TOM
I JOHN CLEAVER

Mój terapeuta twierdzi, że sam mam cechy seryjnego mordercy. 95% procent seryjnych morderców w dzieciństwie unikało ludzi, podpalało i dręczyło zwierzęta, ale to przecież nie oznacza, że każde pokręcone dziecko wyrasta na zabójcę, prawda?
John Cleaver, lat 15, diagnoza: antyspołeczne zaburzenia osobowości/ obsesyjnie zainteresowany seryjnymi mordercami/ może być niebezpieczny.
Nie jestem seryjnym mordercą. Ale mógłbym nim być.
Komentarz: ,,Dlaczego z nikim normalnym nie mogłem się dogadać? Porozmawiać o czymś, o czym bardzo chciałem? Czy naprawdę byłem, aż tak porąbany? Niestety tak.”
Będę
to powtarzać do uporu, aż w końcu cały mały świat się dowie: kocham książkowych
socjopatów i psychopatów! Fascynuje mnie nie tylko ich spaczona mentalność, ale
również fakt, że zachowują się zawsze nieprzewidywalnie (tu się kogoś dziabnie
siekierą w kolano, tam się kogoś przypadkiem podpali) i w różnoraki sposób
uciekają od nudnego żywota, bo jak wiadomo: największym wrogiem psychola jest
nuda. Dlatego za bezmyślnym zakupem Nie
jestem seryjnym mordercą przyczynił się tytuł oraz opis, a po drugie sprawdzony autor:
Dan Wells – znany także z Partials,
które miałam przyjemność przeczytać.
Przy
Partials bardzo mi się podobał styl
autora i oryginalny pomysł na antyutopię. Wspominam ją pozytywnie, ponieważ
rozwiązaniami problemów wyróżniała się na tle innych książek z tego gatunku. Jedyne
czego żałuję to, że w Polsce seria jest mało znana i przez to wydawnictwo nie
pokusiło się na przetłumaczenie dwóch kolejnych części trylogii… Cóż, szkoda.
Bardzo szkoda. Tym bardziej, że muszę żyć ze świadomością, że Znak zapewne nie
wyda trzeciej części Nie jestem seryjnym
mordercą i znowu zostanę na dłuższy z niedokończoną serią, póki nie załapię
się na angielską wersję… Smuteczek razy dwa – innymi słowy: wydawnictwo znowu dusi
we mnie książkoholizm. Ale nie przejmujmy się zanadto, bo drugi tom dopiero
przede mną, a teraz skupmy się na powieści opowiadającej historię piętnastoletniego
potencjalnego seryjniaka.
,,Kiedyś zrobiłem listę ludzi, których miałem zamiar zabić pewnego dnia. Dziś było to sprzeczne z moimi zasadami, ale czasem chciałbym mieć ją przy sobie.”
Powiem
tak: pomysłem byłam zafascynowana od samego początku i kiedy mogłam w końcu wczytać
się w tę historię – przepadłam. Narracja jest prowadzona z pierwszej osoby,
dzięki czemu możemy dokładnie zajrzeć do głowy głównego bohatera i sprawdzić jak
funkcjonuje jego morderczy umysł i instynkt. Oczywiście, John Cleaver nie jest
typowym psychopatą, nie mamy wglądu w opowieść o morderstwach z perspektywy
zabójcy. To nie jest typowy kryminał. Pamiętajmy, że John to piętnastolatek.
Chodzi do szkoły, stara się zaprzyjaźnić z kimkolwiek (naprawdę się stara,
chociaż wie, że nie potrzebuje kogoś takiego jak przyjaciel), pomaga mamie i
ciotce w pracy, jaką jest przygotowywanie trupów do pogrzebów, a do tego stara się
zachowywać normalnie, żeby nikt nie podejrzewał, że jest z nim coś nie tak.
John jest dobrym chłopcem, bystrym, spostrzegawczym, zafascynowanym seryjnymi
mordercami i zdającym sobie sprawę, że nie jest normalny, że nie potrafi czuć
tego samego, co inni przeciętni ludzie. Jednak szczerze stara się unikać
sytuacji w których jego dziwność wyszłaby na jaw – mówiąc jaśniej: hamuje swoje
instynkty psychopaty, które każą mu zabijać. Nie będzie żadnym zaskoczeniem,
kiedy przyznam, że polubiłam go od razu, nie tylko za bycie psychopatą, ale
przede wszystkim za bystrość i samoświadomość, że musi udawać i starać się być dobrym,
normalnym obywatelem. Szczerze podziwiam autora za stworzenie tak złożonej i
intrygującej postaci, której przemyślenia czyta się z pasją, a kolejne
posunięcia i analizy sytuacji, śledzi się bez wytchnienia. John jako pseudo negatywny
bohater pokazuje czytelnikowi jak to jest być kimś złym i przy okazji walczyć z
samym sobą, żeby to zło nie przejęło nad tobą kontroli. Zło, które czai się w
chłopcu jest bardziej pierwotne, nazywane przez niego uroczo: Pan Potwór, i w
wielu momentach możemy śledzić jak ta walka przebiega i co się dzieje w umyśle
Johna, kiedy przegrywa, kiedy instynkty biorą nad górę. Interesujące są również
działania, które mają trzymać w ryzach Pana Potwora, między innymi zakazy i
zasady, które nakłada sobie chłopak takie jak: nie przyglądanie się zbyt długo
danej osobie, żeby się nią nie zafascynować, bo fascynacja równa się coś bardzo
niebezpiecznego. Ogólnie rzecz biorąc, jestem oczarowana tak szczegółowym
przedstawieniem umysłu spaczonego dziecka i uznaję ten element za największego
plusa w powieści. Autor wiedział, co i jak ująć, żeby czytelnik w pewien sposób
mógł pojąć jak działa chory umysł, a przy tym samemu nie ulec mrocznym pokusom.
Mam nadzieję!, że żaden czytelnik nie wczuł, ani nie wczuje się AŻ TAK w myśli
Johna.
,,- Jestem dobry, bo wiem, jak powinni zachowywać się dobrzy ludzie, i ich starannie naśladuję.
- Jeśli będziesz to robił tak dokładnie, jak mówisz, nikt nigdy nie dostrzeże różnicy.
- Ale jeśli mi się nie uda, kto wie, co się stanie.”
Żeby
czytać tę książkę, trzeba mieć nerwy ze stali i mocny żołądek, bo oprócz bez
cenzurowych opisów morderstw, które pojawiają się w mieście bohatera, dostajemy
co jakiś czas – szczególnie w pierwszym rozdziale – opisy przygotowywania trupów
na pogrzeby. Tak, moi drodzy, Dan Wells nie szczędzi w szczegółach i prezentuje
nam po kolei jak oczyszcza się trupa i co trzeba naciąć a co tam wyciągnąć,
żeby martwy prezentował się elegancko w trumnie. Naoglądałam się wiele
horrorów, ale tutaj, aż mi skręcało żołądek, kiedy brnęłam przez te opisy
anatomii człowieka, które na Johnie nie robiły żadnego wrażenia. Same
morderstwa, które były bardzo krwawe, nie wywarły na mnie aż takiego
obrzydzenia jak praca matki i ciotki. Zatem dla miłośników gore – książka idealna.
Co się tyczy samego wątku z zabójstwami i pojawieniem się seryjniaka, to
zapowiadało się dobrze – nawet lepiej niż dobrze! Bo przez to John zaczął się zmieniać,
morderstwa nie pozostawały dla niego niczym obojętnym i zdarza się, że
czytelnik czasem się zastanawia: kto w rzeczywistości jest seryjnym mordercą…
Mieszkańcy miasta też podejrzewają Johna, a on sam zaczyna prowadzić sprawę i
niestety – fascynować pewnymi osobami. To także było plusem – niewyjaśnione motywy
morderstw, brak schematów w ofiarach, śledztwo Johna, ciągłe wątpliwości kto
może za tym wszystkim stać i przemiana wewnętrzna zachodząca w chłopaku.
Zapowiadało się interesująco i czekałam na chwilę, kiedy otrzymam rozwiązanie.
Dopóki Dan Wells nie odkrył przede mną prawdy, tak nie mogłam być niczego
pewna. I gdy nastąpiła ta chwila to… cóż… hm… jakby to ładnie powiedzieć… autor
spieprzył sprawę.
Rozumiem,
gdyby to była jedynie psychologiczna książka, taka nietypowo obyczajowa,
opowiadająca o psychopatach i morderstwach idealnych, ale dlaczego… Dlaczego…
autor wcisnął do takiej cudownej fabuły pod sam koniec coś paranormalnego? Nie
będę się wdawać w szczegóły, ale tak bardzo zawiodło mnie rozwiązanie tej
sprawy i wytłumaczenie motywów zabójcy, że moja ogólna ocena znacząco się obniżyła.
To było tak tandetne, tak absurdalnie nie pasujące, że mogłam jedynie kręcić
głową i doczytać do końca ten nieszczęsny wątek. Gdyby to chociaż była
wyobraźnia bohatera! Nie, niestety nie. Dlatego ustrzegam Was – uważajcie na
zakończeniu, bo możecie się zawieść. I to… jest jedyny, acz znaczący minus
tejże historii.
Nie jestem seryjnym
mordercą jako
książka psychologiczna spełniła wszelkie moje oczekiwania. Główny bohater jest
dopracowany od ogółu do szczegółu, bawi, fascynuje, nie irytuje, a jego sposób
opisywania i spostrzegania rzeczywistości jest tak inny, że nie da się przeczytać
tego obojętnie. I choć końcówka z wyjaśnieniem morderstw jest tragiczna, to
nadal jestem zdania, że jest to dobra powieść. Z potencjałem, i zamierzam przeczytać
kolejne tomy, chociażby dla Johna Cleavera, który wiem, że jeszcze wielokrotnie
mnie zaskoczy. Z tej racji, że książka ma niewielką ilość stron, zachęcam do
przeczytania pierwszej części i wyrobienia własnego zdania. Może innym ta
tragiczna końcówka nie będzie przeszkadzać. Polecam fascynatom psychopatów.
,,- Strach jest… dziwną rzeczą, kiedy się o nim myśli. Ludzie boją się tylko innych, nigdy nie boją się samych siebie.
- A ludzie powinni bać się samych siebie?
- Bać się można rzeczy, które od nas nie zależą, przyszłości, ciemności czy kogoś, kto próbuje cię zabić. Sam siebie nie przerażasz, bo zawsze wiesz, co zrobisz.”A tak przy okazji: na podstawie książki miał wyjść ostatnio nisko budżetowy film, więc jak ktoś chce, może zobaczyć. Ja sama dopiero mam w niedalekich planach :3.
Czytałam książkę jakiś czas temu i miałam takie same odczucia. Wszystko super, dopóki autor nie odskoczył za bardzo w kierunku fantasy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Cieszę się, że się zgadzamy :3
UsuńJa uwielbiam krwawe sceny w książkach ;P Dlatego seria o Johnie bardzo mi się podobała - przynajmniej pod względem drastyczności, ale zgadzam się, że wątek paranormalny był kiepski i zniszczył odbiór powieści. Druga część ma podobny poziom. Szkoda, że w Polsce nie wydano kolejnych tomów (a jest ich chyba 5), bo chętnie bym je przeczytała...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
houseofreaders.blogspot.com
To jest ten ból, że wydawnictwa zaczynają serie, ale postanawiają ich nie kończyć :/ Przeczytam po angielsku, ale najpierw - tom 2 :3
UsuńPrzy takiej książce nagłe wprowadzenie wątku paranormalnego rzeczywiście wydaje się kiepskim pomysłem. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem jej bardzo ciekawa, zwłaszcza postaci głównego bohatera. ^^
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj, przeczytaj - może po moim ostrzeżeniu nie będzie ci ten wątek aż tak przeszkadzać :3
UsuńCzemu ta recenzja znów...?
OdpowiedzUsuńJak to znów...? Ostatnio skomentowałaś tę książkę, kiedy nie było recenzji XD Bodajże pod Traktatem o łuskaniu fasoli :P
UsuńDDDDDDDDDDDDDD:
UsuńCzy właśnie nastąpił błąd Matrixa.
Jezu, faktycznie, zapamiętałabym gif z Rail Tracerem z Baccano! XD Przepraszaje, ja już nie wiem, jak dziala moja pamięć.
UsuńSpoczko, wiem, że komentowałaś o Nie jestem seryniakiem, kiedy wyświetlał się jako książka miesiąca, więc błędu - tak jakby - nie popełniłaś ;)
Usuń