
Komentarz:
,,Realność to coś, co się s t w a r z a. I dopiero wtedy rodzi się znaczenie.”
Jak
widać: w tym roku Murakami stał się moim mentorem czytelniczym. Najpierw
pochłonęłam bez wytchnienia Bezbarwnego Tsukuru, następnie zbiór nietuzinkowych opowiadań poleconych przez mojego
kolegę na studiach, a teraz powoli przymierzam się do Norwegian Wood. Jak tu nie podziwiać tak niezwykłego autora, który codzienność
potrafi przekształcić w coś zastanawiającego i niepokojącego?
Zniknięcie słonia zawiera w sobie 17 opowiadań.
Jedne są tak intrygujące, że czuje się potrzebę ponownego przeczytania i
porozmyślania nad przesłaniami, drugie są na tyle dobre, że zapewniają
satysfakcjonującą historię i dobre wrażenia, a inne, czyli cała ta reszta, mają
w sobie to coś, ale nie na tyle dobrego, żeby zwrócić moją uwagę na dłużej. I w
ten oto sposób z 17 opowieści wyróżniłam 9, które poruszyły we mnie tą
wewnętrzną strunę i nakłoniły do głębszego spojrzenia na pewne sprawy.
Najmocniejszym utworem okazał się Sen.
Ta oniryczna niewiadoma, która pojawiła się również w Bezbarwnym Tsukuru i Po
zmierzchu, całkowicie splątała moje myśli. Tekst, aż do końca – a nawet
potem – nie był dla mnie do końca zrozumiały. Próbowałam rozwiązać tę zagadkę także
z przyjaciółką i możliwe, że doszłyśmy do jakichś logicznych wniosków o życiu
kobiety, która nie potrzebowała snu, jednakże istnieje też możliwość, że w
całości mylimy się. Sen jest tak
wyjątkowy, że trzeba go czytać kilkakrotnie i interpretować na różne sposoby, a
i tak nie wiadomo, czy wszystkie karty zostaną odkryte. Podobne wrażenia miałam
przy Spaleniu stodoły, która ni to
zawierała metafory, ni to znowu wprowadzała w senny klimat. Była prostą
historią z prostymi dialogami, a i tak mąciła w głowach odbiorców. Czy bliska
mu kobieta naprawdę istniała? Czy spalanie stodół oznaczało pomaganie ludziom
przez odciąganiu ich od trudów codzienności? Wciąż pozostaje wiele pytań.
,,Na tym niepewnym świecie nie ma nic równie trudnego do zdobycia i równie łatwego stracenia jak zaufanie.”

,,Zupełnie jakby cały świat był nakręcaną zabawką, pomyślałem. Raz dziennie przylatuje ptak nakręcacz i nakręca sprężynę świata. A ja na tym świecie się starzeję i śmierć nabrzmiewa we mnie jak biała piłka do softballu. Nawet kiedy śpię głęboko między Saturnem a Uranem, ptaki nakręcacze wykonują swoje obowiązki.”
Murakami
ma to do siebie, że jak pisze o bohaterach z pierwszoosobowej narracji to
zazwyczaj te osoby mają bardzo podobne charaktery i ogólnie można by je interpretować
jako jedność. Zawsze wyróżniają się na tle społeczeństwa swoimi niebanalnymi
spostrzeżeniami czy przemyśleniami, a do tego zawsze mają jakieś problemy,
które autor tak przedstawia, żeby czytelnik balansował między jawą a snem. Nie
powiem, żeby trochę mnie to nie zbijało z pantałyku, ale nawet jeśli wykluczy się
to, że postaci są prawie takie same, to pozostają oryginalne, ambitne
historyjki z jakąś głębią. I to niewymuszoną głębią!
Nie
rozwodząc się zbyt wiele to: ten tomik opowiadań zasługuje na uwagę każdego
fana Murakamiego, bo na pewno znajdzie tu wszystko to, co autorowi wychodzi genialnie.
Lektura bez dwóch zdań dla spragnionych głębokich doznań intelektualnych! Nie
żałuję, że przeczytałam, dlatego polecam!
,,Pamięć jest jak powieść albo powieść jest jak pamięć.”
Brzmi nieźle (jak to zazwyczaj Murakami), na pewno kiedyś przeczytam. A "Ptak nakręcacz i wtorkowe kobiety" pewnie w jakiś sposób łączy się z "Kroniką ptaka nakręcacza"? W sumie raz już tak było - w zbiorze "Ślepa wierzba i śpiąca kobieta" (zdecydowanie polecam ^^) znajdował się fragment "Norwegian Wood". :D
OdpowiedzUsuńByło nawet wspomniane, że to opowiadanie o Ptaku nakręcaczu jest powiązane z Kroniką :D
UsuńWięc wychodzi na to, że po Norwegian Wood, trzeba będzie chwycić za Ślepą wierzbę ;3
Czytałam ten zbiór już jakiś czas temu - to było moje pierwsze spotkanie z Murakamim. Bardzo udane zresztą. Moim ulubieńcem jest chyba "Tańczący karzeł", chociaż "Lederhosen" również dobrze wspominam :)
OdpowiedzUsuńMoim pierwszym udanym spotkaniem było Po zmierzchu, które również bardzo polecam ^^
UsuńOpowiasania to nigdy nie była moja bajka, ale z twórczością Murakamiego i tak muszę się zmierzyć :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic Murakamiego i bardzo chcę to nadrobić. Zacznę jednak od czegoś innego, ponieważ nie przepadam za opowiadaniami i rzadko się zdarza, że jakieś przypada mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńWiem, że jak na razie ubogo ze mną z czytaniem Murakamiego, ale proponuję Po zmierzchu albo Bezbarwnego Tsukuru - ten ostatni był zachwycający ^^
UsuńNie zapoznałam się jeszcze z twórczością tego autora, ale może kiedyś to zrobię.
OdpowiedzUsuńOniryczne opowiadanie, które tak Ci się podobało, bardzo mnie intryguję. Nie miałam jeszcze styczności z autorem, ale wciąż czytam pozytywne opinie o jego książkach, czy zbiorach opowiadań, muszę to zmienić. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.