
Autor
opisuje wydarzenia zachodzące w ciągu jednego dnia w Tokio w różnych miejscach
tego wielkiego miasta: odwiedzamy nocne restauracje, love hotel, dom na
przedmieściach, podziemia wieżowca, w których odbywa się próba zespołu
jazzowego, bary. Wśród bohaterów znajdujemy studentkę z dobrej rodziny, chińską
prostytutkę i gangstera, studenta grającego na puzonie, byłą zawodniczkę
kobiecych zapasów, dziewczynę uciekającą przed zemstą mafii i pracującego
nocami tajemniczego informatyka. Nie brak tu także kotów i wron.
Komentarz: ,,I choć każdy z nas ma swoją wolę, jesteśmy wszyscy razem z tą samą prędkością unoszeni w dół strumienia czasu.”
Z góry
przepraszam za dłuuuugą nieobecność na Ognistej Strzale, ale przyczyny mam dwie.
Pierwsza to samobójcza matura, która wyczerpała ze mnie wszelkie możliwości i
chęci do pisania opinii książek (na szczęście został mi jeszcze ustny z
angielskiego), a druga przyczyna to moja wena została przekazywana na wyższy
cel, jakim było pisanie własnego dzieła :3. Dlatego jeszcze raz przepraszam,
tak długa przerwa zdarzyła mi się pierwszy raz i mam nadzieję, że już się nie
powtórzy.
O
Murakamim słyszałam wiele, ale jakoś nigdy nie miałam okazji albo należytej chęci, żeby sięgnąć po którąś
z jego książek. Wybawieniem, do rozszerzenia moich horyzontów czytelniczych,
okazała się moja dobra przyjaciółka, która okazała się fanką pisarza i poleciła
mi zacząć od czegoś dziwnego, tajemniczego i troszkę schizowego. Padło na Po zmierzchu.
,,Pamięć to coś naprawdę dziwnego. Szufladki ma wypchane kompletnie nieprzydatnymi, bezsensownymi rzeczami. A człowiek zapomina jedną po drugiej te ważne, naprawdę potrzebne.”
Skupiając
się najpierw na czymś odmiennym, to jest to niewątpliwie styl pisania autora.
Murakami jako narrator, prowadzi nas przez całą noc po ulicach Tokio i ukazuje
perypetie zwykłych/niezwykłych ludzi, których losy w jakiś tajemniczy sposób
łączą się ze sobą. Chociaż jest to pisane w trzeciej osobie, a taka narracja z
góry wymaga od narratora wszechwiedzy, to tutaj spotykamy coś innego. Głos,
który nas prowadzi przez przypadkowe historie, sam ma czasem problemy z
rozwiązaniem niektórych zagadek, bądź spraw. Do tego przyjmuje formę czegoś
niematerialnego, co przypominało mi trochę ducha, albo nawet bóstwo, mające
dostęp do każdego zakamarka na świecie.
Murakami
pisze również w swojej książce dość wykwintnie. Co mam na myśli? Przykładowo
mamy tu wiele wywodów na głębsze tematy, przede wszystkim dotyczące człowieka i
jego życia. Dlatego też można stwierdzić, że Po zmierzchu nie jest płytką powieścią, lecz narusza jakieś
ważniejsze kwestie. Owszem, czasem mnie przytłaczały niektóre mądrości i trudno
było mi je rozszyfrować, dlatego trzeba być skupionym przy czytaniu, jeśli chce
się wyciągnąć z książki całą esencję.
,,(…) zdaje nam się zwykle, że mamy solidny grunt pod nogami, ale coś niewielkiego może spowodować, że spadniemy aż na sam dół. I jak się raz spadnie, to koniec. Już się nie da wrócić. Pozostaje tylko żyć samotnie w tym mrocznym świecie na dole.”
Klimat,
który podtrzymuje książka, jest bez dwóch zdań mroczny. Potęguje to zjawisko
noc, która osacza czytelnika oraz bohaterów z każdej możliwej strony. Nie ma tu
żadnych potworów, ale aż do końca ma się wrażenie, jakby jednak coś miało wyskoczyć,
nawet jeśli to zwykła powieść o zwykłych/niezwykłych bohaterach. Postacie,
które poznajemy są złożone i jak już wspominałam, w jakiś tajemniczy sposób ich
losy są połączone. To one są kolejną zaletą książki, ponieważ każdy z nich
skrywa sekret i jakieś brudy z przeszłości, które czytelnik z chęcią poznaje.
,,Nie wolno się godzić na półśrodki. Są na świecie rzeczy, które można robić tylko samemu i inne, które da się zrobić tylko we dwójkę. Ważne jest, żeby je właściwie połączyć.”
Podsumowując,
Po zmierzchu jest nietypową
powieścią. Jeśli ktoś nie miał jeszcze styczności z twórczością Murakamiego, to
myślę, że mógłby zacząć od tej krótkiej historii, a jeżeli ktoś już miał okazję
poznać inne jego dzieła to jestem otwarta na propozycje. Polecam tę książkę szczególnie
dla książkoholików, którzy oczekują czegoś ambitniejszego oraz pozornie
nieskomplikowanego.
,,Myślę, że z czasem po trochu zbudowałam sobie jakby własny świat. I kiedy jestem w nim sama, jest mi nieco lżej na duszy. Ale fakt, że musiałam sobie taki świat zbudować, świadczy o tym, że jestem słabym człowiekiem, którego łatwo zranić. I ten mój świat w oczach innych ludzi jest bezwartościowy, nieważny. Jak domek z kart, który może znieść każdy silny podmuch.”
Ach! W końcu jakaś notka na blogu ^^ Jak miło. Będę musiała to przeczytać, ogólnie w końcu cokolwiek przeczytać od Murakamiego, biorąc pod uwagę fakt, że moja mama go uwielbia :P
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu przeczytać coś Murakamiego - od lat obiecuję sobie, że w końcu sięgnę po którąś z jego książek, ale na razie nic z tego nie wyszło. W te wakacje to nadrobię! :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tym autorze, ale raczej wątpię, że kiedykolwiek bezpośrednio zetknę się z jego twórczością. Po prostu nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałem książek tego autora, a szkoda, bo widze, że to całkiem ciekawa osobowość :)
OdpowiedzUsuńSwoją przygodę z twórczością Murakamiego zaczęłam od "Na południe od granicy, na zachód od słońca" i bardzo mi się spodobało. Teraz planuję zapoznać się z wszystkimi książkami autora. "Po zmroku" wciąż jeszcze przede mną, a Tobie mogłabym polecić "Norwegian Wood" lub wspomniane już "Na południe...", jeśli nie chcesz jeszcze decydować się na dłuższe jego powieści. ;)
OdpowiedzUsuń* "Po zmierzchu" (głupi błąd ;p)
UsuńNa pewno przeczytam Norwegian Wood :3 Dzięki za rzucone propozycje ^^
Usuń