
Rozgrywająca
się w zaczarowanym cyrku u schyłku dziewiętnastego wieku powieść Erin
Morgenstern to magiczna, ponadczasowa historia miłosna.
W wędrownym cyrku dzieją się rzeczy niezwykłe, bardziej niezwykłe niż popisy
akrobatów i treserów. To cyrk magiczny, w którym do pojedynku stają zakochani,
a ich bronią jest wyobraźnia. Londyński reżyser Chandresh Lefèvre postanawia
stworzyć cyrk. Nie przypuszcza, że stanie się on areną rozgrywek między znanym
prestidigitatorem a "mężczyzną w szarym garniturze", a raczej między
ich wychowankami Celią i Markiem. Młodzi, nieświadomi konsekwencji walki, którą
mają ze sobą stoczyć, kreują w cyrku wiele niezwykłych, magicznych przestrzeni.
To stanowi sens ich zmagań i tło ich miłości. Jednak każda potyczka zbliża ich
do końca, kiedy na placu boju może pozostać tylko jedno z nich...
Komentarz: „Najprawdziwsze opowieści potrzebują czasu, musimy się z nimi oswoić, żeby mogły się stać tym, czym są.”
Kto nie
lubi odwiedzać cyrku, miejsca, gdzie magia i iluzja są na porządku dziennym,
gdzie dzikie zwierzęta są oswojone i potulne jak małe kotki, gdzie akrobaci i
magicy zapewniają niezapomniane wrażenia a połykacze ognia dreszczyk napięcia?
Czy znajdzie się osoba, która nie lubi cyrku? Owszem, i jestem nią ja. Po
pierwsze nienawidzę klaunów, które są obowiązkową częścią tego miejsca. Po
drugie, zwierzątka w klatkach również mnie jakoś nie zachwyciły, bo to dosyć
brutalne. A po trzecie, polskie cyrki zawsze prezentowały biedę, jałowość i
dawały poczucie, jakby ludzie tam pracujący nie mieli ochoty robić tego co
robią, a z tego wszystkiego wychodzi wniosek: że dziecko zamiast dobrych wspomnień
może nabawić się traumy. Cóż… Inaczej się sprawa ma z Cyrkiem Nocy, przy którym
odłożyłabym na bok moją niechęć i bez mrugnięcia okiem odwiedziła to magiczne
miejsce.
Już na
samym początku powiem, że Cyrk Nocy
po przeczytaniu stał się jedną z moich ulubionych książek, a najważniejszą
przyczyną jest oryginalna, przemyślana i cudownie pasjonująca historia. Sam
pomysł na umieszczenie akcji w XIX wieku, gdzie dwoje wielkich magików za pośrednictwem swoich podopiecznych
rozstrzygają pojedynek wykorzystując w tym celu jako arenę cyrk, był zaiste
strzałem w dziesiątkę. Przedstawianie wydarzeń z różnych perspektyw ludzi
zakładających cyrk i biorących nieświadomie udział w rozgrywce został ukazany
bardzo logicznie, sprawnie i nie chaotycznie – co jest zadziwiające, bo
naprawdę duuuużo się dzieje, jest pełno szczegółów i wydarzenia są
przedstawiane w różnych odstępach czasu. Składam pokłon autorce, że potrafiła
wszystko zebrać w całość, nie pogubiła się w tym co pisała i widać po powieści,
że włożyła w nią wiele czasu, staranności i pasji.
„Ludzie widzą to, co chcą zobaczyć. W większości przypadków to, co im się wmawia.”
Kolejną
zaletą jest sam cyrk, który jak można się domyślić nie jest zwyczajny. Prawdziwa
magia, ludzie kochający swoją pracę, wszelkiego rodzaju pomieszczenia
skrywające swoje tajemnice i cudowności oraz nadzwyczajne występy. W tym
miejscu cały czas coś się dzieje i do tego panuje wyjątkowa atmosfera, którą
czytelnik potrafi dostrzec na kartkach książki i wczuć się w nią. Jeśli chodzi
o bohaterów to każdy ma inny charakterek, zawsze czymś się wyróżnia i co
najważniejsze, każdy gra kluczową rolę – może zmienić bieg wydarzeń, spowodować
coś nieoczekiwanego, co za czym idzie - przysporzyć kłopotów pojedynkującym się
magikom. To również był bardzo dobry zabieg od autorki, ponieważ dawało to efekt
nieprzewidywalności, dynamiki oraz granica pomiędzy głównymi bohaterami a drugoplanowymi
zacierała się, przez co historia stała się bardziej złożona i intrygująca. Osobiście
darzę głębokim uwielbieniem rude bliźniaki, Celię oraz Marka. Co do wątku
romantycznego, to na szczęście/nieszczęście nie grał głównej roli w Cyrku Nocy( choć był znaczący) i z tego
powodu, nie dało się odczuć tej miłości naradzającej się pomiędzy Celią a
Markiem – ich relacja rozwijała się błyskawicznie, przez co wybuch uczucia
między nimi wydał mi się niezbyt naturalny, ale to taki mały szczególik.
„Czas to kuriozum. Kiedyś to zrozumiesz.”
Do
samego końca nie byłam pewna, jak to wszystko się zakończy, czy będzie
wyczekiwany happy end, czy jednak potoczy się to w kierunku bardziej tragicznym.
Kilkakrotnie przeżywałam momenty niepewności, załamania, nadziei i euforii, a
na końcu czekało mnie spore zaskoczenie, bo nie spodziewałam się, że Morgenstern
w tak zgrabny sposób połączy elementy przewijające się przez całą powieść. Tak
więc, zakończenie jest mocne i bardzo emocjonalne.
Podsumowując,
uważam Cyrk Nocy jako doskonałą
lekturę do czytania, ponieważ poprzez tworzenie nowej rzeczywistości pobudza
wyobraźnię; bohaterowie są sympatyczni, a przez to, że jest ich tak wiele jest
znacznie ciekawiej i niespodziewanie; wydarzenia nie są do przewidzenia, w
żadnym przypadku nie wieje nudą, a sama historia jest warta zapoznania ze
względu na magiczną atmosferę, dlatego polecam każdemu, kto pragnie poznać coś
nowego, inspirującego i nietypowego.
„Cyrk pojawia się znikąd.Nie poprzedzają go żadne zapowiedzi, na słupach i tablicach w mieście nie ma plakatów, w gazetach żadnej wzmianki ani reklamy. Cyrk po prostu jest, podczas gdy wczoraj go nie było.”
Brzmi ciekawie ;-)
OdpowiedzUsuńMyślę, że będę musiała to koniecznie przeczytać :D
OdpowiedzUsuńMnie się aż tak nie podobało, w pewnym momencie autorka jakby sama się zagubiła.
OdpowiedzUsuńHm... Mnie się wydawało, że wszystko było ogarnięte i miało swoją przyczynę i skutek, oraz do końca każdy element trzymał się całości ><
UsuńOkładka oczarowała mnie od razu :) Mam książkę na liście priorytetów!
OdpowiedzUsuńUwielbiam klimat, jaki roztacza wokół siebie ta powieść, choć nie obyło się bez potknięć, chociażby wspomnianego przez Ciebie nie do końca wiarygodnego rozwoju uczucia między bohaterami. Świetne były też rozdziały, w których czytelnik jakby sam zwiedzał cyrk. :)
OdpowiedzUsuńCo racja, to racja - myślę, że gdyby ten cyrk istniał naprawdę to natychmiast zarzuciłabym czerwony szalik i dała się pochłonąć temu miejscu :3
Usuń