TOM
IV SZKLANY TRON

Nadszedł czas walki o wszystko, co ważne. Aelin wraca do Adarlanu, by zemścić się na tych, którzy skrzywdzili jej bliskich, odzyskać tron i stanąć twarzą w twarz z cieniami przeszłości. A przede wszystkim po to, by chronić tych, którzy jej pozostali.
Przed nią zadanie prawie niemożliwe do wykonania. Jej przeciwnicy mają po swojej stronie mroczne siły, a Aelin w Adarlanie pozbawiona jest swojej magii, która pozwala jej władać ogniem. Może jednak liczyć na swoich towarzyszy – kuzyna Aediona, Chaola, Lysandrę i przede wszystkim na Rowana. Rowana – walecznego księcia-wojownika Fae, jej carranama, bratnią duszę – do którego zaczyna żywić coraz bardziej płomienne uczucia.
Komentarz: „I tak oto świat się skończył.
Zaczynał się kolejny.”
Nie
przeczę, że gdyby ktoś mnie zapytał: Jak sądzisz, kto jest królową fantastyki -
to bez wahania odpowiedziałabym: Sarah J. Maas. Twórca Szklanego Tronu. Autorka z pięknym stylem pisania i jeszcze
piękniejszą wyobraźnią. Moje guru spraw magicznych, innych światów, silnych
wojowniczek i relacji, które chwytają za serce i nie puszczają - nawet po
dłuższym czasie. Dlatego kiedy zaczęłam czytać Królową Cieni i te ponad osiemset stron przygód o Aelin i osobach,
których losy są ze sobą splątane, poczułam się jakbym wróciła z dalekiej
podróży w znajome miejsce, które rozbudziło we mnie same ciepłe emocje.
Nieważne, że trzeba czekać na kolejne tomy serii prawie że rok. Nieważne że
przez prawie rok człowiek się frustruje, narzeka i złości, że chce poznać
dalsze działania Aelin, a nie może. Nieważne, ponieważ jak się już pojawiają to
czytelnik zapomina o frustracjach i przygarnia następną część z otwartymi
ramionami, mając świadomość, że na dzieła Maas można czekać, bo nagroda
gwarantowana.