TOM VII PENDERGAST
Diogenes zwraca skradzioną Nowojorskiemu Muzeum
Historii Naturalnej kolekcję diamentów... roztrzaskanych w drobny pył. By
odwrócić uwagę od skandalu, dyrekcja muzeum decyduje się na udostępnienie
publiczności egipskiego grobowca Senefa. Kiedy trwają przygotowania do wielkiej
gali otwarcia ekspozycji, rozpoczyna się seria zabójstw i ożywają plotki o
starożytnej klątwie. Według niej wszyscy, którzy wejdą do środka grobu, dostaną
obłędu. Katastrofalna uroczystość otwarcia unikatowej wystawy to zaledwie jeden
z etapów ostatecznej rozgrywki pomiędzy dwoma braćmi, agentem FBI Pendergastem
i Diogenesem. Tylko jeden z nich wyjdzie żywy z tej konfrontacji.
Komentarz: ,,Ja jestem jedynym powodem, dla którego Diogenes nadal istnieje. I być może on stanowi sens całej mojej egzystencji.”
Księga umarłych, czyli ostatni tom po Siarce i Tańcu śmierci,
trylogii Diogenesa Pendergasta, młodszego brata agenta specjalnego - głównego
bohatera całej serii. Po średniej Siarce,
która zmieniła sposób odbioru serii i niezbyt udanym Tańcu śmierci, nadeszła chwila na Księgę umarłych, która próbuje się bronić i wybić na tle
pozostałych, ale czy jej się to udaje?
Przez początek: nie. Jest nudno, pierwsza połowa
przygotowuje czytelników do kolejnego wielkiego pojedynku między braćmi, tylko
najpierw trzeba było stworzyć jakieś podłoże. I w ten sposób mamy kolejne
wielkie wydarzenie w naszym uwielbianym muzeum: przygotowania do wystawy
starożytnego grobowca, nad którym podobno ciąży stara egipska klątwa, a z
drugiej strony planowanie wydostania Pendergasta z więzienia, i wśród tego
całego zgiełku Diogenes gdzieś zanika, gdzieś się czai i planuje prawdziwą
zbrodnię idealną. Nie twierdzę, że było to złe, ponieważ okazało się to
koniecznością, by zrozumieć i wczuć się w całą sytuację, ale przyznaję, że
czytało się nużąco pierwsze dwieście stron. Dopiero druga połowa, czyli akcja z
ucieczką z więzienia, rozpoczęcie się gali na cześć wystawy, wyścig z czasem
oraz nareszcie długo wyczekiwane wyjaśnienie co poróżniło braci, sprawiło, że
czytało się bez wytchnienia. Strona leciała za stroną, a ja miałam poczucie, że
pisarze byli w żywiole, kiedy to tworzyli i przelewali na papier. Sam pomysł
był interesujący, wydawać by się mogło, że autorzy wracają do stylu sprzed Siarki, kiedy to w swoich historiach
zawierali jakieś intrygujące teorie spiskowe oraz informacje z różnych dziedzin
nauki. W tym przypadku, ukłon w stronę egiptologii, grobowca Senefa, faktów
związanych z pochówkiem w starożytnym Egipcie oraz księgi umarłych, o której
pierwszy raz słyszałam i zaciekawiło mnie jej potencjalne istnienie. Oklaski
dla Prestona i Childa za te informacje – to nadal nie było to, co kiedyś, ale
szanuję ten zabieg.
Ostatnio narzekałam, że ciągłe krążenie wokół
Nowego Jorku i tego nieszczęsnego muzeum staje się już monotonne, ale było to
złem koniecznym, żeby dokończyć sprawę Diogenesa (raz na zawsze?). Znowu mamy
powrót do starych, znanych postaci – nie brakuje małżeństwa Smithback i Nora
oraz ich włączenia się w sprawę, D’Agosta jak zwykle okazuje się najlepszym
przyjacielem i wspólnikiem Pendergasta, Margo musiała również mieć swoje pięć
minut, a to, co miło odebrałam to bliższe przyjrzenie się Constance, o której
niezbyt wiele wiedziałam, a po tej powieści stała się znacznie lepiej zrozumiała
i ważniejsza dla całej serii. Prócz tego wielokrotnie zaskoczyła mnie pod
koniec, kiedy okazała się nie aż tak delikatna, za jaką wszyscy ją uważali. Co
się tyczy Diogenesa i jego wielkiego planu numer dwa, a dokładniej numer jeden,
bo jak się okazało to, co robił w Tańcu
śmierci było jedynie zasłoną dymną, a tak naprawdę chodziło o grobowiec
Senefa… nie, nie wydawało się to naciągane (naprawdę), prędzej genialne jak na
prawdziwego złoczyńcę przystało. A przez to, że jego plan bezpośrednio wiązał
się z przeszłymi wydarzeniami, w końcu czytelnik mógł się dowiedzieć, co się
zdarzyło między braćmi, że Diogenes stał się niezrównoważonym psychicznie
złoczyńcą, a Pednergast fascynującym się dziwnymi sprawami i broniącym
sprawiedliwości agentem FBI. To było tak makabryczne wyjaśnienie, że gdy
dowiadywałam się prawdy, cała skóra pokrywała mi się ciarkami, a serce biło
niespokojnie. Kocham historię rodziny Pendergasta, a te trzy tomy podarowały mi
sporo ciekawostek na temat jego i jego korzeni. Pojedynek między rodzeństwem
nie był aż tak ekscytujący jak w poprzedniej części, ponieważ tutaj prawie w
ogóle się nie widzieli, a powstrzymywanie Diogenesa polegało na zatrzymaniu
zębatek jego diabelskiego planu. Jednakże zamiast tego otrzymaliśmy nieco inny
spór, który okazał się sporym zaskoczeniem i niesamowitym zwieńczeniem sporu
między Pendergastami. Przyznaję, że nie spodziewałam się takiego zakończenia, z
jednej strony wprawiło mnie w szczery zachwyt, ale z drugiej wydało się zbyt
oczywiste – w końcu każdy może się domyślić, że los wielkiego Diogenesa nie
mógłby się skończyć w tak prosty sposób.
Ogólnie rzecz biorąc, uważam Księgę umarłych za dobrą kontynuację, niby początek nie był
obiecujący, lecz rozwinęło się to w bardzo przyjemnym kierunku, gdzie mogliśmy się
dowiedzieć nieco więcej z życia naszego ulubieńca, Pendergasta. O dziwo, nie
było go zbyt często, skrawki jego życia w więzieniu, a potem skrawki z próby powstrzymania
Diogenesa i wspomnienia z przeszłości – stwierdzam, że Pendergasta było za mało
w tym tomie, ale na szczęście jakoś specjalnie tego nie odczułam. Dopiero teraz
nazbierało mi się na żal i tęsknotę za jego osobą. Księga umarłych jest dobra, czyta się wyśmienicie i była znacznie
ciekawsza niż Taniec śmierci. Polecam
fanom autorów i agenta specjalnego Pendergasta – najlepiej zacząć od Siarki, bo jak wspominałam od Siarki zaczyna się trylogia Diogenesa. Innym
zaś polecam zapoznanie się z wcześniejszymi dziełami, które nie trzeba czytać
kolejno – najbardziej zachęcam do Gabinetu
osobliwości lub Martwej natury z
krukami.
Dawno, dawno temu czytałam jedną z ksiażek tego duetu. Nie potrafię przypomnieć sobie tytułu, ale pamiętam, że spędziłam z nią przyjemnie czas, więc i tym razem chętnie zapoznałabym się z ich wspólnym dorobkiem.
OdpowiedzUsuńMogłabyś mi napisać w jakim programie zrobiłaś swój nagłowek?
http://kruczegniazdo94.blogspot.com/
Polecam, ale tak jak mówię: Gabinet osobliwości, Martwą naturę z krukami oraz Nadciągającą burzę :D
UsuńCo do nagłówka, to pobrałam ze strony: http://panda-graphics.blogspot.com/ a przyjaciółka tak go poustawiała na moim blogu, że wszystko gra i buczy :3 Szczerze powiedziawszy, nie wiem jak to zrobiła ><