TOM II WIEDŹMIN
Wiedźmiński
kodeks stawia tę sprawę w sposób jednoznaczny: wiedźminowi smoka zabijać się
nie godzi.
To gatunek zagrożony wymarciem. Aczkolwiek w powszechnej opinii to gad najbardziej wredny. Na oszluzgi, widłogony i latawce kodeks polować przyzwala.
Ale na smoki – nie.
Wiedźmin Geralt przyłącza się jednak do zorganizowanej przez króla Niedamira wyprawy na smoka, który skrył się w jaskiniach Gór Pustulskich. Na swej drodze spotyka trubadura Jaskra oraz – jakżeby inaczej – czarodziejkę Yennefer. Wśród zaproszonych przez króla co sławniejszych smokobójców jest Eyck z Denesle, rycerz bez skazy i zmazy, Rębacze z Cinfrid i szóstka krasnoludów pod komendą Yarpena Zigrina. Motywacje są różne, ale cel jeden.
Smok nie ma szans.
To gatunek zagrożony wymarciem. Aczkolwiek w powszechnej opinii to gad najbardziej wredny. Na oszluzgi, widłogony i latawce kodeks polować przyzwala.
Ale na smoki – nie.
Wiedźmin Geralt przyłącza się jednak do zorganizowanej przez króla Niedamira wyprawy na smoka, który skrył się w jaskiniach Gór Pustulskich. Na swej drodze spotyka trubadura Jaskra oraz – jakżeby inaczej – czarodziejkę Yennefer. Wśród zaproszonych przez króla co sławniejszych smokobójców jest Eyck z Denesle, rycerz bez skazy i zmazy, Rębacze z Cinfrid i szóstka krasnoludów pod komendą Yarpena Zigrina. Motywacje są różne, ale cel jeden.
Smok nie ma szans.
Komentarz: „Samo przeznaczenie nie wystarczy, to zbyt mało. Trzeba czegoś więcej.”
Drugi
tom opowiadań wiedźminowskich za mną, a zachwyt i wniebowzięcie wciąż są
obecne, choć nie ukrywam, że przy niniejszej części coś się zmieniło…
To,
co zauważyłam jako pierwsze to zmiana klimatu. Pierwszy tom dystansował
czytelnika od Geralta; wiedźmin skupiał się tylko i wyłącznie na poszczególnych
zadaniach, które niekoniecznie dotyczyły jego osoby. Co mam na myśli? Mówiąc
dokładniej Geralt nie musiał się aż tak emocjonalnie angażować w poszczególne
sprawy (wiem, że przy Jaskrze i Yennefer było inaczej) i dzięki temu nabierał
cech legendy, czegoś nieuchwytnego, tajemniczego, ponadludzkiego. Ponadto przy Ostatnim życzeniu klimat był bardziej
przytłaczający i mroczny. Inaczej to wygląda w drugim tomie, gdzie prawie przy
każdym opowiadaniu dowiadujemy się coraz więcej o życiu Białego Wilka – o jego
relacji z Yennefer, o jego matce, przyjaciołach, nawet jego charakter zostaje
bardziej zarysowany, żart zaostrzony i bohater staje się rozmowniejszy (a
przecież taka cicha woda z niego była). Zaczyna przypominać coraz bardziej
człowieka, a zadania na jakie natrafia angażują całą jego osobę. Odniosłam
także wrażenie, że Miecz przeznaczenia
miał głównie za zadanie uświadomić czytelnika jak i Geralta, że nie czytamy o
niesamowitej istocie, która zna rozwiązania na wszystkie plugastwa, ale o
człowieku, trochę ulepszonym, ale człowieku, który potrafi się pomylić, szuka a
zarazem ucieka od prawdy oraz próbuje zrozumieć sens i cel swojego istnienia.
„Ale, jak mówiłam, to nie baśń, ale życie, które sami musimy zapełniać sobie momentami szczęścia, bo na los i jego uśmiechy liczyć, jak wiesz, nie można.”
Opowiadania
są przeróżne i tak jak ostatnio mieliśmy nawiązania do baśni czy legend, tak
tutaj Sapkowski również porywa się na znane motywy, chociażby taka Mała syrenka czy Królowa śniegu. Patrzymy na nie z trochę innej strony, ale wszyscy
wiemy, że to właśnie do nich odsyła autor. I chyba to właśnie najbardziej lubię
– kiedy puszcza oczko do czytelnika, a czytelnik kiwa głową i rozumie przekaz. Jest
śmiesznie, szczególnie gdy pojawia się wątek z postacią, którą dotknęła klątwa
i była zamieniona w ptaka, a bajarze tak to naciągnęli, że powstała historia
jak z baśni braci Grimm Dwunastu braci
– mało znana, ale skojarzenia od razu się pojawiają. Prócz tego mamy też
opowieści tajemnicze, zagadkowe, czy odsyłające motywami do poprzedniej części.

„Prawda jest okruchem lodu.”
Na
szczęście w książce pojawiają się też ciekawsze postaci, nie mogło zabraknąć sławnego
poety Jaskra jak i Niespodzianki, o której można było czytać w Ostatnim życzeniu – uwielbiam i czekam
na rozwój tej postaci. Co do innych nowych bohaterów to zaciekawiła mnie Oczko
oraz Borch Trzy Kawki - o tym ostatnim poczytałabym więcej.
Miecz przeznaczenia jest ciekawą kontynuacją i dobrą
książką samą w sobie. Czytało mi się ją trochę gorzej niż poprzedniczkę, ale
zwalę winę na Yennefer, która psuła mi humor za każdym razem jak się pojawiała.
Ogólnie rzecz biorąc wiedźmińska seria póki co mile mnie zaskakuje, a styl
pisania Sapkowskiego kreowany na starą mowę jest cudowny, wręcz genialny.
Szczerze polecam!
„Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. Drugim zaś śmierć.”
Czytałam, ale już dawno...w sumie to dokładnie nie pamiętam już tego tomu.
OdpowiedzUsuńZabawnie jest czytać opinię kogoś, kto czyta ten cykl po raz pierwszy i nie zna opowiadanej historii. :) Sama zbieram się do ponownej lektury całej sagi, ale zatrzymałam się na pierwszej części.
OdpowiedzUsuńDługo się zabierałam za Wiedźmina (wstyd - wiem) XD Na szczęście nie znam żadnych spoilerów z kolejnych części, dlatego czytam ze spokojnym sercem :3
UsuńPlanowałam przeczytać ten tom na święta, ale raczej nie wyjdzie, gdyż wleciało na moją "To do" listę trochę uczelnianych spraw i tak... Eh. Może na ferie się uda...
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię to, że Sapkowski stylizuje styl na "stary". :D <3
Ja właśnie jak najszybciej nadrabiam, bo zaczęłam grac w Dziki Gon i boję się, że pojawią się jakieś spoilery ><
UsuńJa pooglądałam cały Let's Play z gry i teraz chce się zabrać za książki. Także ten :P A Gon czeka na zainstalowanie w domciu ^^
Usuń