
Lichotka. Dom nad rozlewiskiem to
przy niej komórka na graty.
Gotycka rozpusta budowlana, spełniony sen szalonego stolarza, a w środku:
zasmarkany anioł stróż, tajemniczy Krakers z tiramisu na dokładkę, jakieś
tragiczne widmo i utopce w łazience. Jeszcze nigdy w życiu Konrad Romańczuk nie
czuł się równie bezradny.
Komentarz: ,,Codzienność w rozsądnych dawkach jeszcze nikomu nie zaszkodziła.”
Od czego
by tu zacząć po tak długiej przerwie w blogowaniu??? Hm… Może na początek
przeproszę wszystkich moich czytelników i bez żadnych użaleń oraz wymówek po
prostu przejdę do rzeczy?
Zatem:
NAJMOCNIEJ PRZEPRASZAM! I teraz do roboty!
Zapewne
niektórzy już kojarzą Martę Kisiel z jej niedawno wydanej powieści pt: Nomen Omen, a Ci którzy ją przeczytali zwrócili uwagę na dość specyficzny
język. Dłuuuugie zdania okraszone w niezwykłe spostrzeżenia i dość zabawne
przytyki, które dla jednych mogą okazać się nie do zaakceptowania, zaś dla
drugich prawdziwym deserem z wisienką na czubku. Jak można się domyślić
zaklasyfikowałam się do tych drugich.
,,Kraina łagodności to przy mnie pole bitwy.”
Choć Nomen Omen jest dopiero przede mną to za
sprawą mojej przyjaciółki napatoczyłam się na Dożywocie. Oczywiście język bardzo pozytywnie mnie zaskoczył i
sprawił, że jeszcze bardziej pokochałam piękno literatury polskiej. Nie
wyobrażam sobie, aby książka pani Kisiel miała zostać przetłumaczona na przykładowo
angielski, rosyjski lub chiński, ponieważ wówczas straciłaby cały urok. Autorka
jako polonistka z wyboru, w bardzo wyborny i barwny sposób bawi się językiem
polskim. A tu wymyśli jakieś słówko, a tu specjalnie coś przekształci. Jak nic
jest to ambrozja dla miłośników polskiego! Do tego jej nawiązania do literatury
romantyzmu, tudzież Słowackiego, Mickiewicza… całkowicie trafiły w moje serce.
A nie
wspominając jeszcze o nadzwyczajnych bohaterach i ich perypetiach!

Konrad
Romańczuk jako jedyny spadkobierca w swoim rodzie, otrzymał w spadku dożywocie.
Dożywocie??? Ależ o co może chodzić? Czy rodzina pana Romańczuka skazała go na
więzienie? Nic podobnego! Otrzymał Lichotkę! Gotycki domek z wieżyczką na
całkowitym odludziu, który skrywa niejedną tajemnicę. Między innymi niezwykłych
współlokatorów.
,,Szanuj anioła swego, bo nie dostaniesz nowego.”
Licho,
jako Anioł Stróż w różowych bamboszkach, zawsze dba o porządek i ma nieznośną
alergię na pierze. A dodatkowo lubi mawiać o sobie w rodzaju nijakim. Cztery
utopce, choć są śluzowate, glutowate i takie całe Fuj! to są zaskakująco
higieniczne. Krakers, pradawny stwór z głębin odwiecznego zła, jest świetnym
kucharzem. Widmo panicza, który popełnił samobójstwo, zawsze denerwuje, irytuje
i psuje, ale to jest zupełnie normalne. Ponadto futrzasta Zmora, która lubi wbijać
we wszystko i wszystkich(czytaj: główny bohater) swoje pazurki i Rudolf
Valentino, który niecnym królikiem jest.
To
wszystko doprawmy dużą dawką niecodziennych zdarzeń i mamy hit murowany! Tylko
jak sobie Konrad z tym hitem poradzi? Zobaczcie sami!
,, - Co…to…
- Krakers, proszę pana. Pradawny stwór z głębin odwiecznego zła, którego w 1836 przywołał bratanek pana Wincentego, alleluja. Panicz Zygmunt bawił się w takie tam różne… dziwne… jakieś składanie ofiar, jakieś mroczne rytuały, dzikie orgiami… Pewnej nocy miejscowi zrobili takie wielkie ognisko i spalili go pod drzewem. Szybko poszło, a psik, nawet nie zdążył wymyślić i rzucić porządnej klątwy. A Krakers został w spiżarce i zajął się gotowaniem. To mu wychodzi znacznie lepiej niż sianie zagłady.”
Dożywocie bez żadnych przeciwwskazań polecam i oceniam na 10/10. Marta Kisiel spisała się na medal za stworzenie tak nietuzinkowej historii, której humor i styl pisania rzucają się w oczy niczym
neonowe barwy.
Kurczę, wygląda bardzo ciekawie ;) Lubię polskich fantastów i choć zdarzały mi się mniej przyjemne przygody z książkami napisanymi przez naszych rodaków, to na pewno nie zrażę się do autorów z naszego podwórka i z chęcią sięgnę po książki pani Kisiel :) Tym pięknem języka mnie zachęciłaś ;)
OdpowiedzUsuńWybaczam nieobecność ;-) A z książką chętnie się zapoznam, bardzo sobie cenię humor i to, że jest to dzieło polskiej autorki :-)
OdpowiedzUsuńJakoś nie czuję by była to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńchętnie te książkę przeczytam :)
OdpowiedzUsuń"Słowacki wielkim poetą był!"
OdpowiedzUsuńNo, ale już do rzeczy, a gdzie pasjonująca rozmowa na temat spodenek - tudzież ich braku - Kondzia z tamtymi nawiedzonymi? Przecież "A dlaczego ten anioł nie ma spodenek?" to była najlepsza dyskusja ever. Poza tym ubóstwiam Rudolfa Valentino, a Kondzio stał się chyba moim numerem jeden wśród książkowych postaci! A Marta Kisiel staje się moim guru - postanowione.
Okej, zrozumiałam przekaz: kupić meduzce książki Kisiel na urodzinki :D Załatwione!
UsuńUwielbiam cię :D
Usuń