Komentarz: „Książki to także świat, i to świat, który człowiek sobie wybiera, a nie na który przychodzi.”
Cóż
to tam jest? Co się znajduje po prawej stronie na blogu od prawie miesiąca?
Czym jest ten Traktat o łuskaniu fasoli,
który otrzymał miano najlepszej książki miesiąca? Jakaś książka kulinarna? A
może jakaś rozprawa filozoficzna o łuskaniu tego osobliwego warzywa, które nie
jest warzywem, tylko jakąś głęboką metaforą? Co ta blogerka tam dodała i to bez
wytłumaczenia? Już odpowiadam…
Pewnie
nieraz słyszeliście opowieści z czyjegoś życia, jedne błahe, drugie
dramatyczne, a trzecie tak wątpliwe z ich prawdziwością, że trudno było im dowierzać.
Wszystkie łączyło jedno: były gadane. Albo z pasją, bo zdarzyły się niedawno,
albo z melancholią, bo przywoływały wspomnienia, albo neutralnie, ponieważ
powtarzano je któryś raz z rzędu. Jedne ciekawe, drugie mniej. Jedne komiczne,
inne rozpaczliwie smutne. Ponadto historie z czyjegoś życia mają to do siebie,
że chce się je słuchać, by poznać i zrozumieć drugą osobę, a następnie wyciągnąć
wnioski, pojąć czyjeś błędy i nie popełnić ich ponownie, a co najważniejsze: zapamiętać
i przekazać dalej. I tak właśnie sprawa się ma z Traktatem o łuskaniu fasoli. W sensie: że jest to książka gadana,
gdzie bohater/narrator snuje historię swojego życia przepełnionego przypadkami,
bądź przeznaczeniem. I to mi się strasznie podoba w powieściach, kiedy zwykły
Kowalski odkrywa przed czytelnikiem wydarzenia ze swojego życia, które okazują się
naprawdę pasjonujące, a forma pisania wygląda, jakby bohater cały czas
opowiadał. Taki swojski monolog, który zrozumie każdy. W Traktacie rolę narratora odgrywa starszy mężczyzna do którego
przychodzi z wizytą młodszy mężczyzna, chcący zakupić od niego fasolę. I ta
fasola jest czynnikiem zapalnym od którego zaczyna się opowieść.
„Kierują nami złudzenia, powodują nami złudzenia. Złudzenia nas pchają, wstrzymują, wyznaczają nam cele. Rodzimy się ze złudzeń i śmierć też jest tylko przejściem z jednego złudzenia w inne.”
Przyznaję,
że z początku nie byłam przekonana, ale w którymś momencie – nawet tego nie
zauważyłam – książka rzuciła na mnie swój czar przez który z całą możliwą pasją
wczytywałam się w historię tego zwykłego mężczyzny. Od dramatycznych wydarzeń z
dzieciństwa, przez pobieranie nauk, uczenie się do zawodu, pierwsze prace,
granie na saksofonie, aż po niedawne zdarzenia związane z domkami letniskowymi,
żoną i znajomymi/nieznajomymi. Znalazły się tu zarówno elementy komiczne jak
przykładowo z pijanym nauczycielem, którego uczniowie chcieli powiesić oraz
elementy dramatyczne w których śmierć czaiła się nieopodal i zbierała swoje
żniwo. Śmiałam się, wzruszałam, współczułam, gniewałam i bałam o los niektórych
postaci. Gama emocji przetaczała się przeze mnie podczas czytania, a każde
wydarzenie wydawało mi się perfekcyjnie dopracowane. Autor w bardzo przyjemny
sposób poprowadził swoje dzieło nie tylko lekkim stylem, ale też kolejnością
opowiadanych zdarzeń z życia bohatera. Nie ma żadnej chronologii, ani
logicznego poukładania wydarzeń, jednakże wszystko poznaje się w zrozumiały i
nie chaotyczny sposób. Nie przeszkadzają żadne dygresje czy wtrącenia, ponieważ
nie można się pogubić. Wiesław Myśliwski podołał nie tylko w rozplanowaniu
powieści, ale także w samym przekazie, jaki ze sobą niesie.
Owszem,
Traktat ma proste historyki, lecz pod
nimi kryje się coś głębszego. To nie są jedynie rozważania na temat przypadku i
przeznaczenia, mamy także inne kwestie nad którymi trzeba dłuższą chwilę porozmyślać.
Strasznie żałuję, że przeczytałam błyskawicznie i bez dłuższego zastanowienia,
bo wiem że wiele treści i ukrytych przekazów umknęło mi przez to. Aczkolwiek
zmotywowało mnie to do tego, żeby chwycić za książkę jeszcze raz i na spokojnie
pomyśleć nad różnymi elementami. Poza tym w Traktacie
znajduje się zapewne wiele tajemnic, których do końca nie będziemy w stanie odkryć.
Jedną z nich jest młody mężczyzna, któremu zostaje to wszystko opowiedziane.
Kim tak naprawdę jest? Co on oznacza? Czy jest prawdziwy? Wiele teorii, których
nie można być pewnym.
Bez
wątpienia Traktat o łuskaniu fasoli
jest jedną z takich powieści do których się wraca, które fascynują,
zastanawiają, pozostają w naszej pamięci i zaliczają się do arcydzieł. Bardzo się
cieszę, że mogłam przeczytać tak wspaniałe czytadło i polecam je każdemu
wymagającego od książek czegoś więcej niż błahej historii.
„Nie ma czegoś takiego jak przypadek. Cóż to bowiem jest przypadek? To tylko usprawiedliwienie tego, czego nie jesteśmy w stanie zrozumieć.”
Przypadek? Nie sądzę |
To za mądra ksiązka jak na mysze.
OdpowiedzUsuńHej, czytałam ,,Nie jestem seryjnym mordercą" i nawet drugi tom też :D Autor taki brak umiejętności wow wow. Spędziłam trochę czasu w zamknięciu z sadystami i socjopatami, byłam ich powiernikiem i wiem, że to raczej inaczej wygląda. Moje pokopane życie nauczyło mnie trochę o sposobach terapii i o tym, jak myslą takie osoby, a ta ksiązka jakaś taka niepasująca do tego była. Bolało mnie wprowadzenie elementów nadprzyrodzonych, choć zazwyczaj je uwielbiam. Straszne było to, że zaczęłam identyfikować się z głównym bohaterem :C Kiedyś czytałam troszku o seryjnych mordercach, ale mam niekonwencjonalną opinię na ich temat - co za partacze.
UsuńCzłowiek mysza i jej ściana tekstu zawsze do usług.
Skąd wiesz, że za mądra jak jeszcze nie spróbowałaś? :P
Usuń"Spędziłam trochę czasu w zamknięciu z sadystami i socjopatami, byłam ich powiernikiem i wiem, że to raczej inaczej wygląda."---> nie wiem co o tym sądzić O.O z jednej strony przeraża mnie ta wizja, a z drugiej fascynuje.
Drugi tom dopiero przede mną, a czytałam tego autora jeszcze Partials i obie serie bardzo mi się podobały. Owszem, uważam za minusa wprowadzenie tego wątku nadprzyrodzonego - wolałabym zwykłą/niezwykłą obyczajówkę o socjopacie i jego problemach - ale ogólnie jakoś to zniosłam (zaakceptowałam) i książka spodobała mi się :3
Jeśli znasz inne powieści o psychopatach czy socjopatach możesz mi polecić, bo temat jak najbardziej dla mnie ;)
Tak na dobrą sprawę to nie ma w tym nic przerażającego ani fascynującego, jest to raczej niezwykle meczące.
UsuńTo wprowadzenie wątku nadprzyrodzonego było takie na siłę, trzeba było dac pretekst bohaterowi, żeby mógł zabijac i pozostać sprawiedliwym >:C
Powieści chyba nie znam, ale z mangu wszystko możliwe.
Też lubię takie opowiadane historie. Chyba będę się musiała przyjrzeć tej książce bliżej. :D
OdpowiedzUsuńHA! Twój MUST READ 2017 :3
UsuńDokładnie! :D
Usuń