TOM I TRYLOGII WIECZNI

Cóż, to
dało mi wystarczającą motywację do dalszego czytania. I z każdym rozdziałem i
opowiadaną historią Lenore, książka stawała się coraz bardziej… Jakby to nazwać?
Pociągająca? Zjawiskowa? Nieprawdopodobna? Była tak niezwykła, że nie mogłam się
od niej oderwać. A przedstawione XIX- wieczne czasy wydawały się dla mnie tak
rzeczywiste, że aż miałam poczucie, jakbym naprawdę w nich przebywała.

MIŁOŚĆ SILNIEJSZA NIŻ ŚMIERĆ
Kiedy doktor
Luke Findley rozpoczyna wieczorny dyżur w szpitalu w St. Andrews – małym
miasteczku w najbardziej wysuniętym na północ zakątku Maine – spodziewa
się kolejnych pacjentów z drobnymi obrażeniami i ofiar awantur
domowych, tymczasem policja przywozi młodą kobietę, Lanny. Dziewczyna
jest oskarżona o zamordowanie człowieka i pozostawienie jego ciała w
lesie. Lanny twierdzi, że oboje mieszkali w miasteczku dwieście lat
temu. Luke zafascynowany słucha jej opowieści i pomaga uciec przed
policją. Człowiek w lesie, Jonatan, jest synem założyciela miasteczka i
miłością Lanny. Dziewczyna, chcąc go zatrzymać, popełnia straszliwy
występek, a sprawy przybierają nieoczekiwany obrót. Na jej drodze staje
uroczy, acz przerażający Adair, człowiek obdarzony ponadnaturalnymi
mocami, wśród których jest też zdolność czynienia ludzi nieśmiertelnymi.
Dzięki Adairowi Lanny wymyka się śmierci i wkracza w jego świat, świat
niezwykłych rozkoszy zmysłowych i pozornie nieograniczonej władzy… Adair
nie jest jednak tym, za kogo Lanny go bierze, nagle okazuje się, że to
od niej zależy, czy uratuje ukochanego Jonatana i siebie od straszliwego
losu, który trwać może przez całą wieczność.
Komentarz:
Pierwszy raz spotkałam się z książka, która w sposób bardzo interesujący i
wciągający opisuje historię z XIX wieku miasteczka St. Andrew w stanie Maine.
Zaczynając
od początku, to pierwsze strony powieści jakoś specjalnie mnie nie wciągnęły.
Perspektywa poznawania nudnego i monotonnego życia lekarza, Luke’a, zniechęcała
mnie do dalszego czytania, ale wszystko się zmieniło, kiedy pojawiła się Lenore.
Ta
tajemnicza kobieta w zakrwawionych ubraniach, zostaje przywieziona przez
szeryfa do szpitala i jak się okazuje, twierdzi że zamordowała człowieka. To
jest właśnie pierwszy element, ale z początku aż tak nieznaczący, który zachęca
do poznania dalszego ciągu. Bo w końcu kto z własnej woli przyznaje się do
morderstwa? Drugim elementem, jest wyznanie Lenore, m.in. mówiące o jej życiu…
dwieście lat temu… Kogo by nie zaciekawiła taka dziewczyna? Do tego
udowadniająca swoje słowa, poprzez rozcięcie sobie brzucha, który po sekundach
zasklepił się?

Co do
postaci, każda z nich jest pod pewnym względem fascynująca, a zarazem
makabryczna. Najgorszym z nich wszystkich jest zapewne Adair, skrywający wiele
tajemnic i przerażających faktów dotyczących swojej osoby. Bo jak się okaże,
ten psychopatyczny nieśmiertelny, nie jest tym za kogo się podaje(po części). A
jego plany związane z Lenore i Jonathanem(ukochanym naszej głównej bohaterki)
są tak mroczne, że włosy na karku stawały mi dęba.
Historia
opowiadana przez Lenore jest przepełniona goryczą, szczerą prawdą, przemocą,
nieszczęśliwymi zakończeniami oraz niespełnioną miłością, która niszczy i
sprowadza klątwę. To nie jest piękna opowieść zwieńczona pomyślnym
zakończeniem, w której miłość zwycięża wszystko. O nie! Ta książka zdusza w
czytelniku wszelkie nadzieje, nie pozostawiając ani krzty pozytywnych odczuć. Aż
do chwili, kiedy czytasz ostatni rozdział i udaje ci się z wielkim trudem przywołać
uśmiech na ustach, po czym ostatni akapit pozostawia wiele pytań i
pesymistyczne myśli w głowie.
,,Wieczni”
jest dobrą powieścią, wręcz pokazującą życie nieśmiertelnych istot w tej
prawdziwej odsłonie, gdzie samotność jest prawdziwą karą, a upływające
lata i niemożność uśmiercenia się żywym
przekleństwem. Nieśmiertelność nie jest tak piękna, jak mogłoby nam się wydawać,
dlatego po przeczytaniu tej zaskakującej książki możemy mieć porównanie do
innych.
Cudowna,
błyskotliwa, ale rzadko zaskakująca(co nie oznacza, że niespodziewane elementy nie
pojawiają się), a co najważniejsze wstrząsająca.
Miłość,
która niszczy… Śmierć, która jest nagrodą… - To idealnie oddaje ,,Wiecznych”.
Bardzo bym chciała przeczytać, książka może mi się naprawdę spodobać.
OdpowiedzUsuńRaczej spasuję z jej czytaniem.
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś czytałam. Chociaż powinnam raczej napisać PRÓBOWAŁAM CZYTAĆ. Przerwałam po kilku rozdziałach zniechęcona i znudzona. Nawet pojawienie się tej dziewczyny mnie nie zainteresowało.
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie. Książka zapowiada się świetnie, więc z pewnością przeczytam.
OdpowiedzUsuń