TOM I

Prawdziwi
absolwenci Akademii łapią życie za gardło, Cassandro! Pamiętaj o tym. Elitarna
akademia co semestr przenosi się do nowego egzotycznego miasta, uczniowie są
nieprawdopodobnie piękni, wyrafinowani i bogaci. A im więcej nowa stypendystka
Cassie Bell dowiaduje się o szkole, tym bardziej jest ciekawa. Jakich mrocznych
sekretów strzegą Wybrani - grupka uprzywilejowanych uczniów, którzy trzymają
wszystkich na dystans? Kim jest tajemniczy chłopak krążący nocami po szkolnych
korytarzach? I co tak naprawdę wydarzyło się rok wcześniej, kiedy ostatnia
stypendystka zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach? Cassie odkryje, że
niebezpiecznie jest wiedzieć zbyt mało, ale za dużo wiedzy może zabić. Będziesz
gotowa umrzeć, żeby zostać Wybraną.
Komentarz: „Akademia nauczy cię zdobywać życie, zmuszać je do uległości i naginać zgodnie z twoją wolą. Prawdziwi absolwenci Akademii łapią życie za gardło, Cassandro! Pamiętaj o tym.”
Nie
spodziewałam się niczego ambitnego po Akademii
Mroku. Nie zakładałam również, że będzie to książka, która pomimo swojej
lekkiej tematyki zaintryguje mnie. Byłam świadoma, że okaże się lekką lekturą o
wampirach, dzięki której mój mózg troszkę odpocznie. I pomimo mojego
załączonego od początku dystansu – i tak
się zawiodłam! A do tego okazało się, że historia nie ma z wampirami nic
wspólnego!
Powiedzmy,
że historia zaczynała się średnio. Był ciekawy prolog – chyba miał być z
dreszczykiem, ale wyszedł oklepanie i mdło. Później pierwsze rozdziały
przedstawiały nawet ciekawą bohaterkę – która niczym specjalnym się nie
wyróżniała, tylko zachowywała się jakby była zlepkiem różnych charakterów. I
pojawiły się pierwsze tajemnice – tutaj klaskam nad talentem autorki, bo nie
wszystko było jasne i niektóre elementy mnie zmyliły.
Jeśli
chodzi o dalszy rozwój historii to… kompletna katastrofa… Wkurzający
bohaterowie, którzy niby mieli być mądrzy, ale nie potrafili wysuwać logicznych
wniosków. Przewidywalność fabuły i zbyt szybkie dostawanie odpowiedzi, zanim zdążyłam
się nad czymś zastanowić, sprawiły że moja irytacja jedynie wzrosła.
Powielające się schematy, które tak uwielbiają być nieodłączną częścią książek młodzieżowych,
wprawiły mnie w monotonię.
A co do wątku romantycznego… Boże, zlituj się!
Owszem, bohater, który był obiektem westchnień Cassie( tak, nie pamiętam jak się
nazywał jej ukochany) był tajemniczy, przystojny, inteligentny, ale cały ten
pakiecik niezwykłości, który pojawia się u facetów, był już u innych bohaterów
książkowych. Niby jakaś miłość zaowocowała pomiędzy tą dwójką, ale było to tak
oklepane, sztuczne i przymuszone, że wręcz raniło moją duszę romantyczki.
Wracając
teraz do wątku związanego z paranormalnością, to tak jak mówiłam spodziewałam się
wampirów. Mogę nawet powiedzieć, że autorka nie próbowała nawet zmienić opinii
czytelnika na ten temat, tylko robiła wszystko tak, żeby ten sądził aż do
końca, że ma do czynienia z krwiopijcami. Ale nie, było coś zbliżonego, lecz
nie to samo. Z tego względu, dzięki tej zmyłce klasnę raz dłońmi na cześć
autorki.
,, - Jesteśmy tutaj dla wygody bogów, Cassie. Albo jesteśmy tutaj, aby dręczyć śmiertelników i dobrze się bawić. Bogowie i potwory. Zależy, z której strony na to spojrzysz.”
Akademia Mroku jest książką strasznie irytującą
i sztuczną – nie wiem jakim cudem dobrnęłam do końca. Jej tendencja do szybkiego
tempa (szybkiej akcji) jest często zbyt przytłaczająca i działa na niekorzyść powieści.
Jak dla mnie jest stracona i na pewno zapomnę o niej w przyszłości – nie będę żałować!
Dlatego też żadnym zaskoczeniem nie będzie dla Was jak po prostu powiem: nie
czytajcie, tragedia!
Hah, czyli w sumie dobrze się stało, że jeszcze w moje łapki nie trafiła :D
OdpowiedzUsuńZnam tylko kolejny tom tej serii i chociaż nie pamiętam nic z fabuły, to jednak doskonale zapisał się w mojej głowie fakt, jaką katorgą była lektura tamtej powieści :P
OdpowiedzUsuńW takim razie zastosuję się do Twojej rady i będę się trzymać od niej z daleka. ;)
OdpowiedzUsuń