TOM II PENDERGAST
Kustosz Muzeum Historii Naturalnej, Margo Green, zostaje poproszona
o pomoc. Wkrótce przekonuje się, że jest potrzebna nie tylko do ekspertyzy
antropologicznej. Przyczyną tego wezwania jest coś, o czym ona sama chce
zapomnieć a jej zeszłoroczne polowanie na przerażającą bestię w piwnicznych
korytarzach muzeum. A szkielety zdradzają nie tylko ślady wynaturzonych czynów,
ale i groteskowe zniekształcenia, wskazujące jednoznacznie, że przebudził się
dawny koszmar.
Komentarz: ,,W mojej [profesji] wszelako bardziej sprawdza się powiedzenie Sherlocka Holmesa: kiedy wyeliminujemy to, co niemożliwe, to, co pozostanie, jakkolwiek nieprawdopodobne, musi być prawdziwe.”
Czy
brakowało mi znakomitego duetu pisarskiego, którego historie okraszone są
zawsze w nieprzewidywalne zagadki, intrygujące tajemnice, napiętą atmosferę
oraz elementy z lekka paranormalne? Owszem, tęskniłam za nimi jak za dawno
niewidzianymi przyjaciółmi. Ale jeszcze bardziej nie mogłam się doczekać, żeby
poznać kolejną z przygód z Pendergastem - współczesnym Sherlockiem Holmesem.
Zaczynając
od początku, fabuła Relikwiarza jest
w dużej mierze połączona z Reliktem
(wcześniejszym tomem), ponieważ mamy kontynuowany wątek z bohaterami, miejscem,
tudzież: Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku, oraz z tajemniczą sprawą,
która niby została rozwiązana, ale jak się okazuje w tomiku drugim – nie wszystko
da się zakończyć w tak prosty sposób.

„- To przerażające, jak niewiele wiemy nawet o naszych najbliższych przyjaciołach - odparł Pendergast. - Któż z nas wie, jakie ukryte pragnienia podsycają tlący się w nich wewnętrzny płomień, który utrzymuje ich przy życiu?”
Nie ma
żadnej przewidywalności, ani abstrakcji. Co do pierwszego, aż do ostatnich
rozdziałów czytelnik nie jest w stanie poskładać wszystkiego do kupy i odkryć
prawdziwych motywów, zaś co do drugiego, wszystko ma podłoże naukowe i jest
niebanalną teorią spiskową dotyczącą pewnego gatunku roślin, który rzeczywiście
może istnieć, ale pod inną nazwą.
Owszem,
jest sporo naukowego bełkotu, którego w większości nie mogłam zrozumieć, ale w
żaden sposób nie spowodowało to, że książka była niezrozumiała lub że nie
mogłam wpaść na wyjaśnienia zagadek. O nie! Biologiczne terminy nadawały
powieści intrygującego klimatu i były przemyślanym wyjaśnieniem dla tych
nadzwyczajności co się działy w historii.
,,Bardziej zabójczy od zęba żmii bywa niewdzięczny przyjaciel.”
Osobiście
spodobało mi się nawiązanie i rozegranie akcji w nowojorskich podziemiach oraz
wysuwanie kolejnych teorii spiskowych na ich temat. Dobrym zabiegiem w Relikwiarzu jest również przedstawianie
historii z różnych punktów widzenia (dobrze wykorzystana narracja 3-osobowa, a
to się rzadko zdarza).
I tutaj
na scenę wchodzą właśnie bohaterowie, którzy zostali bardzo dobrze dopracowani.
Przy Relikcie pisałam, że zlewali się
w jedno, ale tutaj możemy już dokładnie dostrzec ich indywidualność. Nie
powiem, ale strasznie ucieszyłam się, kiedy znów mogłam poczytać o dziennikarzu
Smithbacku, który jako sęp żerujący na nowościach znowu wywołał na moich ustach
uśmiech – czasem wesoły, czasem gorzki. Margo nie była za bardzo przeze mnie
lubiana od początku, ale jakoś udało mi się ją tolerować. Zaś wielką
niespodzianką okazały się dwie nowe postacie, m.in. Mephisto, powiedzmy król
podziemnego świata (ho, ho! Jak to brzmi!) oraz jedna z policjantek(
zapomniałam imienia), która nie dała sobie w kaszę dmuchać.
,,To sztuka konceptualna. Nikt jej nie ogląda. Bo nie służy do oglądania. Wystarczy, że istnieje. Sznurki nie powinny się stykać, tak jak i my, ludzie, nie stykamy się ze sobą, bo nigdy tak naprawdę nie wchodzimy w prawdziwe interakcje. Jesteśmy sami.”

,,Moim problemem jest, najkrócej mówiąc, to, że nie potrafię trzymać się z daleka od ciekawej sprawy. To drażniący nawyk, przyznaję, ale trudno mi się go wyzbyć.”
Podsumowując,
Relikwiarz jest książką bardzo dobrą,
która przede wszystkim wzbudza w czytelniku ciekawość i chęć poznania
odpowiedzi. Fabuła jak zwykle nie zawodzi, akcja płynie stałym tempem, ale w
dużej mierze nie nudzi. I przede wszystkim mamy Pendergasta, który swoją
genialnością dorównuje Sherlockowi (a może nawet przebija!) i zapewnia godną
nam lekturę.
Osobiście
doradzałbym przeczytać najpierw wcześniejszy tom, ale po relacji mojej mamy,
która wpierw zabrała się za Relikwiarza,
stwierdzam, że równie dobrze możecie zacząć od tej części, tym bardziej, że
wydarzenia z Reliktu są również tutaj
przywoływane, a dodatkowo, książka pomimo tego, że może zostać uznana za
kontynuację skupia się również na innej sprawie Pendergasta.
,,Idee, sierżancie! Rzeczy materialne znaczą tyle, co nic. Idee natomiast są naprawdę bezcenne.”
Po ten duet z chęcią sięgnę.
OdpowiedzUsuńJak na razie czytałem osobno Lincolna i Douglasa. Może kiedyś uda mi się zdobyć coś, co napisali wspólnie, bo po Twojej recenzji mam na to wielką ochotę! :)
OdpowiedzUsuńCzytałem sobie recenzję, czytałem i czekałem na słowa o mnóstwie naukowego bełkotu. Chyba te słowa mnie przekonały. :)
OdpowiedzUsuńMiałam okazję zapoznać się już z twórczością tego duetu i jak najbardziej jestem zachęcona po sięgnięcie po inne ich dzieła. Na liście również umieszczam recenzowaną dzisiaj przez Ciebie książkę :)
OdpowiedzUsuńI ''Relikt'' i ''Relikwiarza'' zapisuję sobie na liście do przeczytania. A jak tylko znajdę, którąkolwiek z tych książek w bibliotece, to już jest moja! :D
OdpowiedzUsuńnamalowac-swiat-slowami.blogspot.com
Chętnie chetnie bym przeczytała ;)))
OdpowiedzUsuńOo, takie kryminały to ja lubię ;)
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia. Raczej nie przeczytam, nie przepadam za kryminałami, choć ten wydaje się interesujący.
OdpowiedzUsuńHej. Zadałam pytanie pod postem,gdzie pisałaś o Partials bo chodzi mi o tą książkę. Proszę,odpisz.
OdpowiedzUsuńSpokojnie, czytam każde komentarze bez względu na to ile miesięcy do tyłu udostępniłam dane posty :D I, odpowiedziałam pod Partials na twoje pytanka ^^
Usuń