Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

piątek, 1 grudnia 2017

"Z mgły zrodzony" Brandon Sanderson

TOM I OSTATNIE IMPERIUM

Przez tysiąc lat popiół zasypywał kraj, nie kwitły kwiaty. Przez tysiąc lat skaa wiedli niewolnicze życie w nędzy i strachu. Przez tysiąc lat Ostatni Imperator, "Skrawek Nieskończoności”, posiadając władzę absolutną, rządził i stosował terror, niezwyciężony jak bóg. A kiedy nadzieja została porzucona już tak dawno, że nie pozostały z niej nawet wspomnienia, pokryty bliznami pół-skaa ze złamanym sercem odkrywa ją na nowo w piekielnym więzieniu Ostatniego Imperatora. Tam poznaje moce Zrodzonego z Mgły. Znakomity złodziejaszek i urodzony przywódca, wykorzystuje swoje talenty w intrydze, która ma pozbawić tronu i władzy samego Ostatniego Imperatora.

Komentarz: „Cała sztuka polega na tym, żeby nigdy nie przestawać szukać. Zawsze jest kolejna tajemnica.”

Będę szczera i od razu powiem, że poleciałam na okładkę. Nie miałam zielonego pojęcia, o czym jest historia i wcale mi to nie przeszkadzało. Chciałam po prostu zobaczyć, co skrywa tak pięknie oprawiona powieść. Jednak zanim porwałam się na grube tomiszcze Z mgły zrodzonego, wcześniej chciałam oswoić się z inną, krótszą historią Brandona Sandersona, Legionem, i sprawdzić jak autor radzi sobie z piórem. Opowiadania bardzo przypadły mi do gustu pod względem bohaterów, a styl pisania Sandersona okazał się przyjemny w przyswajaniu, dlatego po lekkim ociąganiu w końcu nadeszła chwila na pierwszą cześć serii. Z mgły zrodzony. Ponad sześćset stron spisanych małym druczkiem. Czysta fantastyka. A ponad to wszystko: obietnica dobrej przygody.


Na początku czytelnik zostaje rzucony na głęboką wodę, do świata, który rządzi się swoimi prawami i magicznymi właściwościami. Przyznaję, że przez kilkadziesiąt stron miałam spory problem z odnalezieniem się w tych wszystkich informacjach, postaciach, wydarzeniach, zwrotach akcji, religiach, polityce i w tym, co Sanderson tutaj nawywijał. Jednakże w pewnym momencie zaczęłam oswajać się z tą niesamowitą rzeczywistością i dostrzegać, że jest w tym logika i piękno. Autor ma naprawdę niesamowity dar, kiedy chodzi o wymyślanie świata i spisywanie go na kartkach – czyta się i poznaje z zapartym tchem, myśląc o jego geniuszu.

Wystarczy spojrzeć na fundamenty przedstawionych realiów, by stwierdzić, że tkwi w tym niesamowitość: w Ostatnim Imperium w dzień z nieba opada pył, a w nocy pojawiają się mgły, o których krążą rozmaite legendy. Nigdzie nie upatrzysz zielonych roślin, bo wszystkie są brązowe. Szlachetnie urodzeni posiadają zdolności, dzięki którym mogą korzystać z właściwości różnych metali (wcześniej muszą je połknąć i w sobie spalić). Ci, co potrafią spalać wszystkie metale, nazywani są Zrodzonymi z Mgły. Ostatni Imperator, władca świata, tyran a zarazem nieśmiertelny bóg, który jest chodzącą potęgą, a mimo to główni bohaterowie porywają się na to, żeby go obalić. Do tego dochodzą skaa, rasa ograniczona prawnie, traktowana jak niewolnicy, ludzie gorszego sortu, jednak od wielu wieków pragnący zmian… A to tylko podstawy świata, jaki pokazuje nam Sanderson. Pojawia się jeszcze wiele elementów dotyczących religii, historii, polityki, legend, stworzeń czy tajemnic, które sprawiają, że ten świat okazuje się po pierwsze rozbudowany do granic możliwości, a po drugie iście fascynujący, nakłaniający do odkrywania.

„Ludzie są odporniejsi, niż się zdaje. Nasza wiara jest często silniejsza wtedy, kiedy powinna być najsłabsza. Taka jest natura nadziei.”
Fabuła skupia się na grupce buntowników (pół skaa), którymi przewodzi charyzmatyczny Kelsier, pół skaa, Zrodzony z Mgły. Jego celem jest obalenie Ostatniego Imperatora oraz sprawienie, że skaa nie będą już nigdy więcej zniewoleni i stłamszeni. Zaczyna się nowy rozdział rewolucji. Przez całą powieść możemy obserwować etapy budowania rebelii, planowanie kolejnych kroków i przygotowania do ostatecznego zadania. Jest to ukazane bardzo szczegółowo i realistycznie, czyli zdarzają się akcje, zapewniające drobne zwycięstwa, lecz z drugiej strony nie brakuje serii niewypałów, konfliktów wewnętrznych, czy też zewnętrzne czynniki, na które nikt nie miał wpływu. W rezultacie nigdy nie ma się pewności jak zostaną poprowadzone wydarzenia, bo może zdarzyć się wszystko. Pełno jest zwrotów akcji, zaskoczeń oraz niespodziewanych śmierci (prawie jak w Grze o Tron).

Bohaterowie są różnorodni i można się do nich mocno przywiązać, dlatego też ich późniejsze losy nie są nam obojętne. Do moich ulubieńców zaliczyłam przede wszystkim Kelsiera, geniusza zbrodni, który zawsze się uśmiecha, potrafi wyjść z każdej trudnej sytuacji, czasem działa pod wpływem emocji, co kończy się kiepsko dla innych, ale to, co w nim ceniłam najbardziej to głównie optymizm oraz planowanie kilka kroków do przodu i nie mówienie o tym reszcie drużyny (pod tym względem przypominał mi Celaenę ze Szklanego Tronu). Vin, która staje się drugą główną bohaterką, przez całą książkę przechodzi przemianę. Od nieśmiałej, małomównej złodziejki, dla której liczyło się tylko przetrwanie, przez damę dworu, zachowująca się godnie i bezczelnie, do Zrodzonej z Mgły, pewnej siebie wojowniczki, uzdolnionej, bystrej, która uczy się, czym jest prawdziwe zaufanie. Ponadto nie da się nie pokochać: Sazeda, Breeza czy Elenda, moje super drugoplanowe trio! Postaci są tutaj wykreowane bardzo dobrze, wydają się ludzcy, dzięki temu, że poznajemy ich przeszłość oraz unikalny charakter. To, co wydało mi się wspaniałe to właśnie możliwość poznania bohaterów nie przez opis, tylko przez dialogi, jakie między sobą prowadzą. Z ich rozmów można wyciągnąć cały charakter. Naprawdę dobra robota, Sanderson.
„Człowiek, który chce, abyś mu zaufała, jest tym, którego najbardziej powinnaś się bać.”

Z mgły zrodzony jest cudną książką, nad którą nic innego jak się zachwycać. Wszystko jest dopracowane, interesujące, wciągające, nawet nie zabrakło uwielbianych przeze mnie kwestii filozoficznych czy drugiego dna, które można wypatrzeć. Pojawiają się także elementy nie do końca wyjaśnione, o których pewnie będzie więcej w kolejnych częściach – na pewno się za nie zabiorę! Komu mogę polecić serię Ostatnie Imperium? Przede wszystkim osobom lubiącym fantastykę, które się w niej odnajdują. Szczerze polecam, ponieważ uwielbiam i oceniam dziesięć na dziesięć.

komentarze

  1. Kiedyś lubiłam takie historie, z wiekiem i upływem czasu, jakoś mnie nie kuszą :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jednak? To jest naprawdę bardzo dobra historia, warta uwagi! :3

      Usuń

Lubimy czytać

Moja lista blogów