Starożytne
Teby. Życie pewnej rodziny wydaje się sielanką. Gdy jednak jej głowa, kapłan
Imphotep, przedstawia swoją konkubinę, awantury i nieporozumienia zmieniają ten
stan. Kiedy piękna kobieta ginie, wszyscy oddychają z ulgą. Jednak jej śmierć
pociąga za sobą kolejne. Czy to duch nałożnicy powraca z zaświatów, by szukać
zemsty? Czy może jednak winowajcy upatrywać należy wśród żywych?
Komentarz:
,,Jest zło,
które przychodzi z zewnątrz, które atakuje tak, że cały świat to widzi, ale
istnieje też zepsucie, które lęgnie się wewnątrz, którego nie widać. Rozwija się
powoli, dzień po dniu, aż w końcu cały owoc jest zepsuty, przeżarty przez
zarazę.”
Pierwsza książka
Agathy Christie, którą przeczytałam w całości. Pierwszy, czystej rasy kryminał,
który tknęłam za sprawą mojej koleżanki. Mogłoby się wydawać to wręcz cudem, że
powołałam się na takie wyzwanie!
Od razu
przyznam z początku, że nie jestem fanką takiego gatunku powieści – po prostu
jakoś nie pasjonują mnie kryminalne zagadki dotyczące jakichś morderstw i
stopniowe odkrywanie kto był zabójcą. Do tego dochodzi autorka, pani Christie,
której książkę(nie pamiętam już dokładnie która konkretnie) próbowałam przeczytać,
ale jakoś nie trafiła do mnie.
Zatem można
by powiedzieć, że podjęłam się swoistego ryzyka. Ale od razu powiem, że było
warto.
,,Życie nie
jest bezpieczną zabawą; żeby wygrać, trzeba ryzykować.”
Akcja ,,Zakończeniem
jest śmierć” rozgrywa się w starożytnym Egipcie co jest dla mnie niesłychaną
zaletą. Uwielbiam czytać wszelakie nawiązania do tej epoki historycznej, a
jeszcze lepiej jest wtedy, kiedy fabuła rozgrywa się właśnie w tamtym okresie.
Zatem mamy przedstawioną rodzinę egipską, gdzie chlebodawcą jest kapłan ka. Można ich zaliczyć do pospolitej
rodziny żyjącej w tamtych czasach, tylko, że mającą nieco większe przywileje ze
względu na kapłana. Zanim zaczęłam czytać książkę, spodziewałam się, że
historia będzie dotyczyć rodu królewskiego i intryg z nim związanych – a tu
taki mały pozytywny szok… Dzięki któremu opowieść nabrała jeszcze większej
pikanterii. ^^
,, Cały
Egipt opętany jest śmiercią. A wiesz dlaczego, Renisenb? Ponieważ mamy oczy w
naszym ciele, a nie w umyśle. Nie potrafimy wyobrazić sobie innego życia niż
to, życia po śmierci. Możemy wyobrazić sobie tylko przedłużenie tego, co znamy.
Nie mamy prawdziwej wiary w Boga.”
Gdy do ,,familii”
zostaje wprowadzony nowy członek, zaczynają się zgrzyty, kłótnie i ogólnie rozpętuje
się chaos, dlatego też nic dziwnego, że większość uważa, że jedynym
najsłuszniejszym wyjściem jest zamordowanie nieproszonego gościa. Tylko co się stanie,
kiedy z myśli przejdzie się w czyny? Kiedy okaże się, że osoba, którą znasz,
jest tak naprawdę kimś zupełnie innym?
Zagadką,
jaką było domyślenie się kto jest tak naprawdę zabójcą, była szczerze
powiedziawszy dość trudna do rozwiązania. Z każdym nowym rozdziałem, nowymi
sytuacjami, miałam coraz to nowe przypuszczenia, ale to wszystko i tak było
niczym, bo mordercą okazała się osoba dość niespodziewana. Oczywiście,
podejrzewałam ją/go kilka razy, lecz to wszystko i tak wydawało się niemożliwe,
bo niby z jakiego powodu mordował/mordowała??? Wszystko zostało tajemnicą, aż
do samego końca. I to było naprawdę wspaniale opisane!
,,Czasami
wydaje się, że nie ma nic tylko trudności.”
Każdy z
bohaterów jest przedstawiony bardzo szczegółowo, dlatego mają bardzo dobrze
zarysowane charaktery. Przyznam, że nie miałam jakoś specjalnie ulubionej postaci,
ale za to przytrafiło się pełno osób, które strasznie mnie denerwowały,
przykładowo Renisenb, której głupota nie sięgała granic. Okej, rozumiem, że w
tamtych czasach, kobiety nie potrzebowały się uczyć, a nawet nie mogły! ale
jakiś tam rozum miały, więc z jakiej racji, ona zachowywała się tak
idiotycznie?! Innym przykładem jest Jahmose, najstarszy syn, który pozwalał
sobą pomiatać, albo Nofret będąca największą zołzą w tej książce.
To co wydało
mi się najciekawsze w tej książce to zapewne ukazanie, że każdy człowiek,
skrywa w sobie zupełnie kogoś obcego, że tak naprawdę, nigdy nie masz pewności,
czy osoba, którą znasz, jest taka jak się wydawała. Taaak… Miałam sporo
zaskoczeń, gdy poznawałam dogłębniej bohaterów.
,,Dowody
muszą być jak twarde cegły w murze faktów.”
,,Zakończeniem
jest śmierć” czytało mi się bardzo szybko, nie tylko ze względu na małą ilość stron,
lecz również dzięki zgrabnemu i prostemu językowi oraz szybko dziejącej się akcji.
Napięcie i niepewność, jaką tworzyła historia, trzymały mnie, aż do końca. I
szczerze nie żałuję, że spróbowałam Agathy Christie. Może kiedyś jeszcze się porwę
na jej książki ^^.
,, Śmierć
zawsze przynosi korzyść.”
nie czytałam żadnej książki tej pisarki - może kiedyś się skusze :)
OdpowiedzUsuńKsiążka dla mojej kumpeli :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńWidzę, że książka jest pozytywną pozycją. Być może się skusze :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię twórczość Agathy, więc to pozycja dla mnie :)
OdpowiedzUsuń