatnim Imperium w dzień z nieba opada pył, a w nocy pojawiają się mgły, o których
krążą rozmaite legendy. Nigdzie nie upatrzysz zielonych roślin, bo wszystkie są
brązowe. Szlachetnie urodzeni posiadają zdolności, dzięki którym mogą korzystać
z właściwości różnych metali (wcześniej muszą je połknąć i w sobie spalić). Ci,
co potrafią spalać wszystkie metale, nazywani są Zrodzonymi z Mgły. Ostatni
Imperator, władca świata, tyran a zarazem nieśmiertelny bóg, który jest
chodzącą potęgą, a mimo to główni bohaterowie porywają się na to, żeby go obalić.
Do tego dochodzą skaa, rasa ograniczona prawnie, traktowana jak niewolnicy,
ludzie gorszego sortu, jednak od wielu wieków pragnący zmian… A to tylko
podstawy świata, jaki pokazuje nam Sanderson. Pojawia się jeszcze wiele elementów
dotyczących religii, historii, polityki, legend, stworzeń czy tajemnic, które
sprawiają, że ten świat okazuje się po pierwsze rozbudowany do granic
możliwości, a po drugie iście fascynujący, nakłaniający do odkrywania.
„Ludzie są odporniejsi, niż się zdaje. Nasza wiara jest często silniejsza wtedy, kiedy powinna być najsłabsza. Taka jest natura nadziei.”
Fabuła skupia się na
grupce buntowników (pół skaa), którymi przewodzi charyzmatyczny Kelsier, pół
skaa, Zrodzony z Mgły. Jego celem jest obalenie Ostatniego Imperatora oraz
sprawienie, że skaa nie będą już nigdy więcej zniewoleni i stłamszeni. Zaczyna się
nowy rozdział rewolucji. Przez całą powieść możemy obserwować etapy budowania
rebelii, planowanie kolejnych kroków i przygotowania do ostatecznego zadania.
Jest to ukazane bardzo szczegółowo i realistycznie, czyli zdarzają się akcje,
zapewniające drobne zwycięstwa, lecz z drugiej strony nie brakuje serii niewypałów,
konfliktów wewnętrznych, czy też zewnętrzne czynniki, na które nikt nie miał
wpływu. W rezultacie nigdy nie ma się pewności jak zostaną poprowadzone
wydarzenia, bo może zdarzyć się wszystko. Pełno jest zwrotów akcji, zaskoczeń
oraz niespodziewanych śmierci (prawie jak w Grze o Tron).
Bohaterowie są
różnorodni i można się do nich mocno przywiązać, dlatego też ich późniejsze
losy nie są nam obojętne. Do moich ulubieńców zaliczyłam przede wszystkim
Kelsiera, geniusza zbrodni, który zawsze się uśmiecha, potrafi wyjść z każdej
trudnej sytuacji, czasem działa pod wpływem emocji, co kończy się kiepsko dla
innych, ale to, co w nim ceniłam najbardziej to głównie optymizm oraz
planowanie kilka kroków do przodu i nie mówienie o tym reszcie drużyny (pod tym
względem przypominał mi Celaenę ze Szklanego Tronu). Vin, która staje się
drugą główną bohaterką, przez całą książkę przechodzi przemianę. Od nieśmiałej,
małomównej złodziejki, dla której liczyło się tylko przetrwanie, przez damę
dworu, zachowująca się godnie i bezczelnie, do Zrodzonej z Mgły, pewnej siebie
wojowniczki, uzdolnionej, bystrej, która uczy się, czym jest prawdziwe
zaufanie. Ponadto nie da się nie pokochać: Sazeda, Breeza czy Elenda, moje
super drugoplanowe trio! Postaci są tutaj wykreowane bardzo dobrze, wydają się ludzcy,
dzięki temu, że poznajemy ich przeszłość oraz unikalny charakter. To, co wydało
mi się wspaniałe to właśnie możliwość poznania bohaterów nie przez opis, tylko
przez dialogi, jakie między sobą prowadzą. Z ich rozmów można wyciągnąć cały charakter.
Naprawdę dobra robota, Sanderson.
„Człowiek, który chce, abyś mu zaufała, jest tym, którego najbardziej powinnaś się bać.”
Z mgły zrodzony jest cudną książką, nad którą nic innego jak się zachwycać.
Wszystko jest dopracowane, interesujące, wciągające, nawet nie zabrakło
uwielbianych przeze mnie kwestii filozoficznych czy drugiego dna, które można wypatrzeć.
Pojawiają się także elementy nie do końca wyjaśnione, o których pewnie będzie
więcej w kolejnych częściach – na pewno się za nie zabiorę! Komu mogę polecić serię
Ostatnie Imperium? Przede wszystkim osobom lubiącym fantastykę, które się
w niej odnajdują. Szczerze polecam, ponieważ uwielbiam i oceniam dziesięć na dziesięć.
Kiedyś lubiłam takie historie, z wiekiem i upływem czasu, jakoś mnie nie kuszą :(
OdpowiedzUsuńMoże jednak? To jest naprawdę bardzo dobra historia, warta uwagi! :3
Usuń