Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

poniedziałek, 29 września 2014

Manga miesiąca: ,,Dengeki Daisy" Kyousuke Motomi

Ostatnimi czasy mojej romantycznej duszyczce czegoś brakowało…

Dobra, powiem bez owijania w bawełnę: potrzebowałam dobrego, skomplikowanego romansu, gdzie bohaterowie muszą przejść długą i trudną drogę, aby skończyć z wyczekiwanym happy endem. Ale nie tylko romansowanie było mi w głowie. Jak zawsze na pierwszym miejscu stawiałam, stawiam i będę stawiać na sarkazm i humor. Dlatego tym razem chciałam przedstawić mangę stawianą przeze mnie na piedestałach, której ostatni tom wyszedł niedawno w Polsce.

Proszę państwa o gromkie brawa dla Dengeki Daisy!


Tytuł alternatywny: ///
Liczba tomów: 16
Liczba rozdziałów: 78
Przeczytane: dzięki wydawnictwu Waneko

,,Piękna i bestia; Bestia i piękny”


Kilka lat temu Teru Kurebayashi straciła ostatniego członka swojej rodziny: starszego brata, który przed śmiercią podarował jej ostatni prezent. Telefon i numer do tajemniczego Daisy’ego. Wraz z płynącymi latami Teru pisywała SMS-y do nieznajomego i zwierzała mu się z różnych problemów, ciężarów na sercu i innych ważniejszych spraw, ale wszystko to było w umiarze. Nie chciała obarczać Daisy’ego, AŻ taką masą swoich kłopotów.

Poznajemy ją w momencie, kiedy to popadła w kolejne kłopoty, broniąc swojego przyjaciela przed nieczystą siłą, czyli samorządem szkolnym. Na szczęście wychodzi z tej sytuacji jak super bohaterka, a na nieszczęście przez jej metaforycznego zeza tłucze okno. Za namową przyjaciela uciekają od wyrządzonej szkody, sądząc, że sprawa z czasem ucichnie. Tylko że na drugi dzień, kiedy bohaterka zjawia się w klasie, zastaje tam lodowatą atmosferę, której przyczyną jest TEN mężczyzna. Szkolny woźny. Super przystojny, sadystyczny woźny, którego nie obchodzi stan majątkowy winowajczyni (Teru jest biedną osobą i nie ma problemów przed przyznawaniem się do tego).

Idąc w motto: ,,Jeśli nie masz pieniędzy zapłacisz ciałem”, Teru zostaje prywatnym niewolnikiem woźnego, Kurosakiego Tasuku, który bez problemu wykorzystuje ją w każdej brudnej robocie.
I tak właśnie rozpoczyna się historia miłosna w której miłość przemieszana z humorem rzuca czytelnika w wir niepowtarzalności i wyjątkowości.

,,Daisy, daisy, give me your answer do…”

Na pewno interesującą częścią Dengeki Daisy jest sprawa hakerstwa i technologii, która jest nieodłączną częścią historii. Autorka w bardzo zgrabny sposób przedstawia komputery, telefony i inne urządzenia techniczne, dlatego składam jej hołd( uwierzcie mi, rysowanie takich rzeczy nie jest rzeczą prostą, a Kyousuke Motomi przedstawiło wszystko w bardzo realistyczny sposób). Jeśli chodzi ogólnie o fabułę wszystko zostało bardzo dobrze przemyślane. Mamy naruszonych kilka wątków, które przedstawiają pomniejsze problemy oraz główny wątek, którego trudność przewija się przez całą serię. Autorka w żadnym przypadku nie pomyliła się we własnych teoriach spiskowych i od początku do końca dała pokaz interesującej, dynamicznej akcji.

,,…I’m half crazy,
All for the love of you.”
Wątek miłosny nie jest banalny. Owszem przechodzi swoje krytyczne chwile, ale polegają one na zupełnie innych wartościach niż w pospolitych tego typu mangach. Kurosaki skrywa tajemnice i ma niezbyt czyste sumienie, a to wszystko jest tak ściśle powiązane z Teru, że nic dziwnego, że ich relacje będą przechodzić trudne momenty. Ujawniona miłość w Dengeki Daisy objawia się dopiero w ostatnich tomach, ale to nie jest żadna negatywna cecha, ponieważ przez wszystkie tomy możemy dostrzec jak zauroczenie głównych bohaterów ewoluuje w coś głębszego, bezgranicznego i prawdziwego.


Jedyną wadą, jaką mogę zarzucić autorce to jest to zbyt szybkie odchodzenie od poważnej sytuacji. Przykładowo kiedy jest rozmowa na jakiś arcyważny i śmiertelnie poważny temat (mogą polecieć nawet łzy), to po chwili któryś z bohaterów walnie jakąś głupotę, która rozwiewa tą zacną atmosferę. No i jak wtedy zareagować? Oczywiście śmiechem. Dla jednych jest to wybawieniem a dla innych ciosem poniżej pasa. Pomimo tego muszę przyznać, że autorka na tym polu coraz lepiej sobie radzi, ponieważ we wcześniejszych mangach, powaga w ogóle nie była zachowana, a tutaj są dłuższe momenty, gdzie czytelnik może zostać poruszony do łez lub zastanowić się nad jakimiś głębszymi tematami.

,,Wyłysiej dziadu!”

Bohaterowie są wspaniale wykreowani, każdy ma własne unikalne cechy, które wyróżniają ich na tle innych postaci. Uwielbiam Teru za jej waleczne serce i niezachwiane uczucia, a Kurosakiego za jego chwile słabości w których jest najbardziej uroczy :3. A tak naprawdę to uwielbiam go za to, że zawsze ratuje dziewczynę z każdych tarapatów i zachowuje przy tym dobry image. O! I ten jego papieros! Nie wiem co jest takiego w męskich bohaterach, że zawsze wyglądają atrakcyjnie z papierosem, ale ja łapię się na ten haczyk za każdym razem.


Co do pobocznych postaci to również odgrywają tutaj ważne role. Żaden z nich nie jest płytką osobą, mają własne historie, problemy, które w mandze są kluczowymi elementami i sprawiają, że seria nabiera głębszych kolorów. Najbardziej polubiłam wątki z Soichiro(zmarłym bratem Teru), który zawsze wprowadzał pozytywną atmosferę i rozśmieszał(szczególnie tymi swoimi fetyszami i obsesjami). Przyjęłam też z dużą dawką entuzjazmu ekipę Kurosakiego i Teru ( tą szkolną i tą bardziej dorosłą), która wielokrotnie dowodziła, że przyjaźń i więzi międzyludzkie są istotną sprawą.

,,Time after time”


Wspominając jeszcze o kresce to określę ją jednym słowem: PRZEPIĘKNA. Po prostu nic nie robić tylko nacieszyć oczy tymi niesamowitymi rysunkami ^^. Uwielbiam styl Kyousuke Motomi, a przede wszystkim jej poczucie humoru (które można również zawdzięczać tłumaczom polskim. Świetnie się spisaliście!). Obiecuję Wam, że w każdym tomiku zdarzają się sytuacje, które wywołują w czytelniku atak śmiechu. Dosłownie płakałam ze śmiechu czytając, a przede wszystkim dobrze się bawiłam.
Zatem rozwiewam wszelkie Wasze wątpliwości i mówię: nie pożałujecie!


Dengeki Daisy jest mangą, która ciągnie nas przez wszelkiego rodzaju emocje – od nienawiści, przez smutek zmieszany ze łzami, po śmiech. Zakończenie jest jak najbardziej satysfakcjonujące i wzruszyłam się na tyle, że wiem, że na sto procent powrócę do tej historii.

Polecam, polecam, polecam!



Ocena fabuły: 10/10
Ocena kreski: 10/10
Ocena postaci: 10/10
Ocena ogólna: 10/10

komentarze

  1. 16 tomów przerażające, ale treść zaciekawia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej polecam - nie zrażaj się dużą ilością tomików, ponieważ wszystkie mają swój urok ^^ Każdy cię rozśmieszy :3

      Usuń
  2. Nigdy nie miałam ''ciągotek'' do mangi i jak na razie nic się nie zmieniło w tej kwestii, ale cieszę się, ze chociaż ty jesteś zachwycona.

    OdpowiedzUsuń

Lubimy czytać

Moja lista blogów