TRYLOGIA
DIAKOWA TOM I

Z
petersburskiego metra wyrusza grupa straceńców z misją odszukania tajemniczego
światła, którego źródło tkwi gdzieś w Kronsztadzie. Przewodzi im Taran,
doświadczony stalker. Za udział w wyprawie zażądał… dwunastoletniego sierotę,
Gleba. W grupie znajduje się też wyznawca kultu Exodusu, wierzący w Arkę, która
zabierze wybrańców do raju wolnego od promieniowania.
Jak rozwiną się szorstkie początkowo relacje opiekuna i chłopca? Co czeka na
wędrowców u celu? Czy spotkają innych, którzy przetrwali Katastrofę? Czy z bazy
Floty Bałtyckiej zabierze ich krążownik „Wariag” – mityczna Arka wyznawców
Exodusu?
Jedno można powiedzieć: nadzieja to dziwne uczucie.
Do światła to pierwszy tom trylogii Andrieja Diakowa, ukazującej się w ramach
Uniwersum Metro 2033 – międzynarodowego projektu Dmitry’a Glukhovsky’ego,
autora bestsellerów Metro 2033 i Metro 2034, w którym biorą udział pisarze,
osadzający swe historie w postapokaliptycznym świecie Metra 2033.
Komentarz: ,,Jeśli postanowiłeś coś zrobić, zrób pierwszy krok. I nie bój się robić następnego. Bój się bezczynności. Wyznacz sobie cel i wyrzuć z głowy resztę.”
Wykreowany
świat Metra Dmitry’ego Glukhovsky’ego
wciągnął mnie tak bardzo, że pragnęłam więcej. Więcej przygód, więcej napięcia
i otaczającego z każdej strony mroku, więcej niebezpiecznych potworów oraz więcej
tajemnic, które aż do końca nie dawały spokoju. Dlatego też przy okazji (okazja
nazywa się moją przyjaciółką) rzuciłam się na Uniwersum Metra, które nieco
różni się od stylu pierwowzoru, ale jest równie zaskakująco wciągające.
Seria
Diakowa rozgrywa się w petersburskim metrze i co ciekawe, w bodajże Metrze 2033, autor rozważał ze swoimi
bohaterami czy w tym miejscu również są ocaleni ludzie i wyjawiał dość intrygujące
plotki, które krążyły na temat petersburskiego metra… W ten sposób otrzymaliśmy
odpowiedź na ten mit od innego pisarza. Andriej Diakow wpasował się ze swoją
historią w klimaty i świat stworzony przez Glukhovsky’ego – od fabuły, przez
wartką akcję, po bohaterów i niebezpieczeństwa z którymi musieli się mierzyć. I
choć można tu się dopatrzeć sporo słabych i naciąganych elementów, to i tak
można powiedzieć, że autor podołał zadaniu.
,,I tak nam życie płynie. Toczy się, toczy... Czasem w górę, czasem w dół. Bywa, że i na krawędzi. A potem zsuwa się nagle w przepaść i leci do diabła...”
Fabuła
skupia się przede wszystkim na dotarciu do tajemniczego światła, które widzieli
niektórzy z mieszkańców metra i które daje znikomą nadzieję na to, że jest
łącznikiem z miejscem pozbawionym skażenia i potworów. Dlatego też zostaje
posłana grupka ludzi, stalkerów, których zadaniem jest zbadanie tej anomalii.
Drugim, równie ważnym wątkiem jest relacja pomiędzy Glebem (nastolatkiem który
dopiero co poznaje ten niebezpieczny świat) oraz Taranem (najlepszym stalkerem,
który za udział w podróży zażądał nic innego jak Gleba). Jakie nim kierowały
motywy? Dlaczego zabrał chłopca w tą wyprawę? Na szczęście, odpowiedzi na te
pytania nie są tak oczywiste i aż do końca, jesteśmy trzymani w ciągłej
niepewności. To samo się tyczy tajemniczego światła i jego sekretów – nie byłam
w stanie odkryć do końca o co tak dokładnie chodziło i w ten oto sposób można określić
książkę jako: nieprzewidywalną.
,,Nadzieja przypomina odbicie w wodzie. Raz jest i nagle znika, przykryta migotaniem coraz to nowych wydarzeń.”
Akcja Do Światła zaczyna się w dość leniwym
tempie, ale potem nabiera rozpędu i aż do końca trwa w takim stanie. Akcja
zostaje zastąpiona akcją, niebezpieczeństwo goni niebezpieczeństwo i zanim
sobie uświadomimy pierwszy tom już jest zakończony. Można to z jednej strony odebrać
jako pozytyw a z drugiej odwrotnie, bo w pewnym momencie, kiedy nastawała
chwila spokoju, to byłam przygotowana na to, że zaraz coś wyskoczy. Poza tym
wydawało się to trochę naciągane, że nagle wszystkie potwory oraz wszelkiego
rodzaju fatum postanowiło atakować TĄ grupę ludzi W TYM czasie.
,,Nadzieja, młody, to niebezpieczna rzecz. Straszniejsza niż ludzka głupota.”
Kolejnym
absurdem i niedociągnięciem autora jest nieskończona ilość nabojów, jaką
zazwyczaj można spotkać w grach. Przepraszam bardzo, ale czy ja miałam poznawać
jakąś magiczną historię czy coś bardziej zbliżonego do rzeczywistości? Nie dość,
że bohaterowie zużywali pełno magazynków na wszelkiego rodzaju potwory, to
jeszcze zdarzyło im się strzelać tak po prostu do powietrza, bądź w ziemię.
Halo, ludzie? Skoro macie tyle straszydeł na karku, a jeszcze trzeba pomyśleć o
drodze powrotnej to może tak zaczniecie oszczędzać albo, no nie wiem, panikować
że amunicja się kończy??? Innym głupstwem Diakowa były same w sobie mutanty.
Dobra, rozumiem że zwierzęta w jakiś sposób zmutowały i są większe,
obrzydliwsze i bardziej niebezpieczne – nawet kret cię może zeżreć – ale mógł wymyśleć
jakieś bardziej tajemnicze stwory, jak miał w zwyczaju Glukhovsky, a nie powiększać
tylko znane zwierzęta. Jego wyobraźnia w tym kierunku poległa. A skoro już się czepiam
to doczepię się również do bajkowego zakończenia. Serio? SERIO?! Od początku
giną ludzie z drużyny, a tu nagle na końcu taki cud?!
,,Zatruty świat to pół biedy. Znacznie straszniejsze są zatrute dusze. Dlatego nie warto zaczynać od czystych miejsc. Trzeba szukać czystych ludzi.”
A teraz
przejdźmy do elementów, które są zaletami i które powinny zachęcić do chwycenia
po powieść. Po pierwsze, mamy bardzo pasjonujące fragmenty z głębokimi
przemyśleniami. Po drugie, jak już wspomniałam, Do Światła jest bardzo wciągające. Pomimo tych absurdów, książka
naprawdę mi się spodobała i pochłonęłam ją w zastraszającym tempie. Po trzecie,
dobrze wykreowani bohaterowie. Taran, Gleb oraz inni uczestnicy wyprawy mieli
swoje historie, różne charaktery i w pewien sposób się do nich przywiązałam. I
po czwarte, kwestia przeznaczenia, która charakteryzowała książki Glukhovsky’ego,
tutaj również zaistniała i to w niebanalny sposób.
Podsumowując,
Do Światła jest dobrym nawiązaniem do
pierwowzoru i polecam właśnie od tej książki zacząć Uniwersum Metra. Polecam fanom Metra
2033, mam nadzieję, że się nie zawiedziecie.
,,Strach ma naprawdę niesamowitą siłę. Bez niego jest zbyt spokojnie, a czasem wręcz nudno, ale jego obecność często jest nie do zniesienia. Może uczynić życie wyblakłym i niepełnowartościowym - i odwrotnie, żywym i nasyconym. W jakiej postaci się zjawi - zależy tylko od niego. Lecz jest zasada, jednakowo prawdziwa dla wszystkich ludzi - strach nie powinien być częstym gościem. Lepiej go przywoływać. Nie otwierać przed nim serca. Dlatego, że gry ze strachem są niebezpieczne. A stawka w takiej grze jest czasem zbyt wysoka.”
Czytałam Metro, ale jeszcze żadnej książki z Uniwersum, więc może i faktycznie po tą sięgnę :)
OdpowiedzUsuńCoraz więcej książek osadzonych w tym Uniwersum powstaje, a ja ciągle w ciemnej pupie z ich czytaniem. :P W sumie jak na razie nie tknąłem nic, mimo że mam na nie wielką ochotę od dłuuuugiego czasu.
OdpowiedzUsuń