TOM I

Mityczny
wojownik, którego nic nie powstrzyma przed zdobyciem ukochanej…
Po latach tortur w lochach wampirzej Hordy, Lachlain MacRieve, przywódca klanu
lykantropów, odnajduje wreszcie partnerkę, na którą czekał od wieków. Jednakże,
ku jego wściekłości, okazuje się, że jest ona wampirem. A przynajmniej w
połowie. Emmaline to drobna eteryczna istota, pół-walkiria, pół-wampir, która w
niewyjaśniony sposób potrafi ukoić furię, która pali jego umysł.
Wampir pojmany przez swą najdzikszą fantazję…
Wychowywana pod kloszem Emmaline Troy w końcu wyrusza samotnie, aby dowiedzieć
się prawdy, kim byli jej zmarli rodzice. Wyprawa kończy się pojmaniem przez
oszalałego lykantropa, który twierdzi, że jest jej partnerem i zabiera ją do
swojej posiadłości w Szkocji. W antycznym zamku
strach przed lykantropem i jego niezaspokojonym mrocznym pożądaniem odpływa.
Okrutny i podły wilkołak uwodzi Emmaline zaspokajając jednocześnie jej
najskrytsze, mroczne pragnienia.
Trawiące pożądanie…
Jednakże starożytne zło z przeszłości podnosi łeb. Czy trawiące ich pożądanie
zamieni się w głęboką miłość? Czy dumny wojownik padnie na kolana, a delikatna
piękność zmieni się w wojowniczkę i spełni swoje przeznaczenie?
Komentarz:
,,W każdym z nas mieszkają pożądania tego rodzaju; jakieś straszne i dzikie, i
nielegalne, nieraz nawet w takich ludziach, którzy się wydają bardzo opanowani.
To wychodzi na jaw w marzeniach sennych.”
Jestem
zawsze pozytywnie nastawiona do książek nawiązujących tematycznie do wampirów
oraz trochę mniej uwielbianych przeze mnie wilkołaków. Często zastanawiam się z
czego ta pasja wynika. Czy to przez wizję nieśmiertelności i wiecznej miłości,
czy może przez tą tajemnicę i grozę jaka towarzyszy tym istotom? Pewnie każdy z
tych czynników.
Zatem
naczytałam się i naoglądałam do tej pory mnóstwa historii, które za każdym
razem próbowały przedstawić w jakiś oryginalny sposób wampiry. Były błyszczące się
w Słońcu, pijące sztuczną krew, chodzące do szkoły, nawet pojawiły się mieszanki
wampiro-wilkołaków. Dlatego też żadnym zaskoczeniem nie było ukazanie pół
wampira pół walkirii.
,,Ciotki
Emmy wierzyły, że walkiria zawsze pozna swoją prawdziwą miłość, kiedy mężczyzna
rozłoży ramiona, a ona zda sobie sprawę, że chciałaby na zawsze się w nich
schronić.”
Powiem
prosto z beczki, że Wściekły głód nie
był dobrą powieścią. Nie ukazał nic interesującego z wyjątkiem istnienia
walkirii, nie doznałam żadnego oświecenia, jakie towarzyszy mi przy ambitnych
książkach, ani tym bardziej nie wczułam się jakoś w tą przygodę. Dodam jeszcze,
że ponad pięćdziesiąt procent fabuły skupia się doznaniach erotycznych
bohaterów i ich ciągłych igraszkach między sobą. Nic wartego uwagi, chyba że
ktoś lubi takie wątki.
Świat
wykreowany przez Kresley Cole jest prosty i jasny w zrozumieniu. Mamy wszelkie
nadprzyrodzone istoty, gdzie najgorszym i najliczniejszym gatunkiem są wampiry.
Co do fabuły to tak jak wspominałam najważniejsze są relacje pomiędzy Emmą a
Lachlainem, które i tak moim zdaniem są płytko przedstawione. Niby te ich
dążenia do wzajemnego pokochania są spójne i w logiczny sposób przedstawione,
ale jakoś nie potrafiłam się w to wczuć. Może właśnie tego tutaj brakowało?
Emocji i kontaktu z czytelnikiem.
Przyznam
szczerze, że plusem we Wściekłym głodzie
były rozmowy i łączące się z tym czasami jakieś sarkastyczne uwagi. Głównie
przejawiały się w momentach opisywania sytuacji z walkiriami, które muszę napomknąć
okazały się naprawdę przebojowe. Zatem nic dziwnego, że stały się moimi
ulubionymi bohaterkami.
,,- A
teraz mówię poważnie: jeżeli natkniesz się na wampira, pamiętaj o treningu.
- Czy
masz na myśli tę lekcję szermierki, kiedy z łatwością pokonywałaś moje obrony i
klepałaś mnie w tyłek z okrzykiem martwa?
Dobrze, będę to sobie przypominać.
- Nie,
miałam na myśli ten trening, kiedy zwiewałaś, aż się kurzyło, na samą myśl, że
zamierzam nauczyć cię czegoś nowego.”
Podsumowując,
nie polecam zbytnio tej książki, ale równocześnie nie odradzam. Skoro ją
przeczytałam i nie odłożyłam po stu stronach to o czymś to musi świadczyć. Może
to przez wartką i szybką akcję, a może po prostu przez moją słabość do
wampirów. To nie jest ważne. Istotnym jest to, że jeśli chcielibyście ją przeczytać
to zarezerwujcie sobie jakiś lekki wieczór.
,,Walkirie
nie wierzyły w zbiegi okoliczności, tylko w przeznaczenie. I czasami
przeznaczenie nie starało się być subtelne.”
Pamiętam, jak miałam 16 lat i mama kupiła mi tę książkę na bazarku. Erotyka od pierwszej strony mnie wtedy zszokowała, ale książka spodobała mi się na tyle, że zaczęłam sięgać po więcej fantastyki :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nigdy o tej książce i wątpię bym się na nią kiedyś skusiła.
OdpowiedzUsuńZetknęłam się z wieloma mieszanymi opiniami na temat tej książki, a skoro Ciebie też nie powaliła, to raczej dam sobie z nią spokój. :)
OdpowiedzUsuń