TOM II WIĘZIEŃ LABIRYNTU
Znalezienie
wyjścia z Labiryntu miało być końcem. Żadnych więcej niespodzianek, żadnych
puzzli. I żadnego uciekania. Thomas był przekonany, że jeśli Streferzy zdołają
się wydostać, odzyskają swoje dawne życie.
W Labiryncie życie było łatwe. Było jedzenie, schronienie i względne
bezpieczeństwo. Dopóki Teresa nie zapoczątkowała końca. Ale w świecie poza
Labiryntem koniec został zapoczątkowany już dawno temu.
Spalona przez Pożogę i wysuszona z powodu nowego surowego klimatu, Ziemia stała
się krainą zniszczenia, penetrowaną przez Poparzeńców, ludzi zarażonych Pożogą. Dlatego Streferzy wciąż nie mogą przestać uciekać. Zamiast upragnionej
wolności, muszą stawić czoła jeszcze jednej próbie. Muszą przejść przez
najbardziej spaloną część świata i dotrzeć do celu w ciągu dwóch tygodni.
Komentarz: ,,Fałszywa nadzieja. Cóż, przypuszczam, że to lepsze niż brak nadziei.”
Więzień Labiryntu był zachwycającą niespodzianką –
począwszy od oryginalnej i niepokojącej historii, przez styl autora, który
wciągał i pozostawiał niedosyt, a zakończywszy na ciekawych bohaterach,
niewykrywalnych tajemnicach i trwającym przez cały czas napięciu. I w końcu
nadszedł czas na Próby ognia, które przebiły
pierwszą część pod każdym względem…
Tak jak
przy pierwszym tomie mieliśmy labirynt bez wyjścia, bóldożerców zabijających
bez chwili wahania, zagadkę do rozwiązania oraz kłopoty i tajemnice, jakie
przyniósł ze sobą Thomas i Teresa, tak tutaj mamy coś znacznie bardziej niebezpiecznego:
nieograniczona niczym przestrzeń, która została niegdyś strawiona przez
promienie słoneczne i zamieniona w suchą, jałową pustynię oraz ludzie chorujący
na śmiertelną chorobę nazywaną Pożogą. To właśnie w takich warunkach Streferzy będą
musieli przejść następną próbę, następne niebezpieczne zadanie. Powiem
szczerze, że na początku sądziłam, że nic nie będzie w stanie przebić
przerażającego labiryntu, ale pustynia okazała się kryć jeszcze więcej zagrożeń
i nieprzyjemnych niespodzianek. Czytając miałam przez większość czasu ciarki i
dreszcze na skórze – najgorsze były chwile, kiedy bohaterowie spotykali na
swojej drodze Poprzeńców albo innych niby zwykłych ludzi, których szaleństwo
dorównywało zarażonym.
,,Może teraz było gorzej. Kiedy zeszłej nocy kładli się do łóżek, zdawało się, że nareszcie są bezpieczni. Tak, może to faktycznie było gorsze: że brutalnie im zabrano owo złudzenie.”
Autor
nie szczędził przy tym tomie w wielu niespodziewanych zwrotach akcji oraz
niewiadomych, które nadal do końca nie zostały wyjaśnione – zakończenie powieści
pozostawia wiele do dopowiedzenia i jest tak niejasne, że koniecznością jest
sięgnięcie po ostatnią część. Oczywiście, dostajemy kilka drobnych odpowiedzi,
ale nadal nie są na tyle satysfakcjonujące, żeby zrozumieć co się tak naprawdę
działo w przeszłości bohaterów, czy do czego tak dokładnie brnie Dreszcz.
Zagadki, tajemnice, poplątane wątki… To wszystko jest tutaj w ogromnej ilości -
cudowne a zarazem niepokojące.
Na pewno
nie brakuje tutaj wywołanych w czytelniku emocji, przede wszystkim w momentach
krytycznych. James Dashner jest podłym sadystą, dlatego jeśli już w pierwszej
części pokochaliście jakieś postaci, to wiedzcie, że autor bez mrugnięcia okiem
może się ich bardzo szybko pozbyć. Cóż, nie powiem, ale obawiam się kolejnej części
– ile trupów ze sobą przyniesie? – oto jest pytanie. Ale jeśli ogólnie miałabym
coś powiedzieć o postaciach, to bez wątpienia są zagadkowe i do niektórych
jeszcze bardziej się przywiązujemy. Pojawiają się nowi bohaterowie i sądzę, że
niektórzy mogą ich albo polubić albo znienawidzić – osobiście jestem w
pierwszej grupie.
Próby ognia pochłonęłam błyskawicznie i
bardzo emocjonująco je odebrałam. Wydarzenia, jakie musiał przeżyć Thomas i
inni Streferzy były znakomicie dopracowane, oryginalność w tworzeniu tego
świata bije po oczach, i to wszystko jest spisane przyjemnym w czytaniu stylem
autora-sadysty. Koniecznością jest zapoznanie się z niniejszą trylogią! Polecam
każdemu!
,,Jedyne, co wam powiem, to że czasem to, co widzicie nie jest prawdziwe, a czasem prawdziwe jest to czego nie widzicie.”
Dzisiaj i u mnie pojawiło się coś na temat tej książki, jednak trochę mniej pochlebnie :) Początek bardzo mi się dłużył i nie mogłam się w niego zagłębić, wkurzało mnie podkreślanie na każdym kroku tej wyjątkowości Thomasa no i w ogóle jakoś bohaterowie mi się zepsuli ;) Ale za to autor dodał Brendę, za co jestem mu niewypowiedzianie wdzięczna :) Nie było tragicznie, ale liczyłam, że po takim sukcesie będzie to coś lepszego ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam, czytałam :3 Zawsze jakiś bohater musi okazać się wyjątkowy, bo właśnie wtedy możemy go nazwać głównym bohaterem - mnie osobiście nie raziło w oczy podkreślanie roli Thomasa, aż do ostatniej strony darzyłam go szacunkiem za poświęcanie się za kolegów oraz ciekawiła mnie jego historia ^^ Tak, również się cieszę że Brenda się pojawiła, chociaż na początku troszku mnie wnerwiała ><
UsuńPoszukuje ciągle trylogii "Wiezień labiryntu". ale jak dotąd niestety nigdzie nie udało mi się jej znaleźć.
OdpowiedzUsuńCzytałam na początku roku, niedawno kończyłam trylogię i nie jest to dla mnie coś WOW, ale daje radę. Autor zastosował wiele ciekawych rozwiązań, ale odniosłam wrażenie, że trochę spoczął na laurach... ^.^
OdpowiedzUsuńNie wiem czy Ci już o tym pisałam i nie chcę sie też powtarzac, ale miałam okazję obejrzeć film na podstawie pierwszej czesci i historia jest doprawy rewelacyjna! Musze [rzeczytać całą trylogię. Minho zaś jest jedną z moich ulubionych postaci.
OdpowiedzUsuńhttp://kruczegniazdo94.blogspot.com
Team Minho <3 Przeczytaj, bo warto ^^
Usuń