
„Miłość
jest demonem”
Najbardziej
bała się, że nigdy się nie zakocha.
Kiedy
się zakochała, musiała zacząć się bać…
Zabytkowe
mury Viterbo kryją tajemnicę: istnienie aniołów – pięknych, jasnowłosych istot,
które od wieków żyją wśród śmiertelnych mieszkańców miasta. Siedemnastoletnia
Vittoria jest inna: nie ma skrzydeł i czuje się obca nawet we własnej rodzinie.
Wciąż zadaje sobie pytanie, do którego świata należy, choć jej życie płynie na
pozór zwyczajnie, wypełnione szkołą, przyjaciółmi i kłótniami z siostrą. Ale
kiedy do miasta przyjeżdża Guglielmo, tajemniczy chłopak o magnetycznych
oczach, Vittoria odkrywa, że miłość, o której tak marzyła, może okazać się
najgorszym z demonów…
Komentarz:
Zakazany romans… – jak najbardziej!!!
Tą niesamowicie
romantyczną, włoską powieść mogę w pewnym względach porównać do ,,Scarlett”
Barbary Baraldi. Ich podobieństwo polega głównie na tematyce - w obydwóch
znajduje się wątek demonów; główne bohaterki, Scarlett i Vittoria mają podobne
charaktery, przez co znacznie prościej było mi się z nimi identyfikować, a do
tego - jako ostatnia wspólna cecha – można uwzględnić sytuacje szkolne,
przyjaźnie oraz wątek miłosny. Oczywiście nie jest tak, że wszystkie
podobieństwa, jakie wypisałam są słowo w słowo takie same. O nie! Są dwie różne
fabuły i każda z nich skupia się w głównej mierze na opisaniu zakazanej miłości.
Jest to zarazem piękne dla romantyczek, a piekielnie irytujące dla czytelników
łaknących szybkiej akcji, kryminalnych zagadek.
Ja chyba
należę do tej pierwszej grupy… A po części, do tej drugiej też! Ale podkreślam:
po części…
Dobra,
to teraz skupiając się na ,,Aniele” to skupię się na początku na jej wadach. Z
reguły twierdzę, że najlepiej zaczynać od złych rzeczy, żeby później oznajmić same
dobre rewelacje. Tak, więc po pierwsze, na początku książki jest opisane
brutalne morderstwo – zabicie anioła – bo jak wiadomo, w mieście Viterbo anioły
współegzystują z ludźmi i bez żadnych zastrzeżeń nie kryją się ze swoją
innością. Dlatego też normalnie poruszają się po mieście i zachowują jak normalni
śmiertelnicy. Zatem zamordowanie anioła jest wielką sprawą, ponieważ może to
tylko uczynić ich naturalny wróg – demon. I na tym się kończy wątek kryminalny,
który zostaje rozwinięty dopiero w ostatnich rozdziałach, a samo jego
wprowadzenie jest bezpodstawne i zbyt naciągane.
Fabułę
można określić tak: zauroczenie, morderstwo, miłość, problemy miłosne… Jeszcze
więcej miłości i rozwiązanie morderstwa. To było moim zdaniem całkowicie bez
sensu! Cóż, sądzę, że autorka powinna dodać znacznie więcej morderstw i
chociażby poszukiwanie przez główną bohaterkę zabójcy – w końcu zginęła jej
prawie najlepsza przyjaciółka! Czy to nie powinno być jednym z głównych powodów
do rozwinięcia tego kryminalnego wątku???

Drugą
wadą są bezpodstawne(przepraszam, że znowu używam tego słowa, ale do tej
powieści, można wiele razy go użyć) zahamowania Vittori do Guglielmo. Owszem,
są naturalnymi wrogami. Owszem, mogą się nawzajem zabić. Ale warto zaryzykować!
Tym bardziej, kiedy chodzi o prawdziwą miłość i o bratnie dusze. A tak, nasza
droga Vittoria, w jednej chwili jest z nim i czuje się bezpieczna i szczęśliwa,
a w drugiej już ucieka ze strachu, ponieważ wie, że on jako jedyny może ją zabić.
A przecież za każdym razem jej powtarza, że nie skrzywdzi jej! Dlatego to jest
bez sensu.
Hm… To
były chyba najgorsze wady, zatem mogę przejść do dobrych rewelacji.
Język
autorki – pomimo jej młodego wieku – jest naprawdę imponujący. Używa tylu
poetycznych porównań, że aż miło się czyta. Na szczęście poetyckość łączy się również
z luźnymi przemyśleniami, dzięki czemu nabiera wartości. Bardzo mi się spodobały
nawiązania do Platona – bo jak wiedzą moje koleżanki mam kompletną słabość do starożytności
i do wszystkiego co się z tą epoką łączy – przez co mogłam poznać wiele
ciekawych zagadnień z dzieł tego autora, których nie czytałam. Jeszcze.
Wątek
miłosny pomiędzy Vittorią i Guglielmo zauroczył mnie całkowicie, pomimo tej
wcześniej wymienionej wady. Ich miłość może być w pewnym stopniu porównywana do
,,Romea I Julii”, dzięki czemu zyskuje moją większą sympatię. Ta książka
trafiła do moich rąk w odpowiednim czasie. Bo właśnie wtedy przeżywałam coś w
rodzaju ,,załamania wiary w szczęśliwą miłość”. Dlatego też ,,Anioł” pomimo
swojej fantastycznej fabuły spowodował, że moja romantyczna strona została z
powrotem odbudowana. Znów mogę marzyć o wiecznej miłości!
Mogę
również wspomnieć o pozostałych wątkach rozwijanych w tej powieści, przede
wszystkim moc przyjaźni, która objawia się tutaj w sposób bardzo szczególny. Nie
jestem pewna, ale włosi chyba spostrzegają przyjaźń jako coś co trzeba stawiać
na piedestały, coś co jest najważniejsze dla człowieka. Też tak uważam, przez
co autorka zyskuje ode mnie wielki plus.
Podsumowując:
,,Anioł” pomimo tych drobnych wad wymienionych wcześniej przeze mnie, jest
godzien uwagi. Pamiętajmy, że zalety przeważały! Książka skupia się na
wspaniałych wartościach i jest uosobieniem prawdziwej spełnionej, szczęśliwej i
wiecznej miłości.
Ach…
Zapomniałam napomknąć o najważniejszym… Główna bohaterka pomimo tego, że jest
aniołem to jako jedyna nie ma skrzydeł… Tylko niestety to ,,zjawisko” nie
zostało wytłumaczone, ale jest diabelnie interesujące.
,,- Uważaj, aniołku. Właśnie wypiłaś łyk trucizny.
OdpowiedzUsuń- A ty właśnie pocałowałeś swoją śmierć.
- Gdyby śmierć miała taki smak, w tej chwili popełniłbym samobójstwo.”
,,Miłość nie jest słodkim uczuciem z bajek. W rzeczywistości księżniczki nie zakochują się w sekundę w swoim księciu, kiedy tylko go spotkają. Spędzają nieprzespane noce, zadając sobie pytania, życząc księciu wszystkiego, co najlepsze i przeklinając go na czym świat stoi. Miłosc naprawdę jest niebezpieczna, nie jest żartem, nie jest kwiatem, nie jest aniołem…
- Miłość jest demonem…”
,,Ludzie mówią, że miłość jest aniołem.
Miłość nie może być aniołem: sprowadza cierpienie, sprowadza płacz.
Sprawia, że ma się ochotę mordować.
Jak coś tak destruktywnego może być aniołem?
Coś tak niebezpiecznego, niepewnego, zdradliwego i podłego.
Miłość nie jest aniołem – wręcz przeciwnie, jest demonem, pięknym i uwodzicielskim, ale jednak demonem.”
,,Piękne rzeczy robią krzywdę, ale kiedy ich nie ma, odczuwasz ich brak.
Ich przeklęty brak.”
„Muzyka, lekarstwo i trucizna, ale przede wszystkim wierna towarzyszka życia.”
Mnie książka się bardzo spodobała.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam. Książkę czyta się strasznie łatwo, strona za stroną lub lepszym określeniem będzie; jednym okiem czyta się jedną stronę, a drugim drugą. Język prosty, fabuła nie jest głęboka czy jakaś wciągająca. To chyba przez to, że czyta się ją tak łatwo w ogóle przez to przebrnęłam. Takie sobie romansidło. Moim zdaniem nic nadzwyczajnego.
OdpowiedzUsuń