TOM I

Nieodległa
przyszłość. Siedemnastoletnia Amy i jej rodzice biorą udział w misji, której
celem jest zaludnienie nowej planety. Podróż ma trwać trzysta lat, dlatego
pasażerowie poddani są hibernacji. Któregoś dnia Amy zostaje brutalnie zbudzona
z lodowatego snu. Ktoś próbuje ją zamordować! Statek kosmiczny zmienia się w
zdradliwą pułapkę. Jego mieszkańcy poddali się władzy Najstarszego,
despotycznego i przerażającego przywódcy. Jest jednak jeszcze Starszy -
zafascynowany Amy zbuntowany nastolatek i następca Najstarszego.
Zdeterminowany, by przejąć władzę. Czy Amy może mu zaufać?
Komentarz: ,,Bo czasami sny o nowym świecie zamieniają się jednak w koszmary.”
Naczytałam
się na temat W otchłani wielu
recenzji oraz luźnych opinii, które przedstawiały sprawę jasno: książka nie
należy do kategorii ambitniejszych czytadeł, dalsze części są słabe, ale
potrafi umilić czas. Co do pierwszego i ostatniego jak najbardziej się zgodzę,
a o drugim nie mam zielonego pojęcia, lecz na pewno się dowiem!
Przy
ostatnim poście pisałam, że antyutopie mają w sobie to COŚ, co zawsze sprawia,
że bez względu na wszelakie wady zawsze zapewniają mi niezapomniane przygody. I
choć W otchłani nie kojarzy się z
taką typową, pod względem gatunku, antyutopią, to jak najbardziej zawiera
wszelkie jej elementy. Mamy przyszłość. Problemy związane z władzą. Silną,
główną bohaterkę sprzeciwiającą się całemu porządkowi jej świata. I to wszystko
sprowadza się do dynamicznej akcji powiązanej z zalążkami buntu i rewolucji.
,,Władza nie jest kontrolą; jest siłą i możliwością dzielenia się tą siłą z innymi. Nie jest przywódcą ten, kto zmusza ludzi, by czynili go silniejszym, lecz ten, kto z chęcią odda część własnej siły, aby ci ludzie mogli stanąć na własnych nogach.”
To co
wydało mi się wyjątkowe w powieści to osadzenie historii w kosmosie. Jeszcze
nie miałam okazji przeczytać czegokolwiek (nie wliczając podręczników z
geografii), co rozgrywa się w samym środku bezkresu, dlatego też wywarło to na
mnie jak najbardziej korzystne wrażenia. Fabuła okazała się miłą niespodzianką,
ponieważ nie powielała żadnych schematów, tylko nakreśliła coś oryginalnego.
Autorka stworzyła swój własny świat i nie próbowała do niego wepchnąć niczego
znanego. Można by powiedzieć, że wiało świeżością i intrygującą przygodą.

Jeśli
chodzi o samą historię, to mamy dwóch głównych bohaterów, którzy prowadzą
narrację pierwszoosobową, dzięki czemu lepiej i prościej jest nam zrozumieć ich
tok myślenia oraz cele, jakimi się kierują. Amy wraz z rodzicami poddała się hibernacji,
aby po trzystu latach lotu statkiem kosmicznym zasiedlić nową planetę, lecz jak
można było się spodziewać, coś musiało pójść nie tak… Kilkadziesiąt lat
później, Amy zostaje niespodziewanie rozmrożona i prawie zostaje przez to
zamordowana. Kiedy dowiaduje się, że obudziła się o mniej więcej pięćdziesiąt lat
za wcześnie czuje się zdruzgotana, a w poprawie samopoczucia nie pomaga myśl,
że jakiś czas później, okazuje się że na statku grasuje morderca. Starszy jako
przyszły dowódca Błogosławionego (statku), dopiero co poznaje brudne sekreciki
skrywane na pokładzie i tylko on będzie potrafił pomóc Amy w znalezieniu zabójcy.
,,Naprawdę niczego nie rozumiesz? Jesteś Starszym. Kiedy przejmiesz po mnie funkcję Najstarszego, będziesz musiał poświęcić całe swoje życie jednej idei: jesteś opiekunem wszystkich ludzi przebywających na pokładzie. Odpowiadasz za każdego z nich. Nigdy nie możesz okazać przed nimi słabości, jesteś ich siłą. Nigdy nie możesz okazać przed nimi rozpaczy, jesteś ich nadzieją. Zawsze, w każdej sytuacji musisz być nich wszystkim.”

Zapowiadało
się ciekawie; bohaterowie mieli różne charaktery, dzięki czemu książka
nabierała odmiennych barw; akcja płynęła dynamicznie, lecz skupiała się zarówno
na opisach i na rozmyślaniach; a do tego autorka bardzo zgrabnie i dokładnie
przedstawiła elementy tworzące świat Amy i Starszego. Tylko, że… Po pewnym
momencie W otchłani stała się strasznie
przewidywalna, a w niektórych chwilach wręcz dziecinna. Autorka dawała tak
oczywiste wskazówki, że bez problemu można było rozgryźć szybciej od bohaterów
o co tak dokładnie chodzi na statku. Morderca też był prosty do odgadnięcia i
jedynie zakończenie dość znacząco mnie zaskoczyło. A tak? To w ogóle nie było
niespodzianek – no może, szokujące były Gody i zachowanie mieszkańców, ale to
raczej uderzało w mój kręgosłup moralny.
,,Ten statek jest zbudowany z tajemnic, tajemnice są jego paliwem.”
Bohaterowie
zostali dobrze wykreowani. Mieli różne charaktery i jakieś swoje historie,
szkoda tylko, że autorka nie pokazała dokładniej przeszłości Harleya, bo wtedy
to już byłoby prawie idealnie. Ciekawym elementem na statku było stworzenie
potencjalnej sytuacji nawiązującej do szpitali psychiatrycznych, tylko że
zamiast osób chorych, znajdowały się tam osoby normalne. To mi przypomniało
trochę zdanie, które nie pamiętam gdzie przeczytałam, ale brzmiało mniej więcej
tak:
,,Wszyscy są wariatami, a ludzie w psychiatrykach są jako jedyni
normalnymi.” Ciekawa teoria, czyż nie? Można by o tym wiele podyskutować… Ale
to zdanie dokładnie opisuje sytuację panującą na Błogosławionym.
Wątek
romantyczny pomiędzy Amy a Starszym dopiero się zaczyna i choć powinno się wydawać,
że w ten sposób związek nabierze wyjątkowości, to niestety w rzeczywistości
okazał się bezemocjonalny i w ogóle mnie nie porwał. Ta miłość była naprawdę
słaba, ale zobaczymy jak to się rozwinie w następnych częściach tym bardziej,
że zakończenie W otchłani skończyło się
w taki a nie inny sposób.
„Skoro moje ziemskie życie musi się skończyć, niech skończy się obietnicą. Niech kończy się nową nadzieją.”
Na
zakończenie powiem jedynie tak: książka trafiła w moje gusta i pomimo swojej
przewidywalności, jestem ciekawa jak potoczy się historia w dalszych częściach.
Z jednej strony książka jest typowo młodzieżowa, ale z drugiej powinna się spodobać
dojrzalszym osobom ze względu na drastyczne przedstawienie systemu i porządku panującego
na statku. Osobiście: uwielbiam!
,,Oto tajemnica gwiazd, pomyślałam. Koniec końców wszyscy jesteśmy sami. Bez względu na to, jak blisko wydają się inni, nawet nie mogą nas dotknąć.”
Mimo, że nastolatką już nie jestem, to lubię książki dla młodzieży, a zwłaszcza sci-fi lub fantasy. Ta wydaje się interesująca ;)
OdpowiedzUsuńMam ją, ale nie mogę się zabrać za lekturę, mimo że wiele osób się nią zachwyca.
OdpowiedzUsuńA co do "Kłamcy. Viva l'arte" - nie czytałam pierwszej części "Kłamcy", więc nie umiem Ci powiedzieć, czy autor nawiązywał do niej :(
Czytałam już całą trylogię i ogromnie mi się podobała. Finałowa część- petarda :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, dość ciekawa historia. I choć ten gatunek literacki raczej mnie nie powala, to cała trylogia zasługuje na uwagę :)
OdpowiedzUsuńJa się po tej serii bardzo dużo spodziewałam. Troszkę się zawiodłam, ale trzeci tom wszystko mi wynagrodził :3
OdpowiedzUsuńJa się interesuję tą książką już od dłuższego czasu. Twoja recenzja to tylko kolejny dowód na to, że warto po nią sięgnąć. Zapowiada się świetna zabawa :)
OdpowiedzUsuńJuż czytałam kilka recenzji i zawsze to samo "przewidywalność i banalność". To mi daje do przemyślenia, bo choć śliczna okładka to raczej sobie daruje książkę :]
OdpowiedzUsuńMam całą serię za sobą i kocham ją! Na pewno do niej kiedyś powrócę.
OdpowiedzUsuńKiedyś bardzo chciałam ją przeczytać, ale teraz już mi jakoś to przeszło. Choć nie pogardziłabym nią, gdyby akurat wpadła mi w ręce. ;)
OdpowiedzUsuńA co do normalności lub nie, mi bardziej przypomina się cytat z "Norwegian Wood" Murakamiego: "Nasza normalność polega na tym, że zdajemy sobie sprawę z własnej nienormalności." ;D
Jakoś mnie nie przekonuje...
OdpowiedzUsuńBtw: Mamy przyszłość. Problemy związane z władzą. Silną, główną bohaterkę sprzeciwiającą się całemu porządkowi jej świata. I to wszystko sprowadza się do dynamicznej akcji powiązanej z zalążkami buntu i rewolucji.
^ To brzmi tak znajomo, "Igrzyska śmierci", "Delirium", "Niezgodna"... :P