
A więc
jednak. Decyzja zapadła, pomimo tego, że nie zostałam obarczona żadnymi głosami
sprzeciwu czy poparcia. Długo też nad tym nie myślałam - po prostu usiadłam
dzisiaj przy laptopie i spontanicznie postanowiłam jednak napisać pierwszy w
tym roku post kategorii Manga miesiąca, który w 2014 szczycił się znikomą
popularnością, ale może w 2015 to się zmieni (I hope...). Co jeszcze mogę powiedzieć na wstępie? Na
pewno to, że będę przedstawiać mangi nietypowe i takie, które są warte
przeczytania, ponieważ bubli nie będę komentować i poświęcać im jakiejś należytej
uwagi. Ceńmy sobie nasz niedostatecznie długi czas!
Przechodząc
teraz do dania głównego, to chciałam Wam przedstawić wariacko zabawną komedię romantyczną,
jaką jest Tonari no Kaibustu kun.
Tytuł
alternatywny: My Little Monster
Liczba tomów: 13
Liczba rozdziałów: 55
Przeczytane na: mangafox
,,Wariactwo na porządku dziennym”
Mizutani
Shizuku jest pilną uczennicą, stawiającą sobie naukę zawsze na pierwszym
miejscu. Jej marzeniem jest zdobycie dobrze płatnej pracy i życie w dostatku. Nie
ma przyjaciół, ale wcale jej to nie przeszkadza, można by rzecz, że wcale ich
nie potrzebuje. Do tego jest uważana za osobę chłodną, zdystansowaną,
bezpośrednią, zawsze walącą z mostu to co myśli i prawdziwą. W jakim sensie
prawdziwą? W takim, że nigdy nie zachowuje się sztucznie i nie ukrywa swoich
wad. Takie życie jej nie przeszkadzało, lecz podświadomie wyczekiwała jakiejś
zmiany.
Zmiana
nadeszła pod imieniem Haru i wywróciła jej życie o sto osiemdziesiąt stopni.
A
zaczęło się to od momentu, kiedy pierwszego dnia szkoły chłopak siedzący obok
Shizuku w klasie(tudzież Haru) wysłał do szpitala trzech uczniów. Od tego
zdarzenia przestał pokazywać się w szkole, co zagroziło tym, że mógł zostać z
niej wywalony, dlatego za namową nauczycielki nasza bohaterka, jako sąsiadka
klasowa chłopaka, musiała zanieść mu notatki z lekcji i może w jakiś delikatny sposób
przekazać, że grozi mu wyrzucenie. Cóż, przyszła pod adres który jej podano i chciała
jedynie oddać papierki i grzecznie wrócić do swojego nudnego życia i nauki,
tylko że, nie wiadomo z jakiego powodu, na jej widok wstrząsnął chłopakiem
dreszcz strachu i postanowił uciec. Przez okno – trzeba wspomnieć.
Następnie,
kiedy Shizuku wychodziła ze sklepu, pojawił się nagle Haru i przygwoździł ją do
ziemi oskarżając o bycie szpiegiem. Po krótkim wyjaśnieniu, że chodziło jedynie
o notatki, chłopak zrozumiał, że między nimi musi istnieć przyjaźń, bo w końcu
tylko przyjaciele przynoszą sobie notki z lekcji. Logiczne, prawda? Przy
kolejnym niespodziewanym spotkaniu znowu ją zaciąga, tym razem za róg budynku,
i ostrzega że jak zacznie krzyczeć to ją zgwałci, a po sekundzie z uśmiechem
prowadzi ją do znalezionego bezpańskiego psa – który wcale nie jest bezpański –
i udają się do kawiarni. W międzyczasie zostaje naruszona drażliwa kwestia
przyjaźni, pojawiają się kłótnie, spięcia i pierwszy rozdział kończy się tym,
że Haru wyznaje dziewczynie miłość. A to dopiero początek komplikacji…
,,Miłosne zawirowania, nieprzewidzianie przyjaźnie oraz coraz większa dawka wariatów”
Wątek
romantyczny pomiędzy Haru i Shizuku jest naprawdę bardzo skomplikowany,
ponieważ do końca nie jest pewne czy oboje czują miłość czy po prostu
potrzebują bliskości drugiej osoby, która może objawiać się w przywiązaniu i
przyjaźni. Przyczynia się to do tego, że historia Tonari no Kaibutsu kun
nabywa cech niesamowitości, oryginalności oraz wyjątkowości. Miłość jest
zarazem słodka i gorzka, a towarzyszący humor miesza się z powagą.
Oczywiście,
najważniejszą zaletą mangi są wykreowane charakterystyczne postacie, które
przewijają się przez życie Haru i Shizuku i na trwałe ostają przy ich boku jako
niezwykli przyjaciele. Każdy bohater ma indywidualne cechy i autorka skupiła się
również na pokazaniu ich historii, co skutkuje tym, że odgrywają równie
znaczące role. Głównym problemem każdego z nich jest trudny charakter, który
uniemożliwia zaprzyjaźnienie się z kimkolwiek, a jednocześnie pokazuje jak
bardzo ludzie odosobnieni potrzebują bliskości innych. Dlatego można powiedzieć,
że Tonari nie jest przede wszystkim
dziwnym romansem, lecz narusza równocześnie problem jakim jest znalezienie
dobrych przyjaciół.
Skupiając
się jeszcze na bohaterach to każdy z osobna przykuwa uwagę swoją dziwnością,
przykładowo mamy Natsume, głupiutką, lecz bardzo ładną dziewczynę, która miała
w zwyczaju prowadzić życie internetowe oraz nienawidzić chłopaków, zaś Yamaken
ma predyspozycje do ciągłego gubienia się i pojawiania się w różnych dziwnych
miejscach. To co mi się najbardziej spodobało tutaj, to zmiany w charakterach,
które zachodzą u każdego pod wpływem Haru i Shizuku. Oczywiście, nasza główna
dwójka również przechodzi przemiany. Na dobre czy złe? To sami musicie odkryć.
,,Śmiech u czytelnika i podziw nad kreską”
Nie
skłamię, kiedy przyznam że pierwszy raz spotkałam się z takim poczuciem humoru,
jaki objawia się w Tonari. Jest to
nie tylko spowodowane osobą, jaką jest Haru (choć on jest główną przyczyną),
lecz również absurdalnie poważnymi sytuacjami, które bezapelacyjnie
przemieniają się w śmieszne i komiczne. Powaga miesza się z humorem, a nawet
często zostaje przez niego zdominowana. Sytuacje, które w innych mangach byłyby
melodramatyczne, sentymentalnie płaczliwe albo typowo przewidywalne, to tutaj
mamy nieprzewidywalne obracanie wszystkiego w śmiech i pokazanie wszystkiego w
nowy sposób. Z innej perspektywy. Można by rzecz, że autorka wręcz parodiuje
komedię romantyczną.
I w
końcu to co się rzuca w oczy to piękna kreska. Chłopcy wyglądają jak chłopcy,
dziewczyny jak dziewczyny (nie ma
żadnego gender, które jest częste w anime i mangach). Przestrzenie są
budowane na optymalnym poziomie, a scenki humorystyczne dobrze zaprezentowane.
Cud miód.
,,Carpe diem – Chwytaj dzień”
Tonari no Kaibutsu kun jak najbardziej polecam osobom,
które chcą się pośmiać, poznać nietuzinkowy romans, sparodiowaną historię oraz przeczytać
o głębszych wartościach jaką jest przyjaźń i zrozumienie drugiej osoby. Haru i
Shizuku, a jednocześnie inni bohaterowie zapadli w mojej pamięci, trafili do
mego serca oraz nauczyli pewnych rzeczy. Na pewno nie raz powrócę do ich
szalonych przygód czy to w postaci mangi czy anime. Dlatego podsumowując: nie
wahajcie się przeczytać, bo na pewno Wam przypadnie do gustu.
PS.
Polecam również anime pod tym samym tytułem ^^.
Ocena
fabuły: 10/10
Ocena kreski: 10/10
Ocena postaci: 10/10
Ocena ogólna: 10/10
Oglądałam anime, choć nie zachwyciło mnie jakość szczególnie. Mangi nie planowałam zaczynać, ale chyba jednak zmienię zdanie. Przede wszystkim dla tego humoru. :D
OdpowiedzUsuńKiedyś zaczęłam oglądać anime, ale z niewiadomych przyczyn przerwałam przy trzecim odcinku. Jednak po Twojej recenzji postanowiłam jeszcze dzisiaj wrócić i doglądać sezon :) Nie jest to co prawda manga, ale zawsze coś :D
OdpowiedzUsuńnamalowac-swiat-slowami.blogspot.com
Anime oglądałam i mimo że generalnie nie lubię shōjo, to to było nawet do przyjęcia. W sumie miło się oglądało. Tylko tak sobie przepadałam za Haru, troszku mnie on denerwował. Zdecydowanie wolałam Yagamuchiego.
OdpowiedzUsuńMangi za to nie czytałam, ale jak będę miała czas, to zerknę. c:
Oglądałam anime i szczerze mówiąc przypadło mi go gustu, lubię shojo w nudne wieczory, więc historię całkiem dobrze się trawiło. :D
OdpowiedzUsuńNie przepadam a mangą, próbowałam się przekonać, ale jakoś nie potrafię ;)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że manga się już skończyła... Hm, to może jednak to przeczytam, bo nie wiadomo czy, a jeżeli tak, to kiedy, pojawi się drugi sezon :D
OdpowiedzUsuńUbawiłam się przy anime i nie pogardziłabym wydaniem polskim, tym bardziej, że manga ma 12 tomów plus jeden extra. :3 Anime mnie naprawdę ubawiło, więc może jakoś kiedyś. XD Kami-sama sie pojawi, to czemu nie to. :P
OdpowiedzUsuń