TOM II

Piekło
na ziemi.
Tak właśnie czuje się Luce z dala od swojego chłopaka Daniela, upadłego anioła.
Minęła wieczność, nim się odnaleźli, ale teraz znów się rozstaną... Daniel musi
walczyć z Wygnańcami – nieśmiertelnymi, którzy chcą zabić Luce. Dziewczyna
ukrywa się w Shoreline, szkole na skalistych wybrzeżach Kalifornii, gdzie
przebywają wyjątkowo uzdolnieni uczniowie – Nefilim, potomkowie ludzi i
upadłych aniołów. W Shoreline Lucy dowiaduje się, czym są cienie i jak może je
wykorzystać, by zobaczyć swoje wcześniejsze wcielenia. Jednakże, im więcej się
dowiaduje, tym bardziej prześladuje ją myśl, że Daniel nie powiedział jej
wszystkiego. Coś przed nią ukrywa – coś niebezpiecznego.
A jeśli wersja przeszłości, którą opowiedział jej Daniel, nie jest prawdziwa?
A jeśli przeznaczeniem Luce jest życie z kimś innym?
Komentarz:
Już na początku powiem, że moja opinia będzie z gatunku czarnych komentarzy, co
równoznacznie oznacza, że książka ma więcej minusów niż plusów.
,,Udrękę”
zaczynałam ze świadomością, że wiele osób kategorycznie odradzało czytanie
kontynuacji serii Upadłych. Ludzie mówili, że dalsze części są beznadziejnie
słabe, że autorka nie wykrzesała z siebie zbyt wiele i że nie potrafiła poprowadzić
tej serii w dobrym kierunku. Co ja w takim momencie mogłam zrobić? Cóż, po
prostu uzbroić się w wielki dystans.
Zaczęłam
czytać i po pierwszych stu stronach stwierdziłam, że nic złego tutaj nie ma.
Wszystko wydawało się przeprowadzane w normalnym tempie. Wydarzenia, nowi
bohaterowie, trudności miłosne Luce i Daniela – wówczas przyjmowałam to z
pozytywnym nastawieniem. Lecz wszystko się zmieniło wraz z dalszym rozwojem
historii. Z pozytywnego nastawienia przeszłam w poirytowanie i wrogość. Bo jak
do, jasnej cholery, można zrobić takie głupie błędy?!
,,Nieunikniona
przemoc ukryta w samej naturze ich związku wydawała się nie do przezwyciężenia.”
Pierwszą
wadą, a zarazem najważniejszą jest: miłość pomiędzy głównymi bohaterami. Mamy
Luce i Daniela, którzy kochają się od mniej więcej tysiąca lat. Oboje wiedzą i
czują, że są sobie przeznaczeni a ich miłości nie może nic zniszczyć – nawet śmierć!
Więc z jakiej racji Luce nagle znajduje sobie nowego kochasia?! Niby ją łączy
prawdziwa miłość z Danielem, a tu nagle nie ma żadnych zahamowań przed
całowaniem się z innym! Ja się pytam: co to ma być?! Czy ona do reszty
postradała zmysły?! Jeszcze te jej głupie, nic niewarte wyrzuty sumienia. Nawet
po nich nie ma nic przeciwko, aby całować się ponownie z innym.
Drugą
wadą, która łączy się z pierwszą są: spotkania Luce i Daniela. Jak to zawsze
wyglądało? Daniel zawsze potajemnie przylatywał, całował się z Luce, zabierał
ją na lot, znowu się całowali, wyznawali sobie miłość i… nagle Luce znajdowała
powód do kłótni, nawet jeśli był tak idiotyczny, że nie warto było o nim wspominać.
Później mamy następne spotkanie( minął chyba dzień…) i znowu powtórka z
rozrywki. Całują się pomimo tego, że dzień wcześniej ostro się pokłócili. Znowu
latają. I czym się kończy to spotkanie? Ktoś zgadnie??? Kolejna kłótnia! A
potem znowu mamy replay.
,,Kim
była bez niego? Dlaczego przyciąganie do Daniela zawsze wygrywało ze wszystkim,
co ją od niego odciągało? Rozsądek, wrażliwość, instynkt samozachowawczy
przestawały się liczyc. To musiała być część kary Daniela. To, że była związana
z nim na zawsze, jak marionetka z lalkarzem.”

Trzecią
wadą są zapewne nowo poznani znajomi Luce. Shelby, która jest kopią Arriane z
pierwszej części, tylko bardziej zamkniętą w sobie oraz Miles, słodki,
napakowany chłopaczek, który jest straszną niezdarą. Po prostu taki mdły
cukierek dla dziewczyn. Zawsze jak się pojawiał to powstrzymywałam się przed odruchem
wymiotnym. > <
Czwartym
ostatnim minusem jest zapewne ponowny zabieg autorki, aby na sam koniec, czyli
w ostatnie bodajże dwa rozdziały, wpakować tyle nadzwyczajności, że czytelnik,
tylko kręci głową z takiej absurdalności.
Jak
można zauważyć moja opinia jest dość ostra, ale przekazuje najczystszą prawdę.
Tak jak mi się podobała pierwsza część ,,Upadli” tak przy sequelu mam ochotę po
prostu nawrzeszczeć na autorkę. Jak nie mogła tego lepiej napisać, to mogła w
ogóle się nie zabierać za tą historię, bo tylko ją zepsuła.
Podsumowując:
zawiodłam się na ,,Udręce”, lecz jedno muszę przyznać, między innymi to, że
dalsze części z chęcią przeczytam. Ale tylko ze względu na chęć poznania
zakończenia tej historii. Może głupio robię, może niepotrzebnie będę marnowała
mój czas, ale naprawdę nurtuje mnie co się stanie z Danielem i Luce.
,,-
Wszystko w porządku?
- Tak.
Złapałeś mnie.
- Zawsze
cię złapię, kiedy będziesz upadać.”
"Upadłych" czytałam dwa lata temu i wtedy mi się bardzo podobał ten cykl. Nie pamiętam, która część jaka była, ale zakończenie całości strasznie mnie zawiodło. Z całą pewnością nie wrócę już do tej historii :)
OdpowiedzUsuńA ja nie czytałem - to chyba dobrze, bo nie dość, że bym się wymęczyłem, to i stracił ciężko zarobione złotówki, a tego nikt nie lubi ;-)
OdpowiedzUsuńNa szczęście serię wypożyczam z biblioteki, więc oprócz traconego czasu innych ubytków materialnych nie ma :D
UsuńCzytałam tylko pierwszy tom tej serii - jakoś nie przypadła mi do gustu.
OdpowiedzUsuńJa uważam, że ta ich miłość jest zbyt słodka i tragiczna. Zdania nie zmienię :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
weronine-library.blogspot.com
Ja bardzo miło wspominam przygodę z tą serią
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale chciałam, teraz chyba nie chcę... :P
OdpowiedzUsuńPierwsza cześć była jeszcze ok, ale dalej to faktycznie była udręka...
OdpowiedzUsuńDalszych części nie czytałam ;p To nie wiem, czy by mnie oczarowały ;)
OdpowiedzUsuńTen tom niezbyt przypadł mi do gustu, raczej się z nim męczyłam, ale kolejny dużo lepszy z tego, co pamiętam. :)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym przeczytać, ale brak czasu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
http://black-world-of-book.blogspot.com/