TOM II METRO
Żyję w świecie, w którym nie ma
jutra. Nie ma w nim miejsca na marzenia, plany, nadzieje… Uczucia ustępują tu
miejsca instynktom, a najważniejszy z nich każe przeżyć. Za wszelką cenę
przeżyć.
Rok 2034. Od
pamiętnych wydarzeń, które początek i finał miały na stacji WOGN, minął
niespełna rok. Czarni, ponoć śmiertelne zagrożenie dla tych nielicznych, którzy
w czeluściach moskiewskiego metra przetrwali atomową apokalipsę, zniknęli na
dobre, zgładzeni przez Artema i jego towarzyszy. Na drugim krańcu metra
mieszkańcy Sewastopolskiej toczą walkę o przetrwanie z nowymi formami życia,
wdzierającymi się do tego ostatniego schronienia ludzkości. Los stacji i jej
mieszkańców zależy od dostaw amunicji, a te nagle ustają. Karawany giną bez
wieści, urywa się łączność. Z zadaniem wyjaśnienia zagadki i przywrócenia
dostaw wyruszają: młody Ahmed, leciwy, niespełniony kronikarz metra Homer i
Hunter, który niegdyś zaginął wśród czarnych, a teraz się odnalazł, choć jego
tożsamość budzi wątpliwości… Do wyprawy dołącza Sasza, córka wygnanego
naczelnika Awtozawodskiej. Kim naprawdę jest Hunter? Czy odwzajemni uczucie,
jakim obdarzyła go Sasza? Jaką tajemnicę skrywają mroczne tunele? I czy garstce
śmiałków uda się ocalić tych nielicznych, którzy przetrwali zagładę?
Komentarz: ,,Ciemność gęstniała nie na stacji, a w ludzkich duszach, i nie mogły jej rozproszyć, nawet najjaśniejsze lampy rtęciowe.”
Pierwsza
część, Metro 2033, była dla mnie
czymś co bez wahania mogłam nazwać wybitnym dziełem literackim. Zawierała w
sobie wszystko to, co wymagałam od książki – od pasjonującej przygody, poprzez głębokie
wartości i morały oraz zakończywszy na oryginalnym i przemyślanym pomyśle na
fabułę. Więc tak, pierwszy tom zagwarantował mi wszystko co najlepsze.
W takim
razie co z kontynuacją? Często zdarza się, że sequele są znacznie gorsze od
swoich poprzedniczek, ale ostatnimi czasy zauważyłam zjawisko, gdzie kolejne części
podtrzymują poziom albo –rzadko kiedy – zawyżają, tak było przykładowo w
przypadku Mrocznych Umysłów Alexandry
Bracken, Chłopców Jakuba Ćwieka albo Delirium Lauren Oliver. Tylko jak
sytuacja wygląda z Metrem 2034? Nie
mogę powiedzieć, że poziom książki jest taki sam, a tym bardziej że został
zawyżony, bo byłoby to wierutnym kłamstwem. Dla mnie, drugi tom nie jest taki
zły, jeśli spojrzymy na niego jako nie kontynuację, lecz oddzielną opowieść, ponieważ
jako sequel jest naprawdę słaby.
,,A czy ty i ja nie zasługujemy na przebaczenie? Każdy zasługuje. Każdemu trzeba dać szansę zmienić siebie i wszystko, spróbować od nowa, jeszcze jeden raz, choćby ostatni.”
Po tak
dramatycznym zakończeniu Metra 2033 i
niewyjaśnieniu co tak dokładnie stało się z Artemem, oczekiwałam, że tutaj
dostanę jakieś odpowiedzi. Chciałam dowiedzieć się, co się stało z niezniszczalnym głównym bohaterem i jak
potoczyły się jego dalsze losy, a tym bardziej oczekiwałam może jakiejś kolejnej
przygody z nim w roli głównej. Ale nie. Dostałam jedynie małą i krótką
informację o jego stanie cywilnym i nic poza tym.
,,Nadzieja to jak krew. Dopóki płynie w twoich żyłach, żyjesz. Chcę mieć nadzieję.”
Na
szczęście nie tylko tego oczekiwałam po książce, przede wszystkim zależało mi na
dowiedzeniu się o dalszym życiu w rosyjskim metrze i poznaniu tajemnicy Huntera
– zaginionego i uznanego wcześniej za martwego, który przyczynił się do całej
przygody Artema. Dlatego przechodząc teraz do fabuły, to skupia się przede
wszystkim na losach trójki ludzi, od których zależy czy rosyjskie metro utrzyma
się przy życiu czy nie. Mroczny klimat, jaki panował w pierwszej części, tutaj
niemalże w całości zanika. Owszem, pojawiają się zmutowane kreatury niosące ze
sobą śmiertelne niebezpieczeństwo, ale zawsze gdy się ujawniały to wszystko zaczynało
się strasznie szybko i kończyło w równym tempie. Nie było żadnego budowania napięcia,
ani dreszczy na skórze.
,,Strach i przerażenie to zupełnie nie to samo. Strach popędza, zmusza do działania, tworzenia. Przerażenie paraliżuje ciało, blokuje myśli, pozbawia ludzi człowieczeństwa.”
W
pierwszym tomie nie było żadnego wątku miłosnego, jednakże można stwierdzić wprost,
że nie był w ogóle potrzebny. Za to tutaj mamy wysunięty na pierwszy plan
problem jakim jest przeznaczenie oraz miłość pomiędzy Saszą a Hunterem. Choć to
nie jest zwyczajny romans, jaki można spotkać w innych powieściach, to jest na
swój sposób wyjątkowy. W praktyczny sposób nie ma żadnych pocałunków, ani
wyznań miłosnych, ale teoretycznie czytelnik może dostrzec tą więź, która
trwale związała ich losy. Autor świetnie to zaprezentował nadając wszystkiemu
subtelności.
,,Prawdziwa miłość łamie całe twoje życie, nie obchodzą jej okoliczności.”
Sasza |
Bohaterowie,
jako jedna z zalet, byli ciekawie przedstawieni. Oczywiście moim faworytem stał
się Hunter, który na każdym kroku ociekał tajemnicą, ale również polubiłam
Saszę i jej silny charakter z uporem na czele, Homera, który na swój sposób
odgrywał rolę mędrca oraz Leonida, który komplikował i czarował ludzi. Jeśli chodzi
o głębokie wartości to było ich dostatecznie dużo, żeby całkowicie mnie pochłonąć.
Motyw przeznaczenia znowu wywarł na mnie piorunujące wrażenie, zarówno
napomknięcia o człowieczeństwie i mroku czającym się w ludzkich duszach był jak
najbardziej pouczający.
,,- To będzie zabawne, jeśli ludzkość, która sama się unicestwiła atomem, dzięki niemu też ocaleje.
- Mało to zabawne.
- To jak ogień wykradziony przez Prometeusza. Bogowie zabronili mu przekazywać ogień ludziom. A on chciał wyciągnąć człowieka z błota, ciemności i zwierzęcej wegetacji… Proroczy mit. Nie na darmo bogowie byli temu przeciwni. Wiedzieli, czym to się wszystko skończy.”
Zakończenie
Metra 2034 jak zwykle wbiło mnie w
fotel i znowu zmotywowało do wysuwania teorii spiskowych. Glukhovsky na tym
polu spisał się doskonale, tak samo jego styl pisania nadal jest dla mnie satysfakcjonujący.
Zapomniałam jeszcze wspomnieć o nieprzewidywalności zdarzeń i wprowadzaniu
czytelnika w wątpliwości, co autorowi wychodzi bardzo dobrze.
Leonid |
Ogólnie
rzecz biorąc, kontynuacja Metra nie była
tak dobra jak poprzedniczka, ale miała swój urok i pokazała sytuację w post apokaliptycznym
miejscu z zupełnie innej strony. Naruszyła również inne wątki oraz problemy z
którymi muszą walczyć mieszkańcy metra. Do tego mamy innych bohaterów, dzięki
czemu seria metro nie jest taka naciągana, bo w końcu jeden człowiek (Artem)
nie mógłby zawsze i wszędzie ratować ludzi przed zagładą.
Osobiście
nie zawiodłam się na książce i jestem ciekawa kolejnej części, która mam
nadzieję za niedługo pojawi się na rynku. Polecam wszystkim książkoholikom lubiącym
gatunki post apokaliptyczne oraz oryginalne historie.
,,Dusza przecież nie jest czarna od urodzenia. Z początku jest przezroczysta, a potem stopniowo ciemnieje, plamka po plamce, za każdym razem, kiedy wybaczasz sobie zło, znajdujesz dla niego usprawiedliwienie, mówisz sobie, że to wszystko tylko gra. Ale w którymś momencie czerni jest coraz więcej.”
Kiedyś przeczytałam bardzo negatywną recenzję tejże książki i do tej pory mam do niej nie małą awersję :(
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawią mnie książki Glukhovsky'ego i ogólnie te wszystkie Uniwersa Metra. Kiedyś w końcu dopadnę i jego, i resztę i mam nadzieję, że się nie zawiodę.;)
OdpowiedzUsuńNie przebrnęłam przez pierwszy tom. Już po parudziesięciu stronach wiedziałam, że to nie jest książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej serii, ale póki co to zdecydowanie nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńNie znam osoby, która by nie słyszała o tej serii. Sam niestety jeszcze jej nie przeczytałem, ale moi znajomi gorąco namawiają mnie do jej poznania :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu sięgnąć po Metro.
OdpowiedzUsuńMetro mnie kusi od dłuższego czasu, muszę w końcu się zabrać za te historie! :D
OdpowiedzUsuńOdstrasza mnie wątek miłosny o którym spojrzałaś, ale jakoś go przeboleje, ponieważ od dawna ciekawi mnie ta seria. Mój brat ma ją w swojej biblioteczce, więc nie będzie problemu z jej zdobyciem.
OdpowiedzUsuńja póki co mam za sobą pierwszy tom - wspaniała powieść! Mam nadzieję, że dwójeczka też mi się spodoba - już czeka na półce ;)
OdpowiedzUsuń